Wisła pewnie pokonała Koronę po supergolu Guerriera i trafieniu Jankowskiego. Kielczanie zagrają w grupie spadkowej

Jakub Podsiadło
Wisła Kraków - Korona Kielce
Wisła Kraków - Korona Kielce Andrzej Banaś/Gazeta Krakowska
Piłkarze Wisły Kraków zwyciężyli w meczu 29. kolejki Ekstraklasy z Korona Kielce 2:0. Gole dla "Białej Gwiazdy zdobyli Wilde-Donald Guerrier i Maciej Jankowski. Po porażce w stolicy Małopolski kielczanie stracili szansę na grę w grupie mistrzowskiej w fazie finałowej Ekstraklasy. Wisła jest czwarta i może powalczyć nawet o tytuł mistrzowski.

Smutne to czasy, w których na stadionie Wisły można liczyć jedynie na świętowanie mistrzostwa Polski zdobytego przez koszykarki - piłkarze od dawna nie dotrzymują im kroku, a na finiszu fazy zasadniczej muszą bić się o pozostanie w czołowej ósemce. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem w niedzielnym meczu z Koroną zdezaktualizowały się wszystkie scenariusze, które gwarantowały krakowianom bezbolesne pozostanie w lepszej połówce tabeli - wygrane Pogoni i Lechii zmusiły upartych minimalistów (jeśli jacyś w ogóle zostali) do pogodzenia się z tym, że remis w starciu "Białej Gwiazdy" z kielczanami jest wynikiem wybitnie niepożądanym.

Nie wiadomo, w jakich słowach Kazimierz Moskal wytłumaczył to Wilde-Donaldowi Guerrierowi, wiadomo za to, że szkoleniowiec obrał sobie za motto dewizę "in Guerrier we trust". Haitańczyk potraktował swoją rolę na tyle poważnie, że w trakcie pierwszej połowy chciał być wszędzie, co momentami kończyło się tragicznie. Piąta minuta - Guerrier prawie taranuje Pawła Brożka, gdy na nos dogrywa mu Jean Barrientos i z prawie pewnej bramki wyszły nici. Kwadrans później - skrzydłowy Wisły tańczy wokół "Brozia" zupełnie, jakby był piątym obrońcą Korony i zasłania mu dostęp do bramki, a snajper pudłuje kompletnie nie w swoim stylu. Łatwo wyobrazić sobie, jak zareagowałby Franciszek Smuda - "Franza" w klubie już nie ma, zaś Moskal konsekwentnie wybiera marchewkę zamiast kija i cierpliwie mobilizował Haitańczyka.

Na tym wątek Guerriera na chwilę się urywa, tak samo, jak urwał się krótki okres dominacji Wisły, która chciała szybko odciąć Koronę od tlenu. Bezskutecznie - gospodarze z niedoszłych katów niemal stali się ofiarami Podopieczni Ryszarda Tarasiewicza wzięli sobie wiślacką połowę na własność i przyszłość Moskala i spółki w pierwszej ósemce zaczęła malować się w barwach ciemniejszych od kostiumów Korony. Próbował przymierzany do "Białej Gwiazdy" obieżyświat Olivier Kapo, strzelając z ostrego kąta na bramkę Michała Buchalika. Krytykowanego bramkarza nie zaskoczył nawet Radek Dejmek - jego prawie perfekcyjna główka z 20. minuty zatrzymała się na rękawicy wiślaka niemal na linii bramkowej, a Przemysław Trytko nie zapewnił sobie abonamentu na pierwszy skład po zluzowaniu Rafaela Porcellisa mierną dobitką.

Zdominowana Wisła zeszłaby na przerwę bez celnego strzału, gdyby nie Guerrier. Haitańczyk zwietrzył swój moment i w najlepszym możliwym stylu udowodnił, że jego repertuar nie obejmuje jedynie szczęśliwych goli po fatalnych przyjęciach. Chwilę po wrzucie z autu Boban Jović cieszył się z debiutanckiej asysty, bo Guerrier przyjął sobie piłkę i huknął z około trzydziestu metrów pod poprzeczkę bramki bezsilnego Vytautasa Černiauskasa. Całe szczęście, że w piłce nożnej nie liczą się wrażenia artystyczne - przy tym, co zrobił Haitańczyk, drugi gol "Białej Gwiazdy" byłby przykładem brzydoty. To jednak pewne, że w 53. minucie niedzielnego meczu widownia nie miała zamiaru rozpaczać z powodu całkiem zwyczajnej bramki Macieja Jankowskiego po wrzutce Semira Štilicia z kornera. Przy kiepskiej dyspozycji samego Bośniaka i Pawła Brożka okazało się, że ósemkę uratowali Wiśle niechciani za czasów Smudy "Jankes" i Wilde-Donald Guerrier.

Historia starć krakowian z Koroną to historia thrillerów, dramatycznych pościgów i bramek w końcówkach - w trakcie drugiej połowy kielczanie byli najblizej nawiązania kontaktu z gospodarzami niedługo po upływie godziny gry. Wtedy dośrodkowanie Pawła Golańskiego z rzutu rożnego prawie zaskoczyło Buchalika, a Kapo poprawił strzałem wprost w Macieja Sadloka - według niektórych zgodnie z przepisami, według innych z nieprzepisowym udziałem ręki wiślaka. Kilka zmarnowanych okazji na podwyższenie wyniku (zawodził kompletnie nieswój Brożek, pudłowali Jankowski, Dudka i szarżujący Burliga) później Wisła cieszyła się z arcyważnych trzech punktów - wyczekiwane domowe zwycięstwo to remedium na wielkie kłopoty "Białej Gwiazdy" z wygranymi na własnym stadionie. Kawał presji zdjętej z piłkarzy Kazimierza Moskala będzie bezcenny przed finiszem rundy zasadniczej we Wrocławiu... na co liczyć potem? – Mistrz, mistrz nasz TS – skandowali fani pod adresem goszczących na meczu koszykarek. Walka o najwyższe cele na razie wygląda dla piłkarzy Wisły jak mission impossible, chociaż po zapewnieniu sobie miejsca w grupie mistrzowskiej europuchary zdają się być w zasięgu Moskala i spółki. Co innego z Ryszardem Tarasiewiczem - Korona przyjechała pod Wawel z zamiarem zapewnienia sobie utrzymania i wraca do Kielc z perspektywą ciężkiej batalii o uniknięcie degradacji.

Wisła Kraków - Korona Kielce 2:0 (GALERIA)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24