Śląsk Wrocław skończył sezon. Miesiąc temu [KOMENTARZ]

Maciek Jakubski
Marco Paixao, Cristiano Ronaldo i Flavio Paixao
Marco Paixao, Cristiano Ronaldo i Flavio Paixao Sportagram.pl
Rację mieli pesymiści, wieszcząc na początku wiosny, że ambicje Śląska sięgają górnej ósemki, a później dogrania sezonu do końca. Niezłe mecze z Jagiellonią czy Legią nie zakrzywią rzeczywistości w której "właściciele" i piłkarze robią wszystko, by przypadkiem nie wylądować w pierwszej czwórce.

Generalnie rozumiem ludzi z Oporowskiej. Na puchary są zwyczajnie za słabi i szkoda marnować wakacji na jeżdżenie po Uzbekistanie czy innej Gruzji, by dostać w czapę od amatorów z jakiegoś egzotycznego kraju. Tym bardziej, że pechowo eliminacje do pucharów pokrywają się terminami z towarzyskim turniejem w Lublinie, gdzie Śląsk ma wystąpić. Po co robić kilka tysięcy kilometrów, skoro 300 kilometrów od Wrocławia można zagrać z Szachtarem, Monaco i Hannoverem? Nic zatem dziwnego, że piłkarze Śląska człapią jakby głodowali od kilku miesięcy. Nie mam o to pretensji w sytuacji, gdy Śląsk właściwie nie ma właściciela i nikt nie panuje nad tym bałaganem.

Pisałem o tym, gdy odchodził Solorz, pisałem, gdy akcje Śląska kupowały od miasta Hany i jemu podobni znajomi Prezydenta Dutkiewicza - przed wrocławskim klubem jest czarna przyszłość. Oddanie większości akcji ludziom, którzy poza własnym interesem nic do Śląska nie mają, było od razu skazane na porażkę. Miasto musiało sprzedać część akcji, by uciszyć niezadowolenie mieszkańców Wrocławia i mediów. Tymczasem nowi właściciele są tylko tytularni (zgodnie z moimi przewidywaniami), bo na klub pieniędzy nie łożą. Twierdzą wprawdzie, że zadłużenie Śląska spadło, ale jednocześnie przyznają, że na bieżącą działalność pożyczają. Zabawne zresztą było zdziwienie tzw. Konsorcjum, gdy miasto postanowiło podwyższyć kapitał spółki. To wtedy padły słowa, że podczas sprzedaży akcji "o żadnym wykładaniu pieniędzy na klub nie było mowy".

Właściciele nie powinni sobie przypisywać zredukowania długów, bo osiągnięto je w najprostszy sposób z możliwych: pozbywając się z klubu wszystkich wartościowych piłkarzy. Śmiesznie i straszno jest pysznić się takim sukcesem, gdy jednocześnie Śląsk jako jedyna drużyna w Ekstraklasie nie ma nawet sponsora na koszulkach. Najbardziej wkurzający jest jednak brak strategii. Od właścicieli nie usłyszeliśmy przed tym sezonem jaki jest cel zespołu, nie potrafią nawet powiedzieć jakie są plany na kolejny sezon, nie wspominając o kolejnych. A nie, przepraszam. Kilka tygodni temu, gdy wokół Ratusza zaczęli się kręcić potencjalni kupcy na Śląsk, to Konsorcjum zwołało konferencję na której pochwaliło się wynikami (tzn. cięciami) i zapowiedzieli awans do Ligi Mistrzów za 2-3 lata. W jaki sposób? Nie wiedzą. Cóż, to ja sobie napiszę, że bracia Paixao idą do Realu Madryt, gdzie z CR7 stworzą tercet PPC. Uwierzyliście?

Kibice Śląska też nie wierzą, co pokazali w ostatniej kolejce, gdy na mecz z Górnikiem przyszło zaledwie 5800 kibiców! Na wielkim, nowoczesnym stadionie wyglądało to porażająco. Chętnych na klub jest kilku, chociażby Grzegorz Ślak, ale Konsorcjum obecnych właścicieli już zapowiedziało, że akcji się nie sprzeda. Trudno się dziwić. W tej chwili te trzy firmy trzymają w szachu Ratusz dyktując warunki chociażby w miejskich przetargach i nic nie zapowiada, by to się zmieniło. Jedyne co jest pewne, to dalsza degrengolada drużyny, bo latem odejdą kolejni wartościowi zawodnicy. Od wielu kolejek bracia Paixao wychodzą na boisko tylko, by odstać 90 minut, co chyba niespecjalnie podoba się pozostałej części drużyny. W ostatnim meczu z Górnikiem, z wysokości trybun w pierwszej połowie było widać, że druga linia wrocławian robi wszystko, by nie podać do któregoś z braci.

Trener Pawłowski wiele razy prosił, by pisać dobrze o drużynie, by nie przelewać na papier lub monitor negatywnej energii. Ciężko jednak tego nie robić, gdy widzi się rozbity zespół, w którym tylko kilku piłkarzy gra, walczy, a pozostali udają, że biegają. Do trenera Pawłowskiego nie mam większych pretensji, choć razi mnie wystawianie w pierwszym składzie Paixao. Dlaczego, nie licząc epizodów Angielskiego i Dankowskiego, nie testuje się w meczach o nic młodzieży? Dankowski to swoją drogą ewenement - wychodzi w pierwszym składzie, gra świetnie, a potem przez kilka-kilkanaście kolejek nie wstaje z ławki, a dziennikarze słyszą o mądrym wprowadzaniu młodzieży. Na czym polega ta mądrość? Na trzymaniu na ławce?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24