Subiektywne podsumowanie startu Ekstraklasy

Piotr Kruza
Lechia Gdańsk po pierwszych pięciu kolejkach zasłużyła na najwyższą ocenę
Lechia Gdańsk po pierwszych pięciu kolejkach zasłużyła na najwyższą ocenę sylwester wojtas
Mimo, że obecny sezon piłkarskiej Ekstraklasy wystartował ponad miesiąc temu i przynajmniej niektórym wydawać by się mogło, że już trwa i trwa w najlepsze, to rozegrano jak dotąd dopiero 5 kolejek. Dopiero, a z drugiej strony aż, bo tyle wystarczy, żeby dokonać pierwszych podsumowań. Kto najbardziej rozczarował, a kto zasługuje na pochwały na starcie nowego sezonu? Po kolei…

Zagłębie Lubin:

Zaczniemy od zdecydowanie największego rozczarowania, choć słowo rozczarowanie, zwłaszcza dla sympatyków „Miedziowych”, jest w tym wypadku dość delikatne. Gra Zagłębia jak dotąd przyprawia o mdłości, co znajduje odzwierciedlenie także w wynikach. W pięciu meczach drużyna z Lubina zgromadziła zaledwie 2 punkty i strzeliła 1 bramkę. To zdecydowanie za mało jak na klub z takimi aspiracjami. Już po dwóch kolejkach zwolniony został trener Pavel Hapal, a na jego miejsce wskoczył dotychczasowy asystent, Adam Buczek. Nie wpłynęło to jednak na grę drużyny, która najpierw zanotowała trzy bezbramkowe remisy z rzędu (jeden w Pucharze Polski, awans po rzutach karnych), by w piątek w kompromitującym stylu ulec na własnym boisku Cracovii. Piłkarze Zagłębia w każdym ze spotkań wyglądali przez większość czasu tak, jakby pierwszy raz przebywali ze sobą na boisku, zwłaszcza kiedy mieli atakować. Nieporadność pod bramką rywali to element, który trzeba poprawić w pierwszej kolejności, jeśli w Lubinie nadal myślą o grze w grupie mistrzowskiej.

Ocena: Pała! Z minusem!

Prognoza: Będzie lepiej, bo gorzej już być nie może…

Cracovia:

Jeden z dwóch tegorocznych beniaminków, a beniaminkom nigdy nie jest łatwo, jednak podopieczni Wojciecha Stawowego radzą sobie jak dotąd całkiem przyzwoicie i z dorobkiem 7 punktów zajmują 6. miejsce w tabeli, które na koniec sezonu na pewno byłoby przyjęte z entuzjazmem. Zaczęli od porażki z Piastem, by później powoli zacząć piąć się w górę. Cracovia może i nie gra porywającej piłki, ale gra odważnie i „do przodu”, za co czasem przychodzi im zapłacić najwyższą cenę. Jednak jeśli tylko „Pasy” poprawią grę w defensywie to może to być drużyna, która sprawi kilka niespodzianek wyżej notowanym rywalom.

Ocena: 3+

Prognoza: Mimo wszystko przy Kałuży raczej walczyć będą o utrzymanie, choć jeśli drużyna jakoś znacznie nie obniży lotów, to plan ten powinno udać się zrealizować bez większych problemów.

Górnik Zabrze:

Byli rewelacją rundy jesiennej poprzedniego sezonu i wszystko wskazuje na to, że w tym będzie podobnie. Wprawdzie w ostatnich „Wielkich Derbach Śląska” pechowo zremisowali z Ruchem 2-2 i wydawało się, że stracą prowadzenie w ligowej tabeli, to jednak porażka Legii sprawiła, że Górnicy pozostali na fotelu lidera, choć musieli na nim zrobić miejsce również dla gdańskiej Lechii. Piłkarze trenera Nawałki są przede wszystkim konsekwentni i skuteczni, dzięki czemu są jedną z trzech drużyn, które nie zaznały jeszcze smaku porażki.

