Szczęście Lechii, niedosyt Jagiellonii – podsumowanie 30. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

Jakub Królak
Miały być wielkie roszady, a wszystko zostało po staremu. Cztery walczące o grupę mistrzowską zespoły zgodnie potraciły punkty, dlatego o mistrzostwo będzie grał Górnik i Lechia, a o utrzymanie Cracovia i Jagiellonia. Status quo został zachowany na podium, małe zmiany nastąpiły na dnie tabeli – Podbeskidzie wskoczyło przed Zagłębie i zakończyło rundę poza strefą spadkową. Co jeszcze działo się na ligowych boiskach? Zapraszamy na podsumowanie 30. kolejki T-Mobile Ekstraklasy.

Zobacz tabelę T-Mobile Ekstraklasy!
Sprawdź terminarz grupy mistrzowskiej i spadkowej

Remis, jak porażka Jagi. Lechia cudem ocalona

Ze swojego ponownego debiutu na trenerskiej ławce Jagiellonii nie mógł być zadowolony Michał Probierz, bowiem prowadzona przez niego Jagiellonia w tygodniu uległa Zawiszy i znacznie oddaliła się od awansu do finału Pucharu Polski. W sobotę nowy-stary szkoleniowiec białostoczan chciał więc zrehabilitować się za falstart i zaatakować ósmą lokatę. Do tego niezbędne było jednak pokonanie Piasta i liczenie na korzystne wyniki w meczach Cracovii i Lechii. Dwa ostatnie warunki spełniły się, zawiodła jednak sama Jaga, która na własnym boisku zdołała wywalczyć tylko jeden punkt. Piłkę meczową w ostatnich minutach zmarnował Bekim Balaj, który z trzech metrów nie potrafił skierować piłki do pustej bramki. Probierz, choć prowadzi białostoczan zaledwie kilka dni, już ma na swoim koncie dwie spektakularne porażki – najpierw Jagiellonia praktycznie wyeliminowała się z pucharu, następnie przegrała walkę o grupę mistrzowską. Ciężko wyobrazić sobie, by zespół z Podlasia mógł opuścić Ekstraklasę, ale atmosfera w Białymstoku z pewnością będzie teraz nerwowa.

Pogodzony z losem Śląsk, któremu w tym sezonie pozostaje już tylko walka o utrzymanie, podejmował na własnym obiekcie rozpędzoną Lechię. Gdańszczanie pod wodzą nowego trenera wygrali dwa mecze z rzędu i rzutem na taśmę wskoczyli na ósme miejsce. By pozostać w niej bez konieczności oglądania się na rywali, zawodnicy Ricardo Moniza musieli przywieźć z Wrocławia komplet punktów. Holenderski szkoleniowiec musiał jednak po raz pierwszy poznać smak porażki na polskich boiskach, bowiem to Śląsk był drużyną lepszą i zasłużenie wygrał z gośćmi 1:0. Mimo to gdańszczanie wystąpią w grupie mistrzowskiej, bowiem ani Jagiellonia, ani Cracovia nie były w stanie pokonać swoich rywali. Z kolei wrocławianie powiększyli swój dorobek, ale do rundy finałowej przystąpią z przewagą zaledwie dwóch punktów nad strefą spadkową.

O awans do grupy mistrzowskiej Cracovia walczyła na ciężkim terenie w Kielcach. W czternastu dotychczasowych meczach rozgrywanych u siebie Korona przegrała zaledwie trzy razy, tymczasem żeby liczyć się w walce o zajęcie miejsca w ósemce, Pasy musiały pokonać podopiecznych Jose Rojo Martina. Ich gra była jednak daleka od ideału, choć tradycyjnie już przewaga w posiadaniu piłki była po ich stronie. Znów jednak mało z tego wynikało, bo klarownych sytuacji ze strony przyjezdnych brakowało. Konkretniejszym zespołem była Korona, której jeden z pięciu celnych strzałów udało się posłać do bramki. Cracovia nie potrafiła odpowiedzieć i musiała pożegnać się z marzeniami o czołowej ósemce. W przypadku zwycięstwa Pasy miałyby tylko cztery oczka straty do podium, teraz jednak muszą już myśleć, jak obronić pięć punktów przewagi nad strefą spadkową.

Koszmar Wisły, Lech nadal mocny

Franciszek Smuda w ostatnich tygodniach ma sporo powodów do zmartwień. Biała Gwiazda przegrała trzy ostatnie mecze, spadła z podium, a do meczu z Podbeskidziem musiała przystąpić bez siedmiu wykartkowanych lub kontuzjowanych piłkarzy. Jakby tego było mało, spotkanie rozpoczęło się dla wiślaków katastrofalnie, bowiem już w jedenastej sekundzie Damian Chmiel wyprowadził Górali na prowadzenie. Pech krakowian trwał dalej – jeszcze w pierwszej połowie do listy kontuzjowanych zawodników trzeba było dopisać Piotra Brożka, a w drugiej – Arkadiusza Głowackiego. Zwieńczeniem fatalnego dnia Białej Gwiazdy był niewykorzystany rzut karny Łukasza Garguły, który przekreślił szanse krakowian na wywalczenie jakichkolwiek punktów. Wisła zakończyła rundę dopiero na piątym miejscu, choć jeszcze niedawno poważnie liczyła się w walce o tytuł mistrzowski. Piłkarze Franciszka Smudy wciąż mają oczywiście szanse na wywalczenie trofeum, jednak wydaje się, że bardziej realnym celem będzie dla nich walka o miejsce na podium.

