W GKS-ie dochodzi zatem do dość kuriozalnej sytuacji. Kamil Kiereś prowadził bowiem drużynę z Bełchatowa w tamtym sezonie, ale miał w tym czasie mniej więcej dwumiesięczną przerwę. W marcu został bowiem zwolniony, a na stanowisku zastąpił go Marek Zub. Nowy trener nie odmienił jednak oblicza drużyny, więc władze GKS-u w maju ponownie zatrudniły Kieresia, wierząc, że ten zdoła jeszcze uratować Ekstraklasę.
Szkoleniowiec dokonał kilku zmian w składzie, odesłał paru zawodników do rezerw (m.in. Błażeja Telichowskiego oraz Bartosza Ślusarskiego), ale nie wygrzebał się z zespołem ze strefy spadkowej i nowy sezon miał zacząć razem z GKS-em w I lidze. Miał, ale nie rozpocznie, ponieważ ponownie podziękowano mu za współpracę, co samo w sobie zakrawa na kpinę. Jednak nie tylko Kiereś pożegnał się z klubem z Bełchatowa. Odeszli również prezes klubu, Konrad Piechocki oraz jego poprzednik, Marcin Szymczyk.
Na razie brakuje informacji o następcy Kieresia, ale mówi się, że mógłby nim być Mariusz Rumak, który do niedawna prowadził Zawiszę.
Źródło: sport.pl/własne
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?