Ocena: 5- (gdyby nie ten remis w derbach…)

Prognoza: Jeśli tylko do szatni Górnika znów nie wkroczy któryś z członków zarządu i nie zasugeruje miejsca, które drużyna powinna zająć na koniec sezonu, to 14-krotni mistrzowie Polski mogą bić się nawet o europejskie puchary.

Ruch Chorzów:

„Niebiescy” Jacka Zielińskiego to zdecydowanie inna drużyna od tej, prowadzonej przez Waldemara Fornalika, a mimo to potrafią zaskoczyć i powalczyć z najlepszymi, co pokazuje wygrana z Legią. Niestety była to jak dotąd jedyna wygrana Ruchu w tym sezonie, która jednak daje jak na razie spokojne miejsce w środku tabeli – w Chorzowie bowiem, priorytetem jest utrzymanie w szeregach Ekstraklasy. Należy jednak zwrócić uwagę na fakt, że Ruch trzykrotnie remisował, a każdy z tych remisów zapewniały fantastyczne strzały z dystansu (Malinowskiego w meczach z Lechem i Lechią i Zieńczuka w starciu z Górnikiem), które nie będą zdarzały się wiecznie, a jeśli zabraknie tego szczęścia to może zacząć brakować też punktów…

Ocena: 3 (póki co „mocne”)

Prognoza: Walka o utrzymanie i to na całego.

Zawisza Bydgoszcz:

Drugi z beniaminków, który radzi sobie jednak gorzej od Cracovii. Bydgoszczanie w pierwszych pięciu kolejkach nie doczekali się pierwszego od 19 lat zwycięstwa w najwyższej klasie rozgrywkowej, choć w trzech spotkaniach obejmowali prowadzenie. Najbliżej wygranej byli w ostatnią sobotę, ale w końcowych minutach dali drużynie Podbeskidzia wbić sobie dwa gole i skończyło się 2-2. Zawisza jest chyba jedyną ekipą, po której widać regularny progres – powolny, ale zawsze. Zaczęło się od dwóch porażek, po których przyszły trzy remisy, to może teraz cztery zwycięstwa?

Ocena: 3- (minus za brak zwycięstwa)

Prognoza: Zawisza przeprowadził kilka transferów już po starcie sezonu, w związku z czym można mu przypisać status drużyny w budowie. Jeśli architekt i murarz w jednej osobie, czyli trener Ryszard Tarasiewicz postawi ładny budynek na solidnych fundamentach to Zawisza o utrzymanie w lidze powinien być spokojny.

Podbeskidzie Bielsko-Biała:

Przed sezonem jeden z głównych kandydatów do spadku – nie pierwszy już zresztą raz i chyba nie bez powodu. Personalnie, dyplomatycznie rzecz ujmując, bardzo przeciętni, co przekłada się także na grę. Najjaśniejszym punktem drużyny po odejściu Roberta Demjana, jest jej trener, Czesław Michniewicz, który jednak nie poprowadził jeszcze w tym sezonie Podbeskidzia do zwycięstwa, nawet w Pucharze Polski z pierwszoligowym GKS-em Katowice. Trzy remisy to i tak niezły wynik, zważywszy na fakt, że dwa z nich uratowane zostały w cudowny sposób w samych końcówkach. Gdyby nie to, to „Górale” zajmowaliby ostatnie miejsce, choć i tak są póki co w strefie spadkowej.

Ocena: 2

Prognoza: No właśnie, są w strefie spadkowej i wydaje się, że będą wokół niej krążyć aż do samego końca. Z jakim efektem?...

Jagiellonia Białystok:

Podopieczni Piotra Stokowca zaczęli z wysokiego „C” wygrywając dwa pierwsze mecze, jednak z każdym kolejnym obniżali loty. O tyle, o ile porażka w Gdańsku z Lechią i remis na zawsze trudnym terenie przy Reymonta w Krakowie jeszcze nie były jakimś wielkim rozczarowaniem, to takim była już na pewno sobotnia porażka na inaugurację nowego stadionu ze szczecińską Pogonią. Piotr Stokowiec miał wprowadzić w drużynie stabilizację po erze Tomasza Hajty, jednak Jagiellonia wciąż potrafi zagrać genialne pół godziny, a przez resztę meczu tak, że z boiska piłkarze schodzą ze spuszczonymi głowami. Mimo to, drużyna z Podlasia zajmuje na razie 6. miejsce w tabeli, a dwa dobre mecze mogą ich wywindować nawet na podium.

