Dla tego napastnika były to nie tylko pierwsze trafienia w tym sezonie, ale też pierwsze minuty jakie spędził w meczu o punkty na zapleczu ekstraklasy. Można je śmiało nazwać wejściem "Szczoty".
Mimo takiego bilansu w sobotę, w Niecieczy rzeczywistość dla napastnika Termalika Bruk-Betu nie była aż tak różowa. Gole Szczoczarza nie zmieniły losów spotkania, chociaż na gospodarzy podziałały bardzo mobilizująco.
- Cieszą mnie te trafienia, ale w końcowym rozrachunku nic nam nie przyniosły. Gdy wchodziłem na boisko miałem pokazać się z jak najlepszej strony. To się udało - przyznawał po meczu zawodnik.
Napastnikowi niecieczan, trudno było pogodzić się z porażką. Jego zdaniem rywale nie pokazali niczego wyjątkowowego.
- Piast nie był od nas lepszą drużyną. Oddał praktycznie trzy strzały na bramkę i trzy gole. Gdybyśmy na początku wykorzystali swoje okazje, to wszystko potoczyłoby się na naszą korzyść. Było inaczej. Musieliśmy gonić wynik, co nam się nie udało - twierdził Szczoczarz.
W sobotę podobać się mogła pierwsza bramka, zdobyta przez zawodnika Termaliki Bruk-Betu, w której ładnie przełożył sobie futbolówkę nogą, by potem strzelić obok bezradnego Szmatuły.
- Dobrą piłkę zagrał mi Dalibor Pleva, przy drugiej w głowę praktycznie trafił mnie Łukasz Kowalski - opisywał boiskowe wydarzenia piłkarz.
Dwie bramki w 15 minut, może być dużym argumentem Szczoczarza przed kolejnymi spotkaniami. Nad statystyką górę bierze dyplomacja.
- Te gole, to dla mnie mobilizacja do dalszej pracy na treningach. O tym kto ma ma ostatecznie grać, decyduje trener - przyznaje zawodnik.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?