Pod ogromną presją wybiegali na murawę w Zabrzu piłkarze Górnika, którzy po dwudziestu dwóch kolejkach zajmowali pozycję wicelidera. Fatalne występy na wiosnę, które powiększyły dorobek zabrzan o zaledwie cztery punkty, sprawiły jednak, że stawką pojedynku z Lechem było pozostanie w czołowej ósemce. Do osiągnięcia celu zawodnikom Roberta Warzychy wystarczyłby remis, ale rozpędzony Kolejorz nie dał zabrzanom żadnych szans, wygrywając 3:0. Górnik miał szansę na honorowe trafienie, ale egzekwujący rzut karny Bartosz Iwan nie trafił nawet w bramkę. Mimo fatalnej postawy zabrzanie obronili miejsce w górnej części tabeli, choć z taką grą będą mieli ogromne problemy ze zdobywaniem punktów w rundzie finałowej.

Spacer Legii, Ruch znów zwycięża

Pewne swojego losu jeszcze przed ostatnią kolejką były zespoły Ruchu i Zawiszy. Oba miały już zapewniony udział w grupie mistrzowskiej, walki na noże nie należało się więc spodziewać. Bydgoszczanie, którzy w tygodniu zrobili ogromny krok w kierunku finału Pucharu Polski, zagrali słabo i wyraźnie ulegli Ruchowi. Trafienia Babiarza, Surmy i Kuświka pozwoliły Ruchowi odnieść drugie zwycięstwo z rzędu i zakończyć rundę zasadniczą na trzecim miejscu. Gdyby więc nie dodatkowe siedem kolejek, już teraz Jan Kocian mógłby świętować powtórzenie sukcesu Waldemara Fornalika, który wprowadził Niebieskich do Europy. Gdzie jednak będą chorzowianie po rundzie finałowej, nie sposób przewidzieć. Z jednej strony mają oni tylko dwa punkty straty do wicelidera, z drugiej – ósma Lechia ma tylko pięć punktów mniej, dlatego Ruch z pewnością nie może spocząć na laurach.

Bez zawieszonego za kartki Miroslava Radovicia musiała radzić sobie w Lubinie warszawska Legia. Największą gwiazdę mistrzów kraju zastąpił w podstawowym składzie Orlando Sa i już w drugiej minucie odwdzięczył się za zaufanie trenerowi Bergowi pewnym strzałem pokonując golkipera Miedziowych. W dwudziestej minucie było już w zasadzie po meczu – Rymaniak faulował w polu karnym Żyrę i otrzymał czerwoną kartkę, a jedenastkę pewnie wyegzekwował Vrdoljak. W dalszej części gry legioniści nadal przeważali, ale piękna bramka Helio Pinto pod koniec pierwszej połowy była ostatnim trafieniem gości w tym meczu. Miedziowi mimo gry w osłabieniu zdołali strzelić honorową bramkę, ale na niewiele im się ona zdała, bowiem rundę zasadniczą zakończyli w strefie spadkowej.

Otwarcie deklarująca walkę o puchary Pogoń mierzyła siły z rozpaczliwie walczącym o utrzymanie Widzewem. Mecz rozstrzygnął były zawodnik klubu z Łodzi, niezawodny Marcin Robak, który zakończył rundę zasadniczą z kapitalnym wynikiem 20 goli. Warto dodać, że jest to rezultat lepszy niż ten, z jakim polską ligę opuszczał Robert Lewandowski. Snajper Borussii w swoim ostatnim sezonie na naszych boiskach trafiał do siatki 18 razy. Szczecinianie wyprzedzili Wisłę w tabeli i wygląda na to, że Liga Europy dla Portowców wcale nie jest scenariuszem nierealnym. Widzew z kolei, choć walczył ambitnie, zszedł z drogi meczów bez porażki, którą kroczył przez trzy ostatnie kolejki. Łodzianie kończą więc rundę zasadniczą na ostatnim miejscu, ale pięć punktów, jakie dzielą ich od czternastej lokaty, z pewnością można jeszcze odrobić.


Wyniki 30. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

  • Zawisza Bydgoszcz 0:3 Ruch Chorzów
  • Jagiellonia Białystok 1:1 Piast Gliwice
  • Korona Kielce 1:0 Cracovia
  • Śląsk Wrocław 1:0 Lechia Gdańsk
  • Górnik Zabrze 0:3 Lech Poznań
  • Zagłębie Lubin 1:3 Legia Warszawa
  • Wisła Kraków 0:1 Podbeskidzie Bielsko-Biała
  • Pogoń Szczecin 1:0 Widzew Łódź

Statystyki 30. kolejki T-Mobile Ekstraklasa

  • Liczba goli – 16
  • Średnia goli na mecz – 2
  • Zwycięstwa gospodarzy – 3
  • Remisy – 1
  • Zwycięstwa gości – 4
  • Żółte/czerwone kartki – 32/4
  • Liczba widzów – ok. 61 tys.
  • Średnia frekwencja – ok. 7,7 tys.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24