Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ŁKS zawiódł w Pucharze Polski. Łodzianie wyeliminowani przez klub z... okręgówki! [ZDJĘCIA]

Monika W.
Łodzianie przegrali na wyjeździe z Włókniarzem Konstantynów aż po dwunastu seriach rzutów karnych i tym samym odpadli z okręgowego Pucharu Polski!
Łodzianie przegrali na wyjeździe z Włókniarzem Konstantynów aż po dwunastu seriach rzutów karnych i tym samym odpadli z okręgowego Pucharu Polski! ŁKSFANS.pl
Łódzki Klub Sportowy bardzo szybko pożegnał się z Pucharem Polski. Pomimo dwukrotnego prowadzenia i co najmniej kilku stuprocentowych sytuacji, potrzeba było regulaminowego czasu gry, dogrywki i aż dwunastu serii rzutów karnych, by to nie prowadzeni już przez Andrzeja Kretka trzecioligowcy, ale grający w okręgówce Włókniarz Konstantynów awansował do drugiej rundy!

Wyjazdowy pojedynek pierwszej rundy Pucharu Polski trzecioligowy Łódzki Klub Sportowy powinien był wygrać bez problemu. W spotkaniu z grającym w okręgówce Włókniarzem Konstantynów wydawało się, że jest zdecydowanym faworytem, choć ostatnie niezadowalające wyniki biało-czerwono-białych i fakt, że na dzień przed meczem zatrudniony został nowy trener, pozwalały gospodarzom mieć nadzieję na sukces. Nadzieję, która jak się później okazało, nie była płonna.

Już pierwsza połowa zweryfikowała wszystkie opinie nie dające konstantynowianom szans na awans, bo wbrew wcześniejszym oczekiwaniom łodzianie nie byli w stanie zdominować gospodarzy i pokonać strzegącego ich bramki Jakuba Światłowskiego. Optyczna przewaga biało-czerwono-białych na boisku, zwłaszcza na początku, była minimalna, a wszystkie akcje kończyły się fiaskiem, bo albo sami zawodnicy gości nie byli w stanie ich wykończyć, albo dobrze spisywał się bramkarz i obrona włókniarza. Ostatecznie przed przerwą piłka ani razu nie wpadła do siatki.

Wraz z rozpoczęciem drugiej połowy wydawało się, że w podopiecznych Andrzeja Kretka wstąpiła nowa energia, jednak jeżeli któryś z łódzkich kibiców patrząc na ich grę miał jeszcze uśmiech na twarzy, to ten szybko zniknął. Wychodzący do przodu zawodnicy nie potrafili dopilnować ustawienia i sędzia kilkukrotnie przerywał akcje odgwizdując pozycję spaloną. Powodu ku temu nie było za to chwilę później, gdy gospodarze wyszli na prowadzenie a wściekła publiczność kazała biało-czerwono-białym zejść z boiska i przestać się ośmieszać. Po uderzeniu Marcina Pytlowskiego piłka trafiła w słupek i odbiła się tak niefortunnie dla gości, że znajdujący się na miejscu Marcin Knol nie miał problemu z już poprawnym skierowaniem jej prosto do siatki i pogrążeniem łodzian.

Chociaż zespół z al. Unii Lubelskiej dalej próbował coś zdziałać na boisku, z każdym kolejnym rozegraniem gospodarze byli coraz bliżej awansu, bo goście nie byli w stanie nawet oddać celnego strzału. Gdy Przemysław Różycki zmarnował chyba najlepszą okazję, nie trafiając z szóstego metra do pustej bramki, już nikt nie dziwił się oburzeniu łódzkich kibiców. Piłka nożna jest jednak nieprzewidywalna i wydawało się, że w sto dwadzieścia sekund odwróciły się losy całego spotkania. Ku zaskoczeniu wszystkich w osiemdziesiątej minucie Dawid Sarafiński zdecydował się na solową akcję, wprowadził w błąd przeciwników i pokonał Jakuba Światłowskiego, doprowadzając do wyrównania, a już chwilę później po jego dobrym dograniu futbolówkę raz jeszcze w siatce umieścił wspomniany Różycki, dając biało-czerwono-białym prowadzenie.

Łódzki Klub Sportowy powoli witał się z drugą rundą Pucharu Polski. Za wcześnie. Gospodarze nie zamierzali tak łatwo odpuścić i gdy wynik meczu już wydawał się przesądzony, w ostatnim momencie konstantynowianie raz jeszcze pokonali Artura Króla, przedłużając pojedynek o pół godziny dogrywki, która mogła poirytować najbardziej cierpliwych sympatyków gości. Wystarczyło pięć minut, by podopieczni Andrzeja Kretka po dobitce Marcina Zimonia znów byli bliżej awansu, ale niezłomny Włókniarz nie odpuścił i jeszcze w pierwszej części doprowadził do remisu, który utrzymał się aż do samego końca, co pozostawiło rozstrzygnięcie na rzuty karne. Tych publiczność zgromadzona w Konstantynowie obejrzała aż dwanaście serii! Bramkarze nie mogli poradzić sobie z uderzeniami przeciwników i dopiero po dwudziestu dwóch celnych strzałach Jakub Światłowski zdołał pochwycić piłkę posłaną w kierunku bramki przez Dawida Sarafińskiego, co po golu jego kolegi okazało się być obroną na wagę drugiej rundy okręgowego Pucharu Polski, z którym tym samym skompromitowani łodzianie musieli się pożegnać.

Z pewnością nie tak wyobrażał sobie swój debiut Andrzej Kretek, który dołączając do Łódzkiego Klubu Sportowego dopiero w poniedziałek, a więc dzień przed spotkaniem, z zawodnikami zdążył przeprowadzić jedynie przedmeczowy rozruch. We wtorek miał jednak okazję bardzo dokładnie przyjrzeć się grze swoich podopiecznych, dzięki czemu miejmy nadzieje będzie w stanie wyciągnąć wnioski, które pozytywnie wpłyną na postawę biało-czerwono-białych w kolejnych, już ligowych, pojedynkach. Na wprowadzenie swoich reguł i założeń ma sporo czasu, bo w związku z przełożeniem starcia z Sokołem Aleksandrów, następny mecz łodzianie rozegrają dopiero za tydzień. W środę, siedemnastego września, zmierzą się na wyjeździe z Wartą Sieradz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24