Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Taktyczne pomysły trenera Tadeusza Pawłowskiego

Jakub Guder/Gazeta Wrocławska
Tadeusz Pawłowski, trener Śląska Wrocław
Tadeusz Pawłowski, trener Śląska Wrocław Polska Press
Tadeusz Pawłowski lubi dzielić się swoimi taktycznymi pomysłami na grę Śląska Wrocław. Często o nich opowiada, kilka wcielił już w życie, niektóre muszą poczekać na lepszych wykonawców. Jaki będzie WKS przyszłości i jak zmienił się od czasów Oresta Lenczyka, gdy drużyna zdobywała mistrzostwo?

Minęły raptem trzy lata od drugiego w historii klubu tytułu mistrzowskiego, a w obecnym zespole pozostało ledwie dwóch piłkarzy pamiętających tamten triumf - Mariusz Pawelec i Piotr Celeban, przy czym ten drugi zdążył w międzyczasie pograć w Rumunii. Tamten zespół Lenczyka (grafika u góry) w pierwszej fazie - gdy przejął go od Ryszarda Tarasiewicza - opierał się przede wszystkim na defensywie. Boczni obrońcy mieli właściwie zakaz przekraczania linii środkowej boiska, a priorytetem było bronienie dostępu do własnej bramki. Gdy Lenczyk przejmował drużynę, w siedmiu meczach straciła 14 goli. Pod jego wodzą w 23 spotkaniach ledwie 20.

Gra z przodu opierała się na Sebastianie Mili. To on był jej reżyserem, typową "dziesiątką". W polu karnym miał napastnika, który czekał na podania i mniej angażował się w grę defensywną - Johana Voskampa lub Cristiana Diaza. Ofensywę uzupełniali szybcy skrzydłowi - Waldemar Sobota, Łukasz Madej i Piotr Ćwielong.

Tadeusz Pawłowski przede wszystkim dał swobodę bocznym obrońcom. Grają bardzo wysoko, a gdy stoperzy rozprowadzają piłkę, oni często są już na połowie przeciwnika. Nierzadko są po prostu skrzydłowymi, a wtedy boczni pomocnicy zbiegają do środka. W ten sposób Pawłowski ma w pierwszej linii czasem aż trzech piłkarzy (4-3-3).

Cała drużyna musi jednak bronić. Nie tylko skrzydłowi, ale i napastnik zobowiązany jest, by wracać i atakować przeciwnika z piłką. Dlatego w drużynie trudno się odnaleźć snajperom czekającym na podanie na linii spalonego lub typowym "lisom pola karnego". - U nas napastnik pracuje dla drużyny, nie drużyna dla napastnika - mówi Pawłowski.

Ciekawie rzeczy dzieją się w środku pola. Trójka ofensywnych pomocników wymienia się rolami, ale bardzo wiele zależy od dwójki defensywnych. Gdy ktoś gra bezpośrednio za napastnikiem, oni są "szóstkami", czyli piłkarzami odpowiedzialnymi za rozbijanie ataków. W tej chwili są to najczęściej silni Tomasz Hołota i Tom Hateley.

Docelowo plan jest jednak inny - ta dwójka ma grać wyżej, odpowiadać też za kreację akcji, rozegranie, czyli występować na pozycji numer osiem. Wtedy między linię obrony a wspomnianą dwójkę wskoczy (kosztem zawodnika ustawionego teraz za napastnikiem - Grajciara lub Machaja) defensywny pomocnik czyszczący strefę przed stoperami, a jednocześnie wspierający ich, czasem wchodzący nawet w linię obrony. Tak właśnie zagrał w Meczu z Legią Warszawa i pierwszym z IFK Göteborg Adam Kokoszka, ale dobrze w tej roli może też spisywać się Hateley. To - oczywiście z zachowaniem odpowiednich proporcji - model, w którym funkcjonuje na przykład Barcelona. Pawłowski chciałby też, aby jeden ze stoperów potrafił wyprowadzać piłkę. Nie jest to jednak atut ani Celebana, ani Pawelca.

Gazeta Wrocławska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24