Tam Ojczyzna, gdzie jest... kasa

Paweł Zarzeczny
Paweł Zarzeczny, publicysta
Paweł Zarzeczny, publicysta Polskapresse
Wymyślili to Rzymianie, choć zamiast "kasa" pisali "bene" - "dobrze"... Tak da się wytłumaczyć od biedy ludzką przemożną chęć do transferów i karier, co widać było w ten weekend na politycznych salonach.

Moralna ocena jest zbędna od czasu, gdy po politykach w ogóle nie spodziewamy się moralności, ale warto uderzyć się w pierś. To sportowcy z zamiłowaniem deptali zwykle honor for a few dollars more. Jak Laudrup Michael (z Barcelony do Realu Madryt), który zresztą był tak głupi, że zrezygnował z wyjazdu na Euro '92, bo mu się nie chciało urlopu tracić. A jego Dania zdobyła wtedy złote medale! Jak Luís Figo i setka innych. I każdy niemal prędzej czy później się sprzedaje, a tacy ludzie jak Gerard Cieślik (zawsze Ruch!) to dinozaury. Bo Boniek strzelał Widzewowi bez żalu, a Podolski Polsce.

I faktycznie trudno sobie dziś wyobrazić, by Patryk Małecki przeszedł z Wisły do Legii, ale... skoro Mirek Okoński trafił z Lecha do Legii (by Kolejorzowi huknąć nawet gola w finale Pucharu Polski, a potem jeszcze do Poznania wrócić), to może wszystko jest na tym świecie możliwe? I oczywiście zaprotestują idealiści, że ten czy inny polityk, nawet w spódnicy, nie uznaje wartości - ale jeśli władza jest wartością samą w sobie albo mamona? Czy nie dlatego Mario Kempes, król strzelców mundialu trafił aż do Albanii?

W młodości czytałem piękne węgierskie opowiadanie o napastniku Viraghu, materialiście. Otóż liczył on sobie okrągłe sumki za zasznurowanie butów, za każdy strzał i dośrodkowanie, za gole i sprinty... Aż załamany szef klubu w rozpaczy zapytał: "A gdzie umiłowanie barw klubowych?". No i Viragh, momentalnie: "Wiedziałem, że o czymś zapomnę! 500 forintów!".

Wszystko jest na sprzedaż, pani J.K. przenosi się do Rybnika. Nic wielkiego, nawet dla banalnych rozwodów ludzie zmieniali wiarę (Piłsudski z rzymskiej na kalwinizm choćby, Henryk VIII na anglikanizm), ale czym to śląskie miasteczko sobie na taki wyrok zasłużyło, jak lokum dla spadochroniarzy? Niegdyś weselsze miało powody do świętowania. Pierwsza podgrzewana murawa w Polsce, znakomici żużlowcy na miarę Golloba albo te niesamowite rezerwy, które jako ROW II Rybnik awansowały aż do finału piłkarskiego Pucharu Polski, grając uczniami szkół zawodowych na żużlowym boisku!

W ROW I grał wówczas na stoperze najstarszy ligowiec, jakiego w życiu widziałem, Józef Golla o urodzie dzisiejszego Franciszka Smudy, który jednak z łatwością zatrzymywał Lubańskiego czy Deynę. A pod Rybnikiem, w Kamieniu, szykowała się zazwyczaj do medali kadra Kazimierza Górskiego...

Autor jest publicystą Polska The Times

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24