Steblecki: Latem Cracovia przeszła mentalną metamorfozę

Maciej Kmita/Gazeta Krakowska
Sebastian Steblecki w trzech pierwszych kolejkach nowego sezonu piłkarskiej ekstraklasy znalazł się w pierwszej "11" Cracovii. To już o jeden raz więcej niż w całej rundzie wiosennej minionych rozgrywek.

Dolcan - Termalica. Niecieczanie znów zawodzą [ZDJĘCIA]

- Nie czuję się wygranym okresu przygotowawczego, bo to, że gram, jest kwestią aktualnej dyspozycji przed każdym ze spotkań. W każdy trening wkładam maksimum pracy, żeby znaleźć się w składzie i na razie trener daje mi szanse - mówi "Stebel".

21-letni pomocnik rok temu również zaczął sezon w wyjściowej "11", ale po trzech meczach stracił w niej miejsce. Teraz jednak prezentuje wysoką formę i zbiera pochwały. - To miłe i chciałbym, żeby trwało jak najdłużej. Wiem jednak, że w pewnym momencie balonik zostanie przepompowany i wszystko może się obrócić przeciwko mnie, choć nie boję się tego - mówi.

Jego znakiem firmowym jest drybling polegający na balansie ciałem i rolowaniu piłki podeszwą. Zdążyli go już poznać choćby doświadczeni Manuel Arboleda i Piotr Stawarczyk. Dwa z 5 goli "Pasy" zdobyły w tym sezonie po akcjach poprzedzonych jego dryblingiem.

- To jest element, który zawsze był w mojej grze. Staram się robić przewagę. Brakuje mi lepszej finalizacji akcji, czyli lepszych uderzeń albo podań. Drybling jest skuteczny nie po samym minięciu rywala, a dopiero po celnym podaniu albo strzale. 10 na 10 dryblingów nie wyjdzie, ale 6 na 10 w odpowiedniej sytuacji - bo nie można kiwać w każdym momencie - to dobry wynik - przekonuje.

Pomocnik "Pasów" nie traci na boisku młodzieńczej fantazji, którą prezentował w meczach Młodej Ekstraklasy i na treningach. Teraz udaje mu się z niej korzystać z pożytkiem dla drużyny w ekstraklasie. - Bo wciąż jestem młody (śmiech). Myślę, że nie będzie mi jej brakować jeszcze długo. Nie wgłębiam się w to, kto stoi naprzeciwko mnie i tak samo chcę minąć bardziej znanego rywala, jak tego niby anonimowego - mówi piłkarz.

Podobnie jak koledzy z drużyny, Steblecki wierzy, że styl gry Cracovii przynosi właściwe efekty, chociaż... - Wymagamy od siebie więcej, bo stać nas na to, żeby częściej rozgrywać piłkę bliżej pola karnego rywala. Nasz styl to nasza siła i tego nie zmienimy. To jest i efektowne, i efektywne.
Przyznaje, że latem przeszedł mentalną metamorfozę i jego dobra gra na starcie sezonu jest efektem "wolnej głowy".

- Już nie biorę tak bardzo do siebie tego, co się o mnie mówi. Mam tu na myśli i pochwały, i krytykę. "Psy szczekają, karawana jedzie dalej" - bardzo spodobało mi się to hasło i takie jest teraz moje podejście. Zajmuję się swoją pracą - wiem, nad czym mam pracować, daję z siebie wszystko na treningach i w meczach, a liczy się dla mnie ocena trenera. Do tego, co się mówi dookoła, nie przykładam wagi - tłumaczy.

Młody drybler jest w wieku poborowym, jeśli chodzi o młodzieżową reprezentację Polski. Zresztą już pojawiły się pierwsze głosy sugerujące jego nazwisko selekcjonerowi Marcinowi Dornie. - Ja o tym w ogóle nie myślę. Trzy mecze to jeszcze za mało, by zasłużyć na powołanie. Żeby znaleźć się w kadrze, trzeba grać dobrze przez dłuższy czas. Wszystko po kolei - jeśli będę ciężko pracował, to dostanę szansę od trenera. A jeśli będę dobrze grał, to może w efekcie dostanę powołanie. Ale to jest przyszłość, sfera marzeń - puentuje Steblecki.

Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24