Puchar Polski: Dwa gole i czerwień Zjawińskiego. Cracovia po zaciętym boju wygrała w Ząbkach (ZDJĘCIA)

Kaja Krasnodębska
Kaja Krasnodębska
Dolcan Ząbki - Cracovia 2:3
Dolcan Ząbki - Cracovia 2:3 BARTEK SYTA / POLSKA PRESS
Dolcan Ząbki w meczu 1/16 finału Pucharu Polski przegrał z Cracovią 2:3. Dwie bramki dla zespołu z Ekstraklasy zdobył były piłkarz Dolcanu Dariusz Zjawiński, który tuż przed końcem spotkania otrzymał drugą żółtą kartkę i musiał przedwcześnie opuścić boisko.

Zeszłoroczne wspomnienia z Pucharu Polski Cracovii, delikatnie mówiąc, nie należą do najlepszych. Dwoma porażkami z drugoligowymi Błękitnymi ekipa z Krakowa na stałe wpisała się do historii rozgrywek. Tegorocznym występem piłkarze Jacka Zielińskiego chcieli zatrzeć tamtą plamę. Dodatkowo motywację Pasów wzmocniło piątkowe potknięcie na własnym boisku. Po serii dwunastu spotkań bez porażki Cracovia uległa Piastowi Gliwice. We wtorek cel musiał być jeden - gości interesowała tylko wygrana. Pod mniejszą presją grali ząbkowianie. Oni nic nie musieli, oni mogli, co w pewnym sensie dawało im psychiczną przewagę. Gra na własnym boisku a także chęć sprawienia niespodzianki miała dodać Dolcanowi animuszu.

Zanim jeszcze kibice zdążyli zasiąść na trybunach, padła pierwsza bramka. Niespełna szesnaście sekund po premierowym gwizdku, Bartosz Kapustka umieścił piłkę w siatce rywali. Zaskoczył tym nie tylko zgromadzonych na stadionie fanów, ale i krakowian. Goście z tego zaskoczenia nie mogli wyjść również w następnej minucie, kiedy to fatalny błąd Grzegorza Sandomierskiego wykorzystał Damian Świerblewski i również umieścił piłkę w siatce.

Po niespełna dwóch minutach gry, na tablicy wyników widniał więc rezultat 1:1. Remis nie ustawiał żadnej ze stron, obie drużyny chciały więc pójść za ciosem. Swoje chęci na boisku bardziej wyrażali gospodarze, którzy wciąż nacierali na bramkę krakowian. Przed stuprocentową szansą na podwyższenie wyniku stanął Daniel Gołębiewski. Jednak stojąc przed samą linią bramkową, skiksował. Lokalni kibice szybko jednak zapomnieli o jego błędzie, gdyż już w 26. minucie dał on ząbkowianom prowadzenie. Stojąc w polu karnym, otrzymał nadlatującą z rzutu rożnego piłkę, ominął zaskoczonego Sandomierskiego i zdobył bramkę.

Nie upłynęło nawet półgodziny gry a na Dolcan Arenie padły już trzy gole. Piłkarzom wciąż jednak było mało. Oba zespoły rzuciły się do ataku. Zgromadzeni na stadionie kibice mieli okazję obserwować prawdziwy mecz walki. Pod koniec pierwszej połowy do gry wzięła się przede wszystkim Cracovia. Ekipa z Krakowa zamknęła ząbkowian na ich połowie, co i raz usiłując przedostać się w ich pole karne. Świetnie ustawieni defensorze Dolcanu a także pokazujący się z bardzo dobrej strony Mateusz Kryczka, powoli zabijali ich nadzieje na wyrównanie przed przerwą. Gospodarze nie ograniczyli się jedynie do obrony - tym razem postawili na grę z kontrataku. Do przerwy rezultat nie uległ jednak zmianie.

Podobnie jak pierwsza połowa, również druga część gry rozpoczęła się od trafienia. Po wrzutce Rakelsa Mateusza Kryczkę pokonał były gracz Dolcanu, Dariusz Zjawiński. I znowu na tablicy wyników zagościł remis, który nikogo nie zadowalał. Wszak ciężko byłoby w taki upał rozgrywać jeszcze dogrywkę. Zarówno Dolcan jak i Cracovia nie przestały więc atakować. Na zmianę tworzyli sobie sytuacje. Przed najlepszą stanął Daniel Gołębiewski. Krystian Stępniowski, który w przerwie zmienił kontuzjowanego Sandomierskiego, nieuważnie podał piłkę wprost pod nogi piłkarza Dolcanu. Ten zamiast wykorzystać jego błąd, okrutnie skiksował.

Jego błędu nie powtórzył Dariusz Zjawiński, który wykorzystał niezdecydowanie Mateusza Kryczki i strzelił dla Cracovii trzecią bramkę w tym meczu. Dolcan nie miał więc już nic do stracenia. Do takiego wniosku wydawał się dojść Dariusz Dźwigała, którzy wpuścił na boisko trzech ofensywnych graczy: Michała Bajdura, Aleksandra Jagiełłę i Marcina Krzywickiego. I rzeczywiście ząbkowianie ruszyli do przodu. Gra praktycznie całkowicie przeniosła się w pole karne Stępniowskiego. Piłka krążyła między nogami to jednych, to drugich, ale na boisku rządził głównie chaos. Ze strony Cracovii, zgromadzeni kibice mogli zobaczyć tylko kontrataki. Do przodu z piłką wybiegał Deleu, który wobec solidnej obrony Dolcanu, nie był w stanie nic zrobić.

Na pięć minut przed końcem przed kolejną fantastyczną sytuacja stanął Damian Kądzior. Otrzymał ładne podanie od Marcina Krzywickiego, który chwilę wcześniej wyminął kilku defensorów z Ząbek. Była to ostatnia groźna akcja gospodarzy. Pod koniec spotkania Cracovia ruszyła bowiem do przodu, próbując podwyższyć jeszcze wynik i dobić nadzieje przeciwników. Ta sztuka Pasom nie udała się. Zamiast tego ekipa z Krakowa zarobiła czerwoną kartkę. Ponownie do protokołu meczowego wpisał się Zjawiński. Na tyle brutalnie skosił Piotr Petasza, że arbiter główny nie wahał się nawet chwili. Jego los podzielił w doliczonym czasie gry Petasz. Mając na koncie już jeden żółty kartonik, zaczął przepychać się z Mateuszem Cetnarskim. Sędzia główny, Piotr Idziak na chwilę przed ostatnim gwizdkiem żółtymi kartkami zdążył jeszcze ukarać Cetnarskiego i Marcina Budzińskiego a także podyktować parę stałych fragmentów gry.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24