Z paszportem i dobrym zawieszeniem na Ukrainę
Granicę przekroczyliśmy we wczesnych godzinach porannych. Odbyło się bez zbędnych problemów, ale swoje i tak musieliśmy odstać. - Futbol? - zagaił nas celnik na ostatnim punkcie kontroli. Nie dało się ukryć, że na Ukrainę wybraliśmy się obejrzeć kawałek dobrego futbolu i zwiedzić miasto goszczące Euro.
Już na pierwszy rzut oka, doznaliśmy małego szoku. Mniej kulturowego, bardziej infrastrukturalnego. Najlepszą cechą ukraińskich dróg, jest to, że po prostu są. Z kolei pobocza i linii na jezdni już zabrakło. Przechodnie kompletnie nie interesują się tym co na drodze, wchodzę na ulice bez pardonu kiedy tylko mają ochotę ją przekroczyć. Podobnie kierowcy. Gdy jest potrzeba zatrzymania się, robią to choćby na środku drogi. Światła awaryjnie upoważniają ich do postoju w każdym miejscu. Co ciekawe, nikt nie używa klaksonu, nikt się nie awanturuje. Każdy uczestnik ruchu drogowego potrafi rozwiązywać najbardziej zawiłe sytuacje.
Od wjazdu do Lwowa zaczyna się kostka brukowa, pamiętająca jeszcze czasy II wojny światowej. Dodatkowe „dwa grosze” do jej jakości dołożyły też trolejbusy i tramwaje, które są odpowiedzialne za gigantyczne koleiny w okolicach torów. A między nimi poruszają się także samochody osobowe.
Zagraniczni kibice doceniają grę Polaków
Od rana na ulicach Lwowa bez trudu dostrzegliśmy grupy duńskich i portugalskich fanów. Na środowe spotkanie, do miasta przybyło ok. 40 tys. kibiców. Co ciekawe, z położonego tuż przy granicy Przemyśla, aż 800 fanów dotarło pociągami. – Przyjechaliśmy do Lwowa specjalnie na mecz. Będziemy kibicować Danii, bo nasz znajomy jest właśnie z tego kraju. Oglądałeś mecz Polska – Rosja? Byłem pod wielkim wrażeniem tego spotkania – przyznał kibic ze Szkocji. Nie był to odosobniony przypadek, bowiem inni fani spotkani przez nas we Lwowie często wyrażali się pozytywnie o pojedynkach z udziałem biało-czerwonych.
Ważne, że jest stadion
Oprócz barwnych kibiców, w centrum miasta nie widać innych oznak Euro. Obecne są znaki dostarczone przez UEFA, które wskazują drogę na stadion i do Strefy Kibica. Co do tego pierwszego, to lwowski obiekt położony jest w zasadzie poza miastem, tuż przy jednej z głównych dróg dojazdowych do miasta. Okolica stadionu jest nieukończonym placem budowy. Goła ziemia, świeżo położone chodniki i wybudowane parkingi, to krajobraz Areny Lwów, którym nikt się nie przejmuje.
By dostać się na stadion, najlepiej skorzystać z tzw. „shuttle-bus’ów”. Od drugiego meczu fazy grupowej zaczęły już funkcjonować specjalne autobusy, startujące z zajezdni za ulicy Petrushevycha. Łatwo było je dostrzec, bowiem za przednią szybą miały oznaczenia „Denmark” lub „Portugal” i kolory sektorów pod jakie miały jechać. Niestety, zarówno kibice, jak i kierowcy nie stosowali się do napisów na autobusach. Transport kończył się na przystanku oddalonym o dobre 30 minut przemarszu na stadion.
Gościnności nie zabrakło
W samym centrum Lwowa z powodzeniem funkcjonuje... centrum medialne, będące bazę wszystkich dziennikarzy odwiedzających miasto. Wydawane są tam akredytacje, upoważniające do darmowego poruszania się komunikacją miejską. Każdy może skorzystać z bezprzewodowego internetu, komputerów, które bardzo ułatwiają pracę. W centrum organizowane są także konferencje prasowe, tematyką ściśle związaną z mistrzostwami. Pracujący tam dziennikarze i wolontariusze są niezwykle pomocni i uśmiechnięci, zawsze służą pomocą i radami. Przygotowują także swoje materiały, dostarczają zdjęć, z których każdy może korzystać. Spotkaliśmy tam nawet Ukraińca, który studiował w Polsce i dzięki temu doskonale włada naszym językiem.
Ceny na Ukrainie są korzystne dla zagranicznych kibiców odwiedzających kraj przy okazji Euro. Wieczorem, już po pierwszym meczu wszystkie knajpki i puby wypełniły się do ostatniego miejsca. Miasto wyraźnie się ożywiło. W lokalach widoczni byli także Polacy, którzy licznie odwiedzili tego dnia Lwów. Szkoda tylko, że ukraiński kelnerki nie najlepiej radzą sobie z językiem angielskim, przez co składanie zamówienia wybieranego z karty dań napisanej cyrylicą może być pewnym problemem. Dzięki Euro, bez wątpienia Lwów dostał pozytywnego "kopa". Wprawdzie organizacja pozostawia jeszcze wiele do życzenia, ale ludzka życzliwość i gościnność nadrabia wszelkie zaległości.
Ze Lwowa - Piotr Szymański i Michał Wieczorek - Ekstraklasa.net
Zobacz również:Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?