Renesans formy Abbotta w Arce. Od zera do bohatera

Patryk Kurkowski / Dziennik Bałtycki
Paweł Abbott
Paweł Abbott Tomasz Bołt / Dziennik Bałtycki
Paweł Abbott. Niespełna rok temu Arka usiłowała się go pozbyć. Teraz jest jednym z liderów i najlepszym strzelcem gdyńskiej drużyny.

Na półmetku rozgrywek Arka jest wiceliderem tabeli, do czego w sporym stopniu przyczynił się Paweł Abbott. 33-letni napastnik jest od kilku tygodni w wysokiej dyspozycji i zdobył już sześć goli. Kilka miesięcy temu praktycznie nikt w niego nie wierzył.

Wielokrotnie był obrażany, usłyszał mnóstwo słów ostrej - i uzasadnionej - krytyki, znalazł się nawet na czarnej liście piłkarzy, których gdynianie zamierzali się pozbyć zeszłej zimy. Abbott długo nie miał lekko w Arce.

- Pamiętam sparingowy mecz z Gryfem Wejherowo w Mostach, kiedy kibice byli bardzo bezlitośni w stosunku do Pawła. W tej chwili śpiewa się o nim piosenki. Ale Paweł to doświadczony zawodnik, który jest odporny na krytykę i zdaje sobie sprawę z tego, że raz się jest na wozie, a raz pod wozem. Sztuką jest umieć poradzić sobie, gdy nie idzie - powiedział Grzegorz Witt, drugi trener Arki.

Mimo że był przez wszystkich wypychany z Gdyni, to nie zamierzał odchodzić. Jak sam przyznał, nie chciał, żeby pamiętano go wyłącznie z kiepskich występów i niespełnionych oczekiwań. Poza tym zgodził się na obniżkę wynagrodzenia, a sztab szkoleniowy już na początku roku dał mu czystą kartę.

- Zawsze było tak, że gdziekolwiek grałem, to jakoś te bramki wpadały. W tamtym sezonie się zaciąłem. Zresztą gorzej być nie mogło (śmiech). Wiedziałem, że na pewno będzie lepiej. Na razie zdobyłem sześć goli, ale nie jestem jeszcze zadowolony. Muszę ich strzelić jak najwięcej - przyznał piłkarz.

Rzeczywiście, do pewnego momentu było naprawdę dramatycznie. Abbott był bezproduktywny i zawodził na całej linii. Dopiero wiosną zasygnalizował, że z jego dyspozycją jest nieco lepiej. W pierwszym meczu strzelił nawet gola. Tyle że niedługo później wyhamował go kolejny uraz. W starciu z Wigrami Suwałki doznał kontuzji śródręcza, która wykluczyła go na jakiś czas gry.

- Nie zagrałem wtedy w dwóch czy trzech meczach i musiałem od nowa wejść w cykl treningowy i meczowy. A wiadomo, że jak się wypadnie z tego rytmu, to nie jest łatwo do niego wrócić - przyznał.

Latem przedłużono z nim kontrakt, chociaż długo zwlekano z decyzją. Brano wówczas pod uwagę inne opcje, ale nie jest łatwo znaleźć dobrego napastnika. Jak pokazał jednak czas, był to słuszny wybór.

Czytaj całość w Dzienniku Bałtyckim!

Dziennik Bałtycki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24