Rafał Pawlak nie odmienił gry Widzewa. Pożegna się z klubem?

Paweł Hochstim/Dziennik Łódzki
Piłkarze Widzewa są dzisiaj głównym kandydatem do spadku z ekstraklasy. Rafał Pawlak, który objął drużynę po Radosławie Mroczkowskim nie odmienił gry drużyny. Ba, zespół pod jego wodzą osiągał gorsze wyniki. Mimo kolejnych porażek, pozycja Pawlaka wśród władz klubu była ciągle mocna.

Kończymy słaby rok. Następny musi być lepszy!

Po piątkowej porażce w Białymstoku szefowie Widzewa chyba już zdali sobie sprawę, że z Pawlakiem na ławce będzie im trudno uratować ekstraklasę dla Łodzi. Problem jednak w tym, że chętnych do pracy przy al. Piłsudskiego nie ma. Oczywiście takich, którzy gwarantowaliby chociaż nadzieję na utrzymanie. - Nikt szanujący się nie przyjdzie dziś do Widzewa i to z wielu powodów. Również z powodu ludzi rządzących klubem, którzy lubią wtrącać się do składu - mówi jeden z byłych trenerów Widzewa.

Dziś chyba nikt jednak nie ma wątpliwości, że to nie Rafał Pawlak powinien próbować utrzymać Widzew. A dlaczego? Jest przynajmniej pięć powodów...

1. Brak wyników

Trenera bronią wyniki - to najczęściej powtarzane zdanie w takich sytuacjach. Niestety, Pawlaka, który został trenerem Widzewa 26 września, nie bronią. W dniu, gdy rozpoczynał pracę jako pierwszy trener Widzewa, łodzianie mieli na koncie osiem punktów, które wywalczyli w dziewięciu meczach - pięć z nich przegrali, a po dwa wygrali i zremisowali.

Pod wodzą Pawlaka również wygrali dwa (z Lechią Gdańsk i Pogonią Szczecin), jeden zremisowali (ze Śląskiem Wrocław) i dziewięć przegrali. Mroczkowski zdobywał średnio 0,88 punktu, a Pawlak - 0,58. Gdy Mroczkowski żegnał się z Widzewem, łodzianie zajmowali 14. pozycję w tabeli. Z Pawlakiem na ławce łodzianie są zdecydowanie najgorszym zespołem ligi.

2. Brak autorytetu

Czego potrzebuje zespół, który jest na dnie tabeli i właściwie wszyscy skazali już go na spadek? Przede wszystkim wiary we własne umiejętności. Wiary, którą może zaszczepić im doświadczony trener, który wygrał już w życiu wiele bardzo trudnych meczów.

Idealnym kandydatem byłby np. Czesław Michniewicz, który w ubiegłym sezonie uratował Podbeskidzie Bielsko-Biała, które było w równie trudnej sytuacji. Gdyby Michniewicz powiedział zawodnikom, że dadzą radę, to mogliby w to uwierzyć. A jeśli powie to Pawlak? Wątpliwe. Nie ma wątpliwości, że Pawlakowi brakuje autorytetu w drużynie. I wdawanie się w kłótnie z dziennikarzami na konferencji prasowej go nie zbudują.

3. Brak reakcji na ławce

Trudno nie zbudować odczucia, że Pawlak nie umie poprawnie reagować na wydarzenia boiskowe, co z pewnością wynika z jego doświadczenia. W Białymstoku zdjął z boiska Veljko Batrovicia, który był najlepszym zawodnikiem łódzkiej drużyny i gdyby Widzew to spotkanie wygrał, to z pewnością wybrany by został graczem meczu. Przykładów złych zmian - a może przede wszystkim braku zmian - można mnożyć. W Białymstoku Pawlak mógł się tego nauczyć od trenera Jagiellonii, bo rezerwowy Maciej Gajos przesądził o wygranej swojej drużyny.

4. Brak siły przebicia

Nie jest tajemnicą, że szefowie Widzewa lubią wpływać na decyzje trenera. Trudno uwierzyć w to, że Pawlak stracił zaufanie do Kevina Lafrance'a akurat wtedy, gdy krytykował go jeden z prominentnych działaczy Widzewa. Nieoficjalnie mówi się, że z tego samego powodu nie gra Povilas Leimonas, piłkarz na pewno lepszy choćby od Bartłomieja Kasprzaka. Pawlakowi brakuje siły przebicia u władz klubu.

5. Brak poparcia kibiców

Kibice Widzewa, w zdecydowanej większości, nie wierzą w Pawlaka. Nie wierzą w niego również dziennikarze, więc zbudowanie pozytywnej atmosfery wokół drużyny będzie niemożliwe. A to może być jedna z kluczowych kwestii.

Dziennik Łódzki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24