To właśnie były reprezentant Polski, mistrz Niemiec i finalista Ligi Mistrzów z Borussią Dortmund sprawił, że na obiekcie Stilonu, gdzie grają warciarze od dwóch lat, przybyło 999 kibiców, a więc maksymalna liczba kibiców, która mogła zjawić się na imprezie nierasowej, bo taką było to spotkanie. Tym samym został pobity rekord frekwencji na pojedynkach bordowo-granatowych na czwartym szczeblu, bo do tej pory na dawną Myśliborską przychodziło pięć czy nawet dziesięć razy mniej widzów.
A ci, co było w ten weekend mieli co oglądać. Zobaczyli nie tylko Piszczka, ale również Łukasza Hanzela, Mariusza Magierę czy Piotra Ćwielonga, a więc byłych piłkarze z ekstraklasy, bo w drużynie z niewielkiej miejscowości na Śląsku występują również i tacy. Stąd też z takim zespołem zawodnicy trenera Pawła Posmyka nie mieli żadnych szans. Ba, przez pierwsze czterdzieści minut Warta wyszła kilka razy z piłką z własnej połowy…
Z drugiej strony, gorzowianie bardzo dobrze bronili się, a jak już goczałkowiczanie dochodzili do sytuacji, to skutecznie interweniował Kamil Lech. Zwłaszcza efektowną paradą popisał się po strzela z rzutu wolnego Macieja Kazimierowicza, gdy futbolówkę zmierzającą w górny róg bramki przeniósł nad poprzeczkę. To było w 28 min. Równie dobrze zachował jedenaście minut później, gdy odbił do boku uderzenie z ostrego kąta Hanzela.
Ale kto wie, jakby potoczyły się losy tej potyczki, gdyby nie bramkarz LKS-u Patryk Szczuka, który w 48 min wybronił pierwsze, groźne uderzenie gospodarzy, w wykonaniu Radosława Mikołajczaka. Jednak potem nadeszła 57 min i w polu karnym Dominik Siwiński miał faulować Ćwielonga. Poszkodowany sam był egzekutorem jedenastki i wyprowadził gości na prowadzenie. A Ślązacy wrócili do tego, co pokazywali przed przerwą. W 63 min padł drugi gol, a jego strzelcem po rzucie rożnym został Filip Matuszczyk, wprowadzony kilka minut wcześniej. Napastnik LKS-u trafił mocno i przy słupku.
Jeszcze kilka razy dobrze zaprezentował się Lech, broniąc choćby strzał Piszczka. „Setkę” do tego w końcówce zmarnował Mikołaj Midzio i fani eksgracza Borussii mogli ustawić się w kolejce po autografy oraz zdjęcia. Trwało to… 30 minut (z tej sesji przygotujemy osobny materiał). Były reprezentant Polski nie odmówił nikomu, chociaż na boku trzyosobowej defensywy, a więc inaczej niż w kadrze czy w Niemczech, rozegrał pełne 90 minut.
A Warta? Do dymisji podał się Posmyk, ale tuż po tym starciu jej prezes Zbigniew Pakuła mówił, że musi się nad tym zastanowić i porozmawiać ze szkoleniowcem. A ma o czym myśleć, bo we wtorek w Gubinie Warta po prostu nie może stracić punktów z Cariną, jeśli chce utrzymać się. Inaczej sympatycy gorzowian przeżyją następny zawód.
Warta Gorzów – LKS Goczałkowice-Zdrój 0:2 (0:0)
- Bramki: Ćwielong (57 – z karnego), Matuszczyk (63).
- Warta: Lech – Wawrzyniak, Siwiński, Ogrodowski, Śledzicki – Nehrebecki (od 72 Szałas) – Mikołajczak (od 79 Nowak), Kasprzak (od 64 Rybicki), Nowakowski (od 64 Posmyk) – Marchel – Krauz (od 79 Midzio).
- LKS: Szczuka – Piszczek, Zięba, Magiera (od 89 Jonda) – Dragon (od 79 Nowak), Hanzel, Kazimierowicz (od 89 Wróblewski), Mońka – Furczyk (od 60 Matuszczyk), Lipnik (od 60 Szendzielorz), Ćwielong.
- Żółte kartki: Krauz, Posmyk, Siwiński, Marchel – Dragon, Ćwielong.
- Sędzia główny: Pazdecki (Szczecin).
- Widzów: 999.
OBEJRZYJ TEŻ
Anna Puławska, Olga Michałkiewicz, Katarzyna Boruch - powitanie olimpijczyków AZS AWF Gorzów (igrzyska w Tokio)
PRZECZYTAJ TEŻ
Sprawdź, czy zdasz test na trenera piłki nożnej
Polub nas na fb
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?