1. liga. Dwa karne receptą na pokonanie Widzewa. Termalica idzie jak burza

Szymon Warias, psz
Termalica wygrała kolejny mecz w 1. lidze
Termalica wygrała kolejny mecz w 1. lidze Piotr Kwiatkowski
Nie był to najlepszy mecz Termaliki, ale dzięki konsekwentnej grze w obronie i dwóm jedenastkom wykorzystanym przez Jakuba Biskupa, udało się zainkasować komplet punktów z Widzewem.

Forma, jaką prezentuje w chwili obecnej Termalica Nieciecza, jest nieosiągalna dla reszty pierwszoligowych zespołów. Skuteczność, regularność i dyscyplina taktyczna to przymioty Termaliki w tegorocznym sezonie. Trener Mandrysz wykonuje w Niecieczy fantastyczną pracę, ale przed dzisiejszym meczem miał obawy. - W każdej lidze obowiązuje niepisana zasada bij lidera - mówił parę dni temu.

Widzew od początku nie wyglądał na drużynę, która jakkolwiek chciałaby zrobić krzywdę liderowi. Przestraszeni, schowani w głębi pola szybko oddali teren piłkarzom gospodarzy. Termalica przeprowadzała urozmaicone ataki – prawym skrzydłem, lewym skrzydłem, środkiem. Próbowała przedrzeć się przez obronę Widzewa długimi piłkami i krótkimi prostopadłymi podaniami po ziemi. Bardzo aktywny był Jakub Biskup, większość akcji przechodziła właśnie przez niego, ale w ostatniej fazie akcji brakowało dokładniejszego podania lub agresywniejszego wyjścia napastników.

W 14. minucie meczu niefrasobliwie w polu karnym zachował się Cristian del Toro i faulował Bartłomiej Smuczyńskiego. Sędzia nie miał wątpliwości i podyktował karnego dla gospodarzy, a winowajcę ukarał dodatkowo żółtą kartką. Do piłki podszedł Biskup, uderzył płasko w prawy róg i choć Dino Hamzić musnął piłkę, to nie zdołał jej odbić i Termalica prowadziła 1:0.

Po strzeleniu bramki gospodarze ciągle przeważali, choć Widzew zaczął grać nieco agresywniej. Z pewnością przyczynił się do tego głośny doping kibiców z Łodzi, którzy licznie zgromadzili się na stadionie w Niecieczy. Z czasem łodzianie zaczęli atakować, ale ich próby były neutralizowane przez defensorów Termaliki.

Monolit w obronie na nic zdał się w 37. minucie, gdy z dystansu huknął potężnie Marcin Kozłowski. Piłka po jego strzale wpadła tuż pod poprzeczkę, Sebastian Nowak wyciągnął się jak długi, lecz nie potrafił sparować piłki i na tablicy wyników widniał wynik 1:1.

Obraz gry nagle się zmienił. Termalica stanęła, a Widzew przejął inicjatywę. Do końca pierwszej połowy gospodarze nie zdołali sobie stworzyć żadnej sytuacji.

Druga połowa nie była już tak emocjonująca jak pierwsza. Tempo wyraźnie opadło, choć to Termalica wciąż prowadziła grę. Brakowało jednak dokładności i skupienia, jak choćby w sytuacji Emila Drozdowicza, który po dośrodkowaniu z rzutu rożnego znalazł się niepilnowany przed Hamziciem i nieczysto uderzył piłkę głową, choć powinien z łatwością zdobyć bramkę. Kilka minut później znów świetną sytuację miał Drozdowicz, jego strzał w polu karnym został zablokowany, ale piłka rykoszetem trafiła w poprzeczkę bramki Widzewa.

Dopiero w 73. minucie ożywiła się atmosfera na stadionie. Przy linii bocznej faulowany był Biskup, lecz sędzia puścił akcję, bo piłkę przejął Drozdowicz. Zabrał się z nią do linii końcowej i ściął do pola karnego mimo asysty Bartłomieja Kasprzaka. Pomocnik Widzewa chciał naprawić swój błąd i wślizgiem zaatakował napastnika Termaliki, który padł jak długi w polu karnym. Sędzia wskazał na wapno, a do piłki znów podszedł Biskup i po raz drugi skutecznie wykorzystał jedenastkę.

Uskrzydlona golem Termalica zaczęła atakować ze zdwojoną siłą. Obrona przyjezdnych co chwilę była nękana przez graczy „Słoników”. Piłkarze Widzewa często musieli uciekać się do fauli, byli karani żółtymi kartkami i w 86. minucie Mroziński za drugie "żółtko" musiał zejść z boiska. Do końca meczu nie zdarzyło się już nic, co mogło wpłynąć na wynik meczu i Termalica wygrała siódmy mecz w tym sezonie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24