Z wizytą w siedzibie ukraińskich feministek. "Wiele osób skupia się tylko na naszych piersiach" (ZDJĘCIA)

Z Kijowa Rafał Musioł/Dziennik Zachodni
Przed siedzibą "FEMEN"
Przed siedzibą "FEMEN" Rafał Musioł/Dziennik Zachodni
Grafik spotkań jest napięty. Wisi na ścianie na plakacie z wielkim napisem "F...k Euro". Oczywiście w oryginale kropek nie ma. Podobnie jak w hasłach wymalowanych na piersiach i twarzach podczas akcji.

Podczas naszego spotkania dziewczyny z Femenu są ubrane. Za to cała ściana oblepiona jest wycinkami z gazet, które nie pozostawiają wątpliwości, o co i jak walczą feministki, których popularność przekroczyła granice Ukrainy.

Z Iriną, Saszą, Oksaną i Nataszą umówić się można mejlowo. Polska to dla nich ważny cel także ze względu na współorganizowanie Euro, więc wpisują w grafik "Dziennik Zachodni" i kolegę z Onetu. Siedziba Femenu mieści się blisko Majdanu Niepodległości. Twierdzą, że łatwo ją znajdziemy. I tak jest. Na murze widnieje strzałka, a nad nią nazwa organizacji i wymalowane kolorowe piersi. Skręcamy. Drzwi, a na nich kolejne piersi. Trafiamy akurat na imprezę - jedna z dziewczyn ma urodziny. Na stole szampan, wino i tort. Możemy rozmawiać po angielsku albo rosyjsku. I tak będzie sporo gestykulacji. Szczególnie gdy będą pokazywały, jak potraktowała ich polska policja.

Przed pierwszym meczