Dorna o młodzieżówce: Do każdego meczu trzeba podejść z pełnym profesjonalizmem
Zimowa aura dała się we znaki fanom piłki nożnej. W niższych ligach większość spotkań zostało odwołanych, zaś siedlecki stadion ze względu na podgrzewaną murawę mógł przyjąć olimpijskie reprezentacje Polski i Litwy. Boisko dało się podgrzać, ale co z kibicami? Tu odpowiedzialność spadła na piłkarzy.
Początek spotkania zdecydowanie można zaliczyć jako "ciekawy". W 2. minucie Mariusz Stępiński mógł otworzyć wynik meczu, jednak będąc sam na sam posłał piłkę wprost w bramkarza. Przez pierwszy kwadrans większość akcji prowadzona była na połowie naszych wschodnich sąsiadów, a stojący w bramce Jakub Szumski nudził się niemiłosiernie.
Zatrudnić go zdecydował się w końcu Snapkauskas. Litewski pomocnik dostał piłkę na dziesiątym metrze i bez zastanowienia huknął na bramkę, jednak golkiper Legii był na posterunku. Chwilę później do akcji wkroczył Janicki. Jego zadaniem było przechwycić długo lecącą futbolówkę i ewentualnie rozpocząć atak swojej drużyny. Obrońca Lechii zdecydował się jednak na bardziej dramatyczny wariant i przepuścił piłkę. Verbickas bez problemu ją "złapał" i próbował trafić w okienko, lecz futbolówka poleciała metr nad poprzeczką.
W 29. minucie Szumski znacznie podniósł ciśnienie kibicom. Obrońca lekko podał piłkę do swojego golkipera, a zawodnik Piasta chciał błyskawicznie zainicjować akcję zagraniem bez przyjęcia, jednak zamiast oddać futbolówkę partnerowi wyłożył ją Ribokasowi. Napastnik gości dość opieszale zabierał się do wykorzystania tej sytuacji, w efekcie czego bramkarz "Biało-czerwonych" zdołał zażegnać niebezpieczeństwo.
Kilka minut po tym zdarzeniu Stępiński powinien strzelić już drugą bramkę. Tym razem świetnym crossem popisał się Wszołek, lecz jego partner nawet nie trafił w piłkę. Tak oto zakończyła się dosyć ciekawa pierwsza część spotkania.
Co nie udało się przed przerwą, powiodło się tuż po gwizdku rozpoczynającym drugą połowę. Napastnik/skrzydłowy/obrońca Bartosz Bereszyński przedarł się z piłką pod linię końcową i zagrał ją na piąty metr. We właściwym miejscu znalazł się Stępiński, który strzałem od poprzeczki otworzył wynik spotkania.
Marcin Dorna wypracował podczas zgrupowania w Siedlcach prosty schemat taktyczny: rozegranie w środku - podanie na skrzydło - wrzutka - gol. Wykonawcami był najczęściej ktoś z trójki: Wszołek, Stępiński, Bereszyński.
Właśnie po takiej akcji padła bramka numer dwa. Tym razem asystę zaliczył Wszołek, a Stępiński mocnym strzałem głową dopełnił formalności. W 74. minucie było już 3:0. Wprowadzony kwadrans wcześniej Pawłowski świetnie odnalazł się w szesnastce przeciwnika i strzałem po ziemi ustalił wynik meczu.
W 80. minucie przed kapitalną okazją stanął Kamiński. Stoper poznańskiego Lecha dobrze wyszedł do prostopadłego zagrania i znalazł się w sytuacji sam na sam ze Svedkauskasem. Zachował się jednak podobnie jak Stępiński na początku spotkania i podobnie jak on trafił wprost w rękawice bramkarza.
Zgrupowanie kadry U-21 potrwa do 26 marca. We wtorek podopieczni Marcina Dorny rozegrają jeszcze sparing z Łotwą w Legionowie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?