Szybka kontra: W święta też się dzieje!

Sebastian Czapliński
I jak wam minęły tegoroczne święta? Ja tam nie narzekam. Mimo, iż od niedzieli leżałem w łóżku z temperaturą ponad 39 stopni, to i tak mogę uznać je za udane. Rodzinne spotkania, fajna Wigilia, mnóstwo prezentów, sms-y z życzeniami… Żyć nie umierać! (no i dlatego przetrwałem tą cholerną gorączkę). Wydawać by się mogło, że jak są święta, to wszyscy odpoczywają. Nic bardziej mylnego! A już na pewno nie w futbolu.

A wydarzyło się podczas tych świąt więcej, niż podczas niejednego piłkarskiego weekendu. Traore nie będzie grał już w Polsce. No nieźle... To kto teraz będzie stał na rękach w murze? Do wyboru ma podobno Rosję i Chiny. Jeżeli wybierze Rosję, to nawet i spoko z niego gość. Udowodni, że jest ambitny. Liga silniejsza niż nasza, zarobić można, a i wybić pewnie będzie się łatwiej. Chiny? To oznaczałoby nie mniej nie więcej, że od początku chodziło mu tylko i wyłącznie o hajs. Nie raz się zastanawiam, co ciągnie tych „piłkarzyków” do tych wszystkich „China Town”… No bo oprócz kasy, to co? Papierowe bloki?

Zostawmy Traore, a zajmijmy się Mourinho. Facet w Wigilię nie wypatruje na pewno pierwszej gwiazdki. On ma pod nosem całą galaktykę z największymi gwiazdami światowej piłki. Na jego nieszczęście Ziemia 21.12.12 się nie rozsypała, a jego zespół rozsypał się zupełnie. Dziś strata Realu do Barcelony jest mniej więcej taka, jak odległość, którą miał do pokonania Felix Baumgartner skacząc sobie z kosmosu. Może lepiej, gdyby Mourinho powoli zaczął zażywać coś na uspokojenie, chociaż prawdę powiedziawszy, ja tam w te wszystkie tabletki nie do końca wierzę. Zdrowie zależy od tego co się dzieje w głowie. Pamiętam jak raz na wycieczce szkolnej, kumpel prosił mnie o tabletkę na ból głowy (nie, nie piliśmy nic dnia poprzedniego). A, że jestem znany z tego, że lubię robić przeróżne doświadczenia, to zamiast tabletki na ból głowy, dałem mu zwykły, mały, biały, miętowy cukierek, mówiąc mu, że to naprawdę dobry lek i że jestem pewny, że mu pomoże. No i pomogło! Po 20 minutach mówi, że nic go już nie boli, pytając przy okazji o nazwę tego „cudownego leku”. Ot cała tajemnica dla ludzi zwanych lekomanami. Głowa i jej pozytywne nastawienie – to podstawa, do lepszego samopoczucia. Tak więc ja, szykuję już małą paczuszkę z Tic-Tac’ami i wysyłam do trenera „Królewskich”. Niech sobie coś z nich wyssie, jak już nic nie może więcej wyssać ze swoich piłkarzy.

Chelsea nieźle nastrzelała Aston Villi. 8:0 to jest wynik! Ciekawy jestem, kiedy w Polsce padnie podobny rezultat? Może się okazać, że już całkiem niedługo. Na wiosnę np. w Bełchatowie możemy mieć do czynienia naprawdę z Młodą Ekstraklasą i w wyjściowej „11” będą biegać same 17- latki. Szkoda, że Probierz zrezygnował… Przynajmniej młodzi- gniewni mieli by możliwość popracowania z „polskim Guardiolą” (niesamowity bodziec do współpracy… tak, to była szydera). Probierz woli jednak coraz bardziej upodabniać się do swojego odpowiednika. Bo jak Pep jest na bezrobociu, to i „kopia” też musi być. Nie ma wybacz! Nie wiem tylko dlaczego, Probierz ciągle żyje w świecie fascynacji swoją osobą? Bo lista klubów, w których pracował jest długa (w ciągu 7 lat, było ich osiem), a sukcesów praktycznie żadnych. Swego czasu mówił, że bazy w Kazachstanie mają lepsze, niż w Polsce. Może warto wyjechać? Ostatnio czytałem z nim jeden wywiad, w którym mówił, że dużo czyta, zapamiętuje… Kojarzy wam się to z czymś? Ano jasne! Z „Porankiem kojota”. Tam też jeden dużo czytał, zapamiętywał i na samym końcu wylądował w klatce z gorylem i to został tam wsadzony przez kolesia, który przeczytał w swoim życiu, tylko dwie książki (kurczę, do dziś zadaję sobie pytanie, o czym była ta druga).

Na zakończenie, tak jak już wcześniej pisałem, święta są super. No bo są chociażby sms-owe życzenia. Wysłałem multum i multum odebrałem. Wysłałem też do Arka Milika, ale nie odpisał… I tak sobie teraz myślę. Są trzy opcje, aby to jakoś logicznie wytłumaczyć. Pierwsza – odradzałem mu ten transfer do Leverkusen, no to mnie olał. Druga- jest muzułmaninem i świąt nie obchodzi. No i trzecia- nie miał nic na koncie w telefonie. (Może mu Niemcy jeszcze nie doładowali…). Jakoś przeżyję, tak jak i świąteczną chorobę przeżyłem… Merry Christmas Herr Milik!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24