- Znając trenera Skorżę, myślę, że Lech wyjdzie w najmocniejszym ustawieniu. Według mnie Maciek już w pierwszym pojedynku będzie chciał rozstrzygnąć losy dwumeczu – twierdził przed rozpoczęciem spotkania trener Znicza, Dariusz Banasik.
Szkoleniowiec musiał być zatem zawiedziony personalnymi decyzjami Macieja Skorży, który dokonał dziewięciu zmian w składzie względem podstawowej jedenastki, która w minionej kolejce zagrała z Cracovią (0:0). Po raz kolejny od początku wystąpili jedynie Marcin Kamiński oraz Łukasz Trałka. Ważną informacją był powrót do gry Kebby Ceesaya, który po raz ostatni wystąpił w meczu o stawkę w listopadzie 2013 roku. Skorża, dając dziś szansę zmiennikom, na pewno się nie zawiódł, choć jego drużyna momentami wyglądała bardzo słabo.
Pierwsza bramka dla Lecha wydawała się kwestią czasu. Zawodnicy z Poznania kontrolowali przebieg spotkania, próbując sforsować defensywę gospodarzy. Z rzutu wolnego groźnie uderzył Muhamed Keita, a zza pola karnego Dariusz Formella. Bramka wisiała w powietrzu i ostatecznie lechici objęli prowadzenie. Pomogło im trochę szczęście. Trudno inaczej nazwać sytuację, w której piłka w polu karnym trafiła pod nogi Karola Linetty'ego. Pomocnik gości nie był tym jednak zbytnio zaskoczony i przytomnym strzałem pokonał Michała Bigajskiego.
Zdobycie bramki niejako uśpiło piłkarzy Lecha. Zawodnicy Znicza mieli dzięki temu szansę zagrozić bramce Jasmina Buricia. Gospodarze, którzy dziś musieli liczyć na błędy rywali i możliwość wyprowadzenia kontrataku, nie byli w stanie wykorzystać rozluźnienia Lecha w pierwszej połowie. Najgroźniejszy był Maciej Górski (nie dokończył meczu, w 82. minucie otrzymał czerwoną kartkę), w przeszłości związany z Legią, który najpierw oddał groźny strzał z woleja, a następnie kapitalnym podaniem Karola Grudniewskiego. Ten uderzył jednak wysoko ponad bramkę.
Błędy Lecha Znicz zaczął wykorzystywać na dobre dopiero w drugiej połowie. Wtedy, przez niespełna pierwszy kwadrans, gospodarzy byli równorzędnymi rywalami dla „Kolejorza”. Trafienie Arkadiusza Jędrycha przywróciło nadzieje piłkarzom i kibicom z Pruszkowa. Radość nie trwała jednak zbyt długo. Skorża wyciągnął asa z rękawa, wpuszczając na boisko Zaura Sadajewa. Napastnik zanotował prawdziwe wejście smoka. Najpierw zaliczył asystę przy trafieniu Dariusza Formelli, a następnie sam strzelił dwie bramki. Już w doliczonym czasie gry poznaniacy zadali ostatni cios – piłkę do siatki po podaniu rezerwowego Szymona Pawłowskiego skierował Keita.
Lech, mimo słabszych chwil, pokonał Znicza całkowicie zasłużenie i teraz ze spokojem może oczekiwać na rewanż, który rozegra na własnym obiekcie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?