Widzew i ŁKS ramię w ramię

/Express Ilustrowany
Czy marketingowa współpraca Widzewa i ŁKS może wypalić?
Czy marketingowa współpraca Widzewa i ŁKS może wypalić? Krzysztof Szymczak, Jakub Pokora, Paweł Łacheta / Polskapresse
Jedno miasto, dwa kluby, wspólna oferta - to hasło, pod którym szefowie Widzewa i ŁKS ramię w ramię zamierzają szukać sponsorów dla obu klubów. Czy taka współpraca byłaby możliwa na przykład w Glasgow, gdzie grają Rangers i City?

Widzew i ŁKS od kilkudziesięciu lat rywalizują z sobą na boisku. Kibice obu największych łódzkich klubów, najdelikatniej mówiąc, nie przepadają za sobą. Jednak ponad podziałami stanęli ich szefowie. Prezes Widzewa Marcin Animucki oraz sternicy nowego ŁKS Filip Kenig (właściciel) i Jakub Urbanowicz współpracę zacieśniali od kilku miesięcy. Wiosną obaj gościli na stadionie Widzewa, ale największym zaskoczeniem było niedawne stwierdzenie Keniga, że Widzew nie ma nic przeciwko budowie stadionu miejskiego na terenach przy al. Unii. Właściciel ŁKS w zeszłym tygodniu pojawił się także pod stadionem lokalnego rywala na ogłoszeniu przez wiceprezydentów sfinansowania przebudowy dróg. Coraz bliższa współpraca była widoczna gołym okiem.

Teraz poszli jeszcze dalej, przedstawiając innowacyjny projekt wspólnego poszukiwania sponsorów dla obu łódzkich klubów. - Doszliśmy do wniosku, że trzeba walczyć na boisku, ale są obszary, takie jak współpraca z miastem czy biznesem, na której mogą zyskać jedni i drudzy - mówi prezes Widzewa.

Jak tłumaczą obie strony, do tej pory bywało tak, że wiele firm rezygnowało ze sponsoringu jednego łódzkiego klubu piłkarskiego, obawiając się negatywnej reakcji kibiców drużyny przeciwnej.

- Teraz tworzymy platformę umożliwiającą przychylność fanów obu zespołów, a sponsorowi zapewniamy podwójną promocję - dodaje Animucki.

Oferta skierowana do firm składa się z trzech pakietów, począwszy od banerów reklamowych firm na obu stadionach (za 40 tys. złotych na sezon), przez m.in. prawa wizerunkowe do obu klubów (za 666 tys.), do wykupienia reklamy na koszulkach piłkarzy Widzewa i ŁKS (sumy nie ujawniono).

- Projekt jest nowatorski na skalę polską, ale nie światową - mówi Michał Sieczko, członek rady nadzorczej ŁKS. - Najlepszym przykładem może być szkockie miasto Glasgow, gdzie kibiców dzieli nie tylko sympatia do jednego z dwóch klubów, ale także kwestie wyznaniowe. A jednak obie drużyny w 2003 roku podpisały siedmioletnią umowę z browarem Carling, na czym zarobiły 21 mln dolarów.

Szukając bliżej można wskazać sieć restauracji Sphinx, która wspiera piłkarską drużynę Widzewa i koszykarską ŁKS.

Przedstawiciele ŁKS i Widzewa nie ujawnili, na jakich zasadach będą dzielone pieniądze uzyskane od potencjalnych sponsorów. Podkreślili jednak, że zasady podziału satysfakcjonują obie strony.

Podczas ogłaszania współpracy nie brakowało jednak głosów, że może to być niebezpieczny krok do zniknięcia z mapy Łodzi jednego z klubów. Działacze zapewniają jednak, że nic takiego się nie stanie.

- My, jak i ŁKS zachowujemy swoją tożsamość i łączymy się tylko w trudnej walce o sponsorów. Na boisku nogi nie odstawimy - podkreślają wspólnie Animucki i Sieczko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24