Ocena: 3 (ewentualnie z małym „plusikiem”, zważywszy na fakt, że cztery pierwsze mecze grali na wyjazdach)

Prognoza: Jeśli Jagiellonii uda się ustabilizować formę na tym wyższym, prezentowanym momentami poziomie, to walka o górną część tabeli wydaje się być jak najbardziej realnym celem.

Pogoń Szczecin:

Kolejny z przedsezonowych kandydatów do spadku, który w odróżnieniu od poprzedników radzi sobie zdecydowanie lepiej, żeby nie powiedzieć nadspodziewanie dobrze. Jak na razie „Portowcy” swoich pogromców znaleźli jedynie w drużynie Legii Warszawa, choć i w tamtym meczu zaprezentowali się nieźle, i gdyby nie stracone w końcówce zwycięstwo ze Śląskiem to Pogoń byłaby dziś na podium. Japoński duet Murayama – Akahoshi sieje spustoszenie w szeregach defensywnych kolejnych przeciwników i jeśli będzie robił to dalej, to Pogoń może stać się rewelacją tego sezonu.
Ocena: 4+

Prognoza: Pogoń wydaje się być drużyną nieobliczalną, jednak tak długo, jak będą utrzymywać obecną dyspozycję, powinni być w tabeli wysoko.

Legia Warszawa:

Ciężko ocenić drużynę, która prezentuje tak różne oblicza. Najpierw deklasuje kolejnych rywali strzelając w trzech meczach 12 goli, by w dwóch kolejnych spotkaniach trafić zaledwie raz dwukrotnie przegrywając. Do tego dochodzi jeszcze ta Legia z eliminacji Ligi Mistrzów, gdzie może nie gra wielkich spotkań, ale osiąga niezłe wyniki, dzięki czemu jest naszą wielką nadzieją na awans do fazy grupowej. Jan Urban praktycznie w każdym spotkaniu wystawia inną „jedenastkę”, co generalnie świadczy o sile tej ekipy, tyle że nie każdy skład potrafi grać równo i dobrze. Należy jednak zakładać, że kiedy już wyjaśni się najbliższa europejska przyszłość Legii, to i w rodzimej lidze zapanuje większy ład i porządek, a przede wszystkim spokój. Póki co taktyka odpuszczania nieco ligi w kontekście walki o Champions League wydaje się słuszna.

Ocena: 4-

Prognoza: Nie ma co ukrywać, że Legia jest głównym kandydatem do mistrzostwa Polski i kilka słabszych meczów, zwłaszcza w perspektywie spłaszczenia tabeli po podziale punktów, na tym etapie na pewno tego nie zmieni.

Lechia Gdańsk:

Niespodziewany lider tabeli – tak należy określić drużynę prowadzoną od tego sezonu przez Michała Probierza. Lechiści zaczęli sezon niemrawo, jak to na nich przystało, od dwóch remisów, z Podbeskidziem i Ruchem, ale od towarzyskiej potyczki z Barceloną, w którym biało-zieloni pokazali, że grać w piłkę potrafią, wszystko idzie w Gdańsku ku lepszemu i po sobotnim zwycięstwie przy Łazienkowskiej Lechia wskoczyła na pierwsze miejsce w tabeli, ex aequo z zabrzańskim Górnikiem. Na pewno jest to zaskoczenie nawet dla samych zawodników Lechii, choć trzeba przyznać, że dzięki dobrej grze w pełni zasłużone.

Ocena: 5 (bo kto zasłużył na „piątkę”, jeśli nie Lechia?)

Prognoza: W ostatecznych rozrachunku o mistrzostwo Lechiści pewnie bić się nie będą, ale kto wie, może włączą się do walki o europejskie puchary?

