Od samego początku spotkania, od pierwszego gwizdka arbitra gospodarze byli stroną zdecydowanie przeważającą. Korona wyszła jakby przestraszona, cofnięta do defensywy, czekała na to, co zrobi przeciwnik. A on spokojnie, długo rozgrywał piłkę i czekał na błędy rywala, z których mógłby skorzystać i wykreować sobie sytuację bramkową. I tak w 26. minucie spotkania z rzutu wolnego przymierzył Starzyński, jednak wtedy jeszcze goście mieli trochę szczęścia i futbolówka nieznacznie minęła ich bramkę.
Podobnie jak dwie minuty później, kiedy to po składnej akcji strzał oddał Marek Zieńczuk. Bramka dla gospodarzy wisiała w powietrzu i kwestią czasu było, kiedy ona w końcu padnie. W 38. minucie było blisko po strzale głową Stawarczyka, ale wtedy świetnie interweniował Małkowski. Co się jednak nie udało wtedy, udało się temu zawodnikowi już po chwili. Bramkarz kieleckiej ekipy tym razem popełnił błąd po dośrodkowaniu z rzutu rożnego mijając się z piłką, co skrzętnie wykorzystał Stawarczyk i chorzowianie prowadzili 1:0.
Słaba, anemiczna Korona zeszła więc na przerwę z jednobramkowym minusem na koncie. Jeśli jednak ktoś myślał, iż druga połowa w wykonaniu złocisto-krwistych będzie inna, to srogo się pomylił. Najlepiej fakt ten potwierdzić może to, iż podopieczni Pachety pierwszy celny strzał w tym meczu oddali w 93. minucie. A gospodarze wciąż grali swoje i stwarzali sobie kolejne sytuacje do podwyższenia wyniku, choć na to trzeba było jeszcze troszkę czasu.
W 63. minucie gry Daniel Dziwniel idealnie dośrodkował z lewej strony na głowę Jakuba Kowalskiego, a ten kompletnie niepilnowany dopełnił formalności i wpakował futbolówkę do bramki. Kielczanie byli słabi jak nigdy dotąd w tym roku i zupełnie nie mieli pomysłu na to jak odpowiedzieć przeciwnikowi. Tak naprawdę nikogo z tej drużyny nie można dzisiaj pochwalić, bo i nie ma za co.
Ruch z kolei w żadnym stopniu nie przypominał tej drużyny, która przed chwilą przegrała trzy spotkania z rzędu. Niebiescy grali pewnie i skutecznie w każdej formacji, nie pozwalając rywalowi na nic. Więcej goli już jednak nie "wcisnęli" (choć okazje były). Wygrana była w stu procentach zasłużona i pozwala na start z dobrej pozycji w dodatkowej rundzie. Korona natomiast straciła już nawet matematyczne szanse na wejście do grupy mistrzowskiej i teraz pozostaje jej bić się o utrzymanie.
Obserwuj autora na twitterze: @Wisniewski_D2
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?