Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kontrowersje meczu Irlandia - Polska. Czy Jonas Eriksson skrzywdził biało-czerwonych?

Jakub Seweryn
W niedzielny wieczór w Dublinie reprezentacja Polski zrobiła kolejny krok na drodze do Euro 2016, remisując na wyjeździe z Irlandią 1:1. W szeregach biało-czerwonych może jednak pozostawać niedosyt, bowiem trzy punkty w tym pojedynku były dla nich na wyciągnięcie ręki. Sporo kontrowersji wzbudziła przy tym postawa szwedzkiego sędziego Jonasa Erikssona. Czy jego decyzje przeszkodziły drużynie Nawałki w pokonaniu gospodarzy?

O ile przez około 60-70 minut gry szwedzki sędzia Jonas Eriksson spisywał się naprawdę dobrze, panował nad boiskowymi wydarzeniami i rozdawał kartki tym, którzy naprawdę sobie na to zasłużyli, to z każdą kolejną minutą to spotkanie zaczynało mu się wymykać spod kontroli. Oto wydarzenia i decyzje arbitra z drugiej połowy, które wzbudziły najwięcej kontrowersji w trakcie niedzielnego pojedynku na Aviva Stadium.

73. minuta – faul Jamesa McCleana na Arkadiuszu Miliku

Śmiało można powiedzieć, że to właśnie od tego momentu na murawie zaczęło się robić niezwykle nerwowo. Rezerwowy reprezentacji Irlandii, McClean brutalnie potraktował napastnika Ajaksu Amsterdam w walce o stykową piłkę, ale sędzia Eriksson nawet nie odgwizdał rzutu wolnego. Cała niepotrzebna agresja, jaką było nacechowane to zagranie, nawet pomimo trafienia w piłkę, zasługiwało nie tylko na przerwanie gry, ale też na ukaranie irlandzkiego zawodnika przynajmniej (!) żółtą kartką. Duży błąd sędziego, który rozpoczął bardzo kiepską końcówkę niedzielnego meczu w wykonaniu Szweda.

86. minuta – starcie Jamesa McCarthy’ego z Sebastianem Milą

W tej sytuacji nie trzeba wiele wyjaśniać. Celowe uderzenie rywala w twarz (szczególnie poza grą) to jest czerwona kartka. Sędzia Eriksson miał obowiązek w tej sytuacji wyrzucić Irlandczyka z boiska, a tego nie uczynił. Można być jednak przekonanym, że cała szóstka sędziowska tego uderzenia Irlandczyka nie widziała w ogóle, a żółte kartki dla niego i dla Sławomira Peszki są tylko i wyłącznie efektem zaleceń UEFA dla tzw. ‘masowych konfrontacji’, która miała miejsce na murawie tuż po tym zdarzeniu. Bądź co bądź, jest to kolejna pomyłka szwedzkiego arbitra.

90. minuta – brak rzutu wolnego dla Polski po faulu na Łukaszu Fabiańskim

Kluczowa sytuacja w tym spotkaniu. Po długiej piłce zagranej w pole karne biało-czerwonych w interweniującego Łukasza Fabiańskiego wpada dwóch Irlandczyków, przez co ten ratuje się odbiciem piłki na rzut rożny. Prawdopodobnie tej sytuacji nikt by nie wyciągał, gdyby nie fakt, że właśnie po tym kornerze padła wyrównująca bramka dla Irlandczyków.

Przy tej okazji należy raz jeszcze obalić jeden dość szeroko rozpowszechniony mit. Otóż bramkarz w polu bramkowym wcale nie jest nietykalny. Jeśli on sam wpada przy interwencji na nieatakującego go rywala albo zderza się z przeciwnikiem, który uprzedza go w walce o górną piłkę (i zagrywa piłkę przed spóźnionym golkiperem), to o faulu w całym polu karnym nie ma mowy. Co innego jest, gdy to napastnik jest spóźniony, nie zagrywa piłki i wyraźnie wpada w interweniującego bramkarza. Wtedy sędzia ma obowiązek odgwizdać przewinienie i rzut wolny dla drużyny broniącej.

Dlatego też nie ulega wątpliwości, że Fabiański był we wspomnianej sytuacji przez swoich rywali faulowany, a zamiast feralnego rzutu rożnego dla gospodarzy powinien być rzut wolny dla Polski. Tym bardziej niezrozumiała wydaje się postawa szwedzkich arbitrów, którzy dosłownie kilkadziesiąt sekund wcześniej zupełnie zignorowali to, że jeden z Irlandczyków próbował w stu procentach celowo wepchnąć polskiego bramkarza z piłką do bramki. Totalną ignorancję ze strony zarówno Jonasa Erikssona, jak i jednego ze szwedzkich arbitrów bramkowych wobec fauli na golkiperze Swansea trudno w jakikolwiek sposób wytłumaczyć. Przez to piłkarze Adama Nawałki mają prawo się czuć pokrzywdzeni, bowiem istnieje duże prawdopodobieństwo, że przy dobrej decyzji sędziego w tej sytuacji udałoby im się dowieźć cenne 1:0 do końca meczu.

Ta sytuacja potwierdza też, że sześciu, ośmiu czy nawet dwudziestu arbitrów nie jest w stanie godnie zastąpić w futbolu technologii wideo.

Podsumowanie:

Przez dłuższy czas sędzia Jonas Eriksson prowadził mecz Irlandia – Polska praktycznie bezbłędnie, ale ostatnie 20 minut w jego wykonaniu na pewno nie będzie pokazywane jako przykład wzorowego sędziowania. Arbiter ten w końcówce wyraźnie się pogubił, a jego decyzje miały wymierny wpływ na wynik tego spotkania. Pech chciał, że wszystkie kluczowe (i błędne) wyroki w decydujących minutach tego pojedynku były podejmowane na korzyść Irlandczyków i trudno przez to nie odnieść wrażenia, że Szwed pomógł drużynie Martina O’Neilla w zdobyciu arcyważnego jednego punktu w niedzielny wieczór.

Polacy, choć sami wybitnego meczu na pewno nie zagrali, mogą mieć uzasadnione pretensje do szwedzkiego rozjemcy, który swoimi decyzjami wypaczył wynik starcia w Dublinie. Należy tylko mieć nadzieję, że decyzje Erikssona w ostatecznym rozrachunku nie zadecydują o braku awansu biało-czerwonych do Euro 2016, bo choć podopieczni Nawałki są obecnie w bardzo korzystnym położeniu, to jednak nie ulega wątpliwości, że przy tak wyrównanej stawce każdy punkt może okazać się bezcenny.

Obserwuj

@KubaSeweryn

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24