Śląsk Wrocław:

O drużynie Śląska można mówić podobnie jak o warszawskiej Legii, tyle że wrocławianie jednak nie dysponują dwiema równorzędnymi „jedenastkami”, o których tyle opowiada nam Jan Urban, a w swoich szeregach mają jedynie kilku wartościowych zmienników dla graczy z podstawowego składu. Słabe wyniki w lidze (dość powiedzieć, że WKS na pierwsze zwycięstwo w lidze czekał do ostatniej kolejki) piłkarze Śląska rekompensowali sobie i kibicom dobrą grą w eliminacjach Ligi Europy, jednak ta przygoda skończy się najprawdopodobniej na hiszpańskiej Sevilli i trzeba będzie skupić się na Ekstraklasie. Jeśli już jednak piłkarze Stanislava Levy’ego to zrobią to z powrotem do czołówki ligowej tabeli nie powinni mieć problemów.

Ocena: 3+ (ocena podciągnięta udziałem w „olimpiadzie”, zwanej Ligą Europy)

Prognoza: Walka o podium, a może nawet o mistrzostwo, zwłaszcza jeśli w drużynie uda się zatrzymać Waldemara Sobotę.

Widzew Łódź:

Drużyna Radosława Mroczkowskiego ligę rozpoczęła od wysokiej porażki z Legią, ale później przyszły 2 zwycięstwa i wydawało się, że Widzewiacy mogą powalczyć o coś więcej. Niestety dla klubu z al. Piłsudskiego dwa kolejne mecze kończyły się kolejnymi wysokimi przegranymi, w dodatku odniesionymi w słabym stylu, czym Widzew bardziej potwierdził, że raczej będzie bił się o utrzymanie. Jak się okazuje, posiadanie w swoich szeregach super-strzelca, Eduardsa Visnakovsa, który z pięcioma trafieniami znajduje się na czele klasyfikacji najlepszych snajperów, to nie wszystko i z taką defensywą poczynania Łotysza na niewiele mogą się zdać.

Ocena: 3- (raczej z tendencją zniżkową)

Prognoza: Zdecydowanie walka o utrzymanie, Widzew, przede wszystkim personalnie, to wciąż jedna z najsłabszych drużyn w Ekstraklasie.

Wisła Kraków:

Przez wielu ekspertów skazywani na pożarcie, nie dawano im większych szans na nic innego jak na walkę o środek tabeli, a niektórzy mówili nawet o zagrożeniu spadkiem. Tymczasem pod Wawelem radzą sobie nadzwyczaj dobrze, w czym największa zasługa Franciszka Smudy. Popularny „Franz”, który przy Reymonta zameldował się już po raz trzeci w karierze, z grupy przeciętnych i, w niektórych przypadkach wydawać by się mogło, wypalonych piłkarzy, zbudował drużynę, która jak na razie z powodzeniem bije się o ligowe punkty. Najważniejsze, że „Biała Gwiazda” jeszcze w tym sezonie nie przegrała, a każdy kolejny mecz w ich wykonaniu wygląda coraz lepiej. Dodatkowo gdyby nie stracony w ostatnich sekundach gol z Jagiellonią to Wisła miałaby tyle punktów co prowadzący w tabeli Górnik i Lechia. Kluczowy może okazać się powrót do drużyny Pawła Brożka, bowiem właśnie skutecznego snajpera Wiślacy potrzebowali jak wody. W klubie już nieśmiało zaczyna się mówić o walce o najwyższe cele.

Ocena: 4+

Prognoza: Spokojny byt w górnej części tabeli, choć krótka ławka rezerwowych może nie pozwolić na walkę o podium.

