Trudne losy Juppa Heynckesa [KOMENTARZ]

Marek Koktysz
Trener Bayernu Monachium prowadzi swój zespół od zwycięstwa do jeszcze bardziej spektakularnego zwycięstwa. Bawarczykami zachwycają się wszyscy. O Bawarczykach mówią wszyscy. Bawarczykom rosną fani na Facebooku. A kapitan tego okrętu? Po cichu czeka na nieuniknione.

Szczerze muszę powiedzieć, że trochę mi żal trenera Heynckesa. Przypomina on trochę bohatera tragedii greckiej, który od dłuższego czasu skazany jest na przegraną (konflikt tragiczny, bohater od początku walczy w, z góry przegranej, sprawie, bo los tak chce). W tym wypadku heros Jupp, o tym, że jego los jest przesądzony, wiedział nie od początku (sezonu), a od stycznia. A nie chciał tak los, tylko włodarze Bayernu. Na początku roku 2013 Europę obiegła wiadomość, że stery drużyny z Monachium przejmie Pep Guardiola, którym zachwycają się wszyscy od czasu, kiedy prowadził Barcelonę. Od tamtego czasu Jupp zszedł na drugi plan, będąc w zasadzie jedynie figurantem.

Tymczasem, krok po kroczku, w cichości ducha Heynckes wyniósł Bayern na wyżyny. Najpierw zdobył, w przedbiegach, mistrzostwo Niemiec. Może i tam działacze mu podziękowali, ale to chyba raczej na zasadzie: "Dzięki, że się na nas nie wypiąłeś i prowadzisz klub pomimo, że i tak wylecisz.". Za pracę włożoną w klub odwzajemnili się piłkarze, którzy radośnie podrzucali swojego trenera. Następnie Jupp przedarł się z Bayernem do finału Pucharu Niemiec. Tam zmierzy się z VfB Stuttgart. Nie wiem, jakie panują nastroje u naszych zachodnich sąsiadów, ale ja nie widzę żadnych szans dla przeciwników Bayernu. Na deser Bayern pnie się w górę Ligi Mistrzów, której stał się zdecydowanym faworytem. Zrzucił z tronu Barcelonę i to w bolesny sposób (nie chodzi o sam wynik, ale sposób jego osiągnięcia). Podsumowując - Jupp Heynckes może założyć na głowę Bayernu potrójną koronę chociaż od stycznia wie, że posadę straci.

Żal mi go. Co innego stracić posadę za kiepskie wyniki, wpadki, niespełnienie oczekiwań, a co innego za... no właśnie, za co? Pytanie brzmi, czy Bayern po prostu ubzdurał sobie Guardiolę? Tak ma być i nie ma dyskusji?

Przypadek Pepa

Włodarze Bayernu podjęli chyba zbyt nagłą decyzję. Sprowadzają nowego trenera, chociaż stary zbudował fantastyczny i niezwykle dobrze funkcjonujący zespół. Heynckes zna swoich graczy oraz realia Bundesligi, której był zawodnikiem i selekcjonerem paru klubów. Teraz wleci tam Guardiola ze swoimi pomysłami, założeniami i przede wszystkim zupełnie inną mentalnością i podejściem. Rodzą się obawy, czy Pep zwyczajnie nie zniszczy tego, co zbudował Heynckes. Każdy trener to indywiduum, wraz z trenerem często zmienia się cały zespół. Ale po co zmieniać coś, co funkcjonuje dobrze? Może żeby ze świetnego stworzyć coś idealnego? To jedyne rozsądne założenie, ale czy możliwe do osiągnięcia?

Internauci drwią z Barcelony [MEMY, GALERIA]

Muszę jeszcze skrytykować hurraoptymistyczne podejście do Pepa Guardioli. Nie tylko Bayernu, który się takim odznaczył, ale generalnie większości ludzi, kibiców czy dziennikarzy. Wszyscy się nim zachwycają, bo za jego panowania Barcelona grała wspaniale. Ja byłem wtedy zwolennikiem tezy, że Barca to "samograj", a trener spełnia tam rolę drugorzędną. Kiedy go zabrakło, okazało się, że nie miałem racji. Mimo wszystko trzeba sobie zadać pytanie, czy to brak Pepa tak wpłynął na Blaugranę? A może piłkarze po prostu złapali zadyszkę po znakomitej serii (i to też nie do końca, bo jakby nie patrzeć osiągnęli półfinał Ligi Mistrzów i zdobędą mistrzostwo kraju)?

Ludzie mają Guardiolę za cudotwórcę. Podam zatem świeży przykład takiego cudotwórcy - Andre Villas-Boas. Jego Porto było na ustach całej Europy, co zapewniło mu szybki transfer do większego klubu. Atmosfera wokół niego była podobna, jak teraz wokół Guardioli. I jak to się skończyło? Objął Chelsea i w te pędy stamtąd wyleciał. Następnie przejął Tottenham, gdzie zaczął od fatalnej serii słabych meczów. Potem przyszła poprawa, ale ostatecznie i tak odpadł ze wszystkich rozgrywek, więc została mu tylko walka o miejsce w Lidze Mistrzów.

Guardiola i Villas-Boas, to był taki sam typ trenerów. Młodzi, ambitni i "świeży" na rynku selekcjonerów. Wystarczył sukces z jedną drużyną, a wszyscy już się nimi zachwycali. A nie tędy droga. Za cudotwórcę i prawdziwego maestro wśród trenerów, to można uważać Sir Alexa Fergusona, którego osiągnięcia mają lata, czy Jose Mourinho, który gdzie się nie pojawi to sprowadza tytuły. Apeluję zatem - patrzmy na wszystko chłodno i z rozwagą. Niektórym (w tym władzom Bayernu) "legenda Pepa", czy jego medialna otoczka przysłania wzrok. Trafne są słowa Juergena Kloppa, po odejściu do Monachium Mario Goetze: - Nie mogę skrócić się o 15 centymetrów i zacząć mówić po hiszpańsku. Jak widać "aura Pepa" otumania nie tylko działaczy.

Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24