Republika Zielonego Przylądka kończy turniej, choć nie przegrała żadnego meczu

Zobacz tabelę i terminarze Pucharu Narodów Afryki 2015

Pierwsza dogodna sytuacja podbramkowa miała miejsce dopiero pod koniec pierwszej połowy. Miał ją Varela, który uderzał głową po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, ale piłka poszybowała nad bramką. Chwilę później znów zagotowało się pod bramką Kennedy'ego Mweene, lecz tym razem żaden z piłkarzy Republiki Zielonego Przylądka nie zdołał nawet oddać strzału na bramkę. To tyle jeśli chodzi o pierwszą połowę. Jak widać, piłkarze nas nie rozpieszczali.

W drugiej połowie zawodników obu drużyn zaskoczył ulewny deszcz, który dodatkowo utrudnił grę w piłkę. Mecz zrobił się jeszcze bardziej chaotyczny i momentami o wszystkim decydował przypadek. Trudno było w takich warunkach przeprowadzić jakąś składną przemyślaną akcję. Dla polskich kibiców jest to sygnał, że nie jesteśmy już jedyni na świecie - w Gwniei Równikowej też mają swój basen narodowy.

Im dłużej trwał mecz tym bardziej nieporadni byli zawodnicy obu drużyn. Nic nie pomogła nawet informacja o bramkach, jakie padły w równolegle rozgrywanym meczu pomiędzy Tunezją i Demokratyczną Republiką Konga. Remis 1:1 w tamtym spotkaniu oznaczał, że w jeśli w starciu RZP z Zambią nie padną bramki to obie ekipy będą musiały pakować walizki.

W doliczonym czasie gry szanse na rozstrzygnięcie meczu na swoją korzyść mieli zawodnicy z Wysp Zielonego Przylądka. Po faulu przed polem karnym wykonywali oni rzut wolny z odległości około 20 metrów od bramki, ale wykonanie pozostawiało wiele do życzenia. Szansę mieli też Zambijczycy, tyle że w ogromnym zamieszaniu podbramkowym nikt nie potrafił wykazać się przytomnością umysłu by podjąć decyzje o mocnym strzale na bramkę. W efekcie skończyło się najgorzej jak mogło dla obu drużyn - wynikiem bezbramkowym, który oznacza, że dla Zambii i dla Republiki Zielonego Przylądka Puchar Narodów Afryki już się zakończył.