Lech Poznań:

„Kolejorz” to po Zagłębiu jak dotąd chyba największe rozczarowanie. Mimo, że pierwszej porażki doznali dopiero z Wisłą to we wcześniejszych spotkaniach tylko raz schodzili z boiska z kompletem punktów. Irytujące były zwłaszcza remisy z Ruchem i Cracovią, w których to meczach Lechici wyglądali strasznie nieporadnie. A jeśli dołożyć do tego kompromitację w eliminacjach Ligi Europy z Żalgirisem Wilno to obraz poznańskiego Lecha wygląda bardzo mizernie. Do tego stopnia, że zagrożona wydaje się być posada trenera Mariusza Rumaka, choć prezes Rutkowski zarzeka się, że przynajmniej do zimy ten może spokojnie wykonywać swoje obowiązki. Jednak Lech wydaje się nie mieć pomysłu na grę i w niczym nie przypomina drużyny z rundy wiosennej poprzedniego sezonu i jeśli to nie poprawi się w kilku najbliższych meczach to ewentualnych roszad możemy spodziewać się zanim spadnie pierwszy śnieg.

Ocena: 2+ (zważywszy na aspiracje i kompromitację z Żalgirisem Lechici nie zasłużyli na nic więcej)

Prognoza: Mimo wszystko walka przynajmniej o puchary, choć jak na razie z pewną dozą nieśmiałości.

Korona Kielce:

Złocisto-krwiści zaczęli ten sezon wyjątkowo źle. W pierwszym meczu wprawdzie bezbramkowo zremisowali u siebie ze Śląskiem, ale później przyszły 3 porażki, kolejno z Wisłą, Widzewem i Lechem. Korona nie zdobywała punktów czy grała dobrze czy źle, choć ogólnie i tak nie przypominała tego zespołu z poprzedniego sezonu. W związku z tym po 3 meczach z drużyną musiał pożegnać się Leszek Ojrzyński. Byłemu już trenerowi nie pomogło nawet wstawiennictwo piłkarzy i kibiców i jego miejsce zajął Hiszpan Juan Jose Rojo Martin „Pacheta”. Ciekawe nazwisko przełożyło się na ciekawszą grę kielczan, którzy w ostatniej kolejce odnieśli pierwsze zwycięstwo w sezonie. Najbliższa przyszłość pokaże, czy będzie to długofalowa zmiana, czy tylko jednorazowy zryw będący po prostu efektem zmiany trenera.

Ocena: 2 (tutaj tendencja delikatnie zwyżkowa)

Prognoza: Prawdopodobnie Korona z czasem zacznie atakować i piąć się w górę (choć na razie musi myśleć o zabezpieczaniu tyłów), ale przypuszczalnie na nic więcej niż środek tabeli sobie nie pozwoli.

Piast Gliwice:

I na koniec drużyna Piasta Gliwice. Zespół ze Śląska rozpoczął sezon od dwóch wygranych, by w następnych trzech starciach zdobyć zaledwie punkt, z meczu na mecz grając coraz słabiej. W dodatku „Piastunki” odpadły również z Pucharu Polski, a w eliminacjach Ligi Europy przegrały (choć pechowo, bo po dogrywce) z Karabachem Agdam, z którym jednak żaden polski zespół nie powinien odpaść. To wszystko sprawia, że Piast mimo wysokiego, 6. miejsca, spisuje się jak na razie nieco poniżej oczekiwań, być może jednak zbyt wygórowanych po poprzednim, bardzo dobrym sezonie. Zwłaszcza, że kolejny słaby mecz może spowodować nawet spadek w okolice strefy spadkowej.

Ocena: 3

Prognoza: Ciężko będzie Piastowi powtórzyć wynik z poprzedniego sezonu, który skończyli na 4. miejscu. Wydaje się, że Piast, podobnie jak kielecka Korona będzie raczej ligowym średniakiem.

Początek każdego sezonu zazwyczaj bywa chimeryczny i często zupełnie nie przekłada się na jego dalszą część. Niejednokrotnie przecież zdarzało się, że zespoły, które znakomicie zaczynały spadały nawet później z ligi, a te które zostawały w blokach, na mecie walczyły o zwycięstwo, dlatego na tym etapie można pokusić się jedynie o domniemania. Czy będą się one sprawdzać przekonamy się już po następnych pięciu kolejkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24