ŁKS najzwyczajniej w świecie przeinwestował. Klub musi się obecnie mierzyć z radosną „twórczością” dyrektora sportowego Krzysztofa Przytuły. Wielokrotnie przestrzegaliśmy, że jego działania prowadzą do poważnych problemów dwukrotnych mistrzów Polski. Niestety, właśnie dały one o sobie znać i to z olbrzymią siłą.
Łódzki klub ma zaległości wobec zawodników, a dodatkowo nie uregulował części pieniędzy za transfer Mikkela Rygaarda.
Niektórzy piłkarze chcą rozwiązać umowy z klubem. Jeśli rzeczywiście złożą stosowne dokumenty, klub będzie miał 14 dni na uregulowanie zaległości. Jeśli tego nie zrobi, zawodnicy będą mieli prawo rozwiązać umowę z winy klubu i ponoć kilku z nich na pewno z niego skorzysta.
Wydaje się, że finansowe sprawy sprawiły, że w piłkarskiej drużynie ŁKS zupełnie się pogubili. Łodzianie w ostatnim czasie prezentowali się słabo w rozgrywkach I ligi i należało zakładać, że szkoleniowiec drużyny wykorzysta przerwę w rywalizacji o punkty na zorganizowanie sparingu ze słabszym zespołem. To byłaby okazja do tego, by jego podopieczni postrzelali sobie solidnie, poćwiczyli pewne warianty gry, doskonalili taktykę przed ważnymi meczami I ligi oraz nabierali pewności siebie.
Nic z tych rzeczy. ŁKS wybrał inny wariant, zmierzył się z liderem ekstraklasy, Lechem Poznań, i czego należało się spodziewać, dostał solidne baty. Łodzianie przegrali 1:5 (0:1) i trudno mówić, że to będzie mobilizujący i scalający zespół czynnik.
Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?