Remis w ligowym debiucie trenera ŁKS. Łodzianie z kolejnym punktem (ZDJĘCIA)

Monika W.
Łódzki Klub Sportowy w ligowym debiucie nowego trenera zremisował z Wartą Sieradz, ratując punkt dzięki rzutowi karnemu.
Łódzki Klub Sportowy w ligowym debiucie nowego trenera zremisował z Wartą Sieradz, ratując punkt dzięki rzutowi karnemu. Jareczek
Tylko podziałem punktów zakończył się środowy mecz 9. kolejki rozgrywek 3. ligi pomiędzy Wartą Sieradz i Łódzkim Klubem Sportowym. Podziałem szczęśliwym dla gości, którzy remis uratowali dzięki rzutowi karnemu i świetnej interwencji jednego z obrońców. I chociaż swojego ligowego debiutu nowy trener zespołu z al. Unii nie może określić udanym, to już widać zmiany w grze jego podopiecznych.

Błąd defensywy gospodarzy kosztował Wartę Sieradz bardzo wiele, bo utratę trzech punktów na korzyść zaledwie jednego. Szansa na komplet była i to duża, bo gra zawodników Łódzkiego Klubu Sportowego nadal nie jest taka jak powinna, choć widać w niej już po tym krótkim półtoratygodniowym okresie pracy z nowym trenerem stopniową poprawę. Zmienione ustawienie, w którym Marcin Zimoń znalazł się na pozycji defensywnego pomocnika, a także korekta zachowań na skrzydłach, wpłynęła na przyspieszenie rozegrań. Łódzka drużyna wreszcie zaczęła wychodzić z kontrami, co rzadko kiedy wcześniej u niej obserwowaliśmy, a co się opłaciło i na początku znalazło przełożenie na wynik.

Właśnie po takiej szybkiej akcji Arkadiusz Mysona, otrzymawszy dalekie podanie od Szymona Salskiego, urwał się miejscowym obrońcom, ruszył do przodu i nie ryzykując bezpośredniego starcia z bramkarzem, mocnym pięknym strzałem z dystansu posłał piłkę prosto do siatki, nie dając Kamilowi Adamkowi żadnych szans na jej przechwycenie. Wypracowanym w dwunastej minucie prowadzeniem łodzianie nie nacieszyli się jednak zbyt długo. Jakby lekko uśpiona w pierwszych chwilach i pozwalająca rywalom na stwarzanie zagrożenia Warta zaczęła coraz lepiej radzić sobie na boisku i wypracowywać optyczną przewagę, aż w końcu błąd łódzkich defensorów pozwolił jej na wyrównanie. Asystujący wcześniej przy golu dla gości Salski nie upilnował Łukasza Mitka, który nie niepokojony przez nikogo swobodnie przedostał się środkiem bliżej pola karnego. Stamtąd wystarczyło już odegrać do ustawionego lekko na lewo i bliżej bramki Marcina Kobierskiego, który zaskoczył golkipera i zamiast na długi słupek, uderzył na krótki i po jego rękach umieścił piłkę w siatce.

Druga połowa spotkania nie przyniosła znaczącej zmiany sytuacji na boisku i nadal to gospodarze sprawiali lepsze wrażenie, choć łodzianie, trochę nieudolnie ale jednak, też próbowali zagrozić rywalom. Niestety błędy jakie popełniali pozwoliły sieradzanom na osiągnięcie sukcesu, jakim było drugie już pokonanie Szymona Gąsińskiego. Po dokładnym dośrodkowaniu z prawego skrzydła łódzka defensywa znów nie upilnowała znajdującego się blisko bramki jednego z przeciwników, tym razem wprowadzonego w przerwie Kamila Woźniaka, który precyzyjnie posłał piłkę głową prosto do celu. Gospodarze wyszli na prowadzenie, ale nadal nie zwalniali tempa i przy bezskutecznych próbach gości zanosiło się na ich zwycięstwo.

Zapewne tak właśnie zakończyłby się środowy mecz, gdyby nie brzemienny w skutkach faul jednego z sieradzan. Na kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry zawodnik Warty, walcząc o piłkę w polu karnym z Kamilem Cupriakiem i próbując go powstrzymać, zahaczył napastnika nogą i przewrócił na murawę, a arbiter od razu wskazał na jedenasty metr. Do futbolówki podszedł Robert Sierant, perfekcyjnie wyczekał odpowiedni moment i gdy bramkarz już zdradził swoje zamiary w obronie, posłał ją w drugą stronę, doprowadzając do wyrównania. Wyrównania, które dzięki ogromnemu szczęściu udało się dowieźć do końca, bo niewiele brakowało, by gospodarze zdołali jeszcze raz pokonać Szymona Gąsińskiego. Najpierw punkt uratował Jacek Karbowniak, wybijając piłkę prawie w linii bramkowej po błędzie łódzkiego golkipera. Później w ostatnich minutach pomylił się strzelec pierwszego gola dla sieradzan, Marcin Kobierski. Kibice Warty już podnosili się w przypływie radości i wszyscy widzieli futbolówkę w siatce, ale jak się okazało przeleciała o centymetry obok słupka.

Taki wynik z ponoszącą trzy porażki z rzędu Wartą zadowalać nie może, ale najważniejsze, że powoli widać wpływ nowego trenera na zachowanie jego podopiecznych. Nadal jednak popełniane są kardynalne błędy, po których niweczone są wszystkie pozytywne aspekty gry łodzian i tracone kolejne bramki. Niestety na pracę nad tym nie ma za wiele czasu, bo Łódzki Klub Sportowy ma teraz terminarz gęsto wypełniony kolejnymi spotkaniami. Już w niedzielę zmierzy się przed własną publicznością z Polonią Warszawa, w następną środę na wyjeździe rozegra zaległy mecz z Sokołem Aleksandrów, by potem w kolejną sobotę pojechać do Tomaszowa Mazowieckiego na pojedynek z Lechią.

Czytaj także: Trzecioligowy Łódzki Klub Sportowy ma nowego kapitana

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24