Śląsk przegrywał w Łodzi, ale odrobił straty. Widzew poza Pucharem Polski (ZDJĘCIA)

Maciej Jakubski
Śląsk wygrał w Łodzi 2:1 i awansował do 1/8 Pucharu Polski. Zwycięstwo nie przyszło jednak łatwo, bo przez pół godziny wrocławianie przegrywali i grali gorzej od gospodarzy. W pierwszej, remisowej, połowie bramki zdobywali Kwiek dla Widzewa i Machaj dla Śląska. Druga połowa to już jednak wyraźna przewaga przyjezdnych i zwycięska bramka Flavio.

Obaj trenerzy potraktowali Puchar Polski trochę jak poligon doświadczalny. Trener Tylak postawił m.in. na Krakowiaka i Warchoła, natomiast szkoleniowiec wrocławian, Tadeusz Pawłowski, zrobił przegląd ławki rezerwowych i desygnował do gry Wrąbla, Grodzickiego, Pawelca, Hateleya, Calahorro i Ostrowskiego.

Pierwszy celny strzał niespodziewanie oddali gospodarze. Młodziutki Wrąbel jednak spokojnie obronił strzał Dosljaka. W 5. minucie Śląsk powinien objąć prowadzenie. Lewą stroną urwał się przefarbowany na blond Dudu i dokładnie dograł do Celebana, który jednak z kilku metrów nie trafił w bramkę Widzewa. Trzy minuty później błyskawiczną kontrę gości koszmarnie zepsuł Danielewicz, który dostał dobre podanie od Flavio i zagrał do obrońcy gospodarzy. Odpowiedź Widzewa była zabójcza. Grodzicki w dziecinny sposób dał się ograć Warchołowi i Kwiek wygrał biegowy pojedynek z Pawelcem, po czym pokonał Wrąbla i zrobiło się 1:0 dla gospodarzy po koszmarnym błędzie środkowych obrońców.

Po stracie bramki Śląsk ruszył do przodu, ale niewiele z tego wychodziło. Gra toczyła się głównie w środku pola, a jeśli ktoś atakował, to gospodarze. Najpierw niezłą okazję miał Dosljak, ale nie zdążył do piłki. W 25. minucie Rybicki został sfaulowany przez Grodzickiego na granicy pola karnego, ale rzut wolny został zmarnowany przez Augustyniaka. Co dziwne wrocławianie wyraźnie przegrywali walkę w środku pola, co było spowodowane słabą grą Hateleya i Calahorro. Po pół godzinie gry Śląsk się jednak przebudził. Najpierw dobrą sytuację miał Flavio, ale zamiast strzelać, to podał do Krakowiaka. Chwilę później z rogu mocno zagrywał Dudu, ale Danielewicz minął się z piłką. W tym przypadku sprawdziło się jednak powiedzenie "do trzech razy sztuka". Trzecia akcja Śląska przyniosła wyrównanie. Piłkę przed polem karnym dostał Machaj, przełożył sobie na prawą nogę i strzelił na bramkę Krakowiaka. Futbolówka po drodze odbiła się jeszcze od jednego z łodzian i wturlała się do bramki, odbijając od słupka.

W 43. minucie łodzianom udało się stworzyć sytuację pod bramką gości, ale Wrąbel bardzo dobrze obronił strzał zza pola karnego Rybickiego. W doliczonym czasie gry Grodzicki przegrał pojedynek z Rybickim i strzał z dystansu oddał Warchoł, ale wysoko nad poprzeczką. Do przerwy remis było więc 1:1, choć większa w tym zasługa nieporadności wrocławian, niż waleczności Widzewiaków. Ciężko wskazać kto w Śląsku grał najgorzej. Para stoperów Grodzicki - Pawelec, czy trójka środkowych pomocników Hateley - Calahorro - Danielewicz? Widzew biegał, walczył, ale umiejętnościami nie powalał na kolana.

Drugą połowę oba zespoły rozpoczęły od wymiany ciosów, choć niespecjalnie groźnych. Śląsk wyszedł z szatni nabuzowany i zaczął grać szybciej i agresywniej. W 56. minucie wrocławianie objęli prowadzenie. Machaj przechwycił piłkę przed polem karnym gospodarzy, poszedł lewym skrzydłem i dokładnie dośrodkował na głowę Flavio. Portugalczyk spokojnie umieścił futbolówkę w siatce. Widzew mógł błyskawicznie odpowiedzieć. Z ok. 25 metrów uderzył bardzo ładnie Kasprzak, ale piłka trafiła w poprzeczkę. W 61. minucie powinno być po meczu. Ostrowski ograł na lewej stronie Ławniczaka i podał do Flavio. Portugalczyk stał 7 metrów od pustej bramki. Prawdopodobnie jego brat bliźniak trafiłby w tej sytuacji z zamkniętymi oczami, ale Flavio kopnął piłkę nad poprzeczką.

W 67. minucie błąd przy wyprowadzaniu piłki popełnił Wrąbel, ale Rybicki strzelił za słabo, by zaskoczyć bramkarza wrocławian. Kolejne minuty to spokojna gra wrocławian. Po wejściu Mili i Droppy, Śląsk opanował środek pola i niewiele się działo. Dopiero w 81. minucie okazję mieli goście. Z rzutu rożnego dośrodkował Mila, a Calahorro uderzył głową. Nad poprzeczką. Chwilę później z dystansu próbował Ostrowski, ale również niecelnie. Jeszcze w doliczonym czasie gry oba zespoły miały swoje szanse. Najpierw Pawelec przerwał groźną akcję Widzewa, a po chwili Flavio nie zdołał dojść do świetnego podania Mili. Mecz zakończył się tym samym wynikiem 1:2 i awansem Śląska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24