Skrzyński: Z pewnością trudniej jest awansować niż utrzymać się w Ekstraklasie

Jacek Żukowski/Gazeta Krakowska
Z lewej Łukasz Skrzyński
Z lewej Łukasz Skrzyński Polskapresse
Łukasz Skrzyński z racji ogromnego doświadczenia może doradzić piłkarzom Cracovii, jak grać w I lidze. - Na zapleczu ekstraklasy bazuje się głównie na przygotowaniu motorycznym - mówi były piłkarz Pasów.

- Z pewnością jest mniejsza kultura gry i przez to wiele meczów trzeba wygrać charakterem. By awansować, trzeba mieć zespół naprawdę świetny, który będzie przewyższał resztę o klasę, w każdym elemencie. W przypadku równych zespołów szalę można przechylić cechami wolicjonalnymi.

Skrzyński grał na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej drugi raz w życiu. Po raz pierwszy w sezonie 2003/04, gdy z "Pasami" kroczył do ekstraklasy, i w minionych rozgrywkach, gdy z Zawiszą miał szansę awansować, ale o niepowodzeniu przesądził ostatni mecz w sezonie - przegrany w Gliwicach z Piastem 0:3. Skrzyński, który przyzwyczaił się do gry w ekstraklasie, na jej zapleczu uchodził za "profesora".

- Nie powiem, że ciężko mi się było przestawić - mówi. - Jesienią mieliśmy w Zawiszy sukces, więc nie mogę się podjąć obiektywnej oceny. Zwycięzców się przecież nie sądzi. Natomiast wiosną przekonałem się o tym, że oprócz umiejętności czysto piłkarskich trzeba dołożyć jeszcze bardzo, ale to bardzo dużo walki. W rundzie rewanżowej tabela się dzieli, albo się gra o awans, albo o utrzymanie. Z pewnością nie było tak, że można było wygrać mecz nie angażując się na 110 procent.

Przykład Zawiszy pokazuje, że drużyna stworzona praktycznie od nowa może się poważnie liczyć w walce o awans. - Większość zawodników podstawowego składu debiutowała w pierwszej lidze - mówi Skrzyński. - Chcieli oddać serce na boisku i były efekty. Oprócz takich zawodników muszą być jednak w zespole też doświadczeni gracze, bo na samej euforii nie da się zajechać daleko. Taka mieszanka młodzieży i starszych piłkarzy może być substancją wybuchową. Nie może być przesunięcia w żadną stronę. Pogoń, która była oparta na rutyniarzach, dopiero w ostatnim meczu wywalczyła awans.

Mimo że sezon jest długi, są 34 spotkania do rozegrania, bardzo ważny jest start. Zespół celujący w jedno z dwóch miejsc premiowanych awansem musi "odpalić" od razu. - Z pewnością trudniej jest awansować niż utrzymać się w ekstraklasie - mówi były stoper "Pasów". - Drużyny, które walczą o utrzymanie, bazują na wygranych u siebie, więc trzeba od razu uważać i przywozić punkty. Jeśli się straci na początku, to później ciężko to odrobić.

W składzie Cracovii zaszły już pewne zmiany - nie ma Radomskiego, Nawtoczyńskiego, Bartczaka, Matuleviciusa czy Grzelaka. Do rewolucji jeszcze daleko, choć nie jest ona wykluczona, bo zagraniczni piłkarze nie chcą grać w I lidze i pewnie też wielu z nich odejdzie. "Pasy" muszą budować zespół od nowa.

Dla Skrzyńskiego to oczywista kolej rzeczy. - Nie było jeszcze takiej sytuacji, by drużyna która spadła, została w tym samym składzie - mówi. - Jeśli wszystko "zaskoczy", to jest ok, ale o to bardzo ciężko. Widać, jak układała się sytuacja spadkowiczów z ekstraklasy - Polonia Bytom spadła do II ligi, Arka nie pogodziła gry w Pucharze Polski z walką o awans. Gdy chce się walczyć o promocję, to trzeba dać sobie spokój z pucharem.

Ciężko bowiem pogodzić obie rzeczy, trzeba byłoby mieć bardzo wyrównaną kadrę, np. 20 zawodników. A o to bardzo ciężko przy budżetach uszczuplonych o brak środków z Canalu Plus. Nie wiem, jaka jest koncepcja składu w Cracovii. Jeśli będzie nastawienie na młodych zawodników, to w perspektywie 3-4 lat może to zafunkcjonować tak, że będzie to drużyna, która może coś znaczyć w ekstraklasie.

Skrzyński zwraca uwagę na rzecz, która jest ważna nie tylko w kontekście walki w I lidze, ale w każdej. - Nie tylko na boisku, ale i poza nim drużyna musi stanowić team - mówi. - To jest podstawa. W momentach krytycznych szuka się kozła ofiarnego, a jak zespół trzyma się razem, to każdy pójdzie za każdego w ogień.

Można mieć dobrą koncepcję składu, mocny zespół, a i tak przegrać walkę na skutek pomyłki sędziowskiej. W każdej lidze zdarzają się błędy arbitrów, ale w pierwszej trzeba wkalkulować ich większą niż w ekstraklasie ilość. - Sędziowie pokazują bardzo dużo kartek - ocenia "Skrzynia". - Boleśnie tego doświadczyliśmy. Wynika to chyba z braku czucia gry. Jest dużo młodych sędziów, którzy próbują się wypromować. Pomyłki są olbrzymie. Wiadomo, że w ekstraklasie cała Polska patrzy na ich pracę, a w I lidze analizą meczu zajmuje się właściwie tylko kwalifikator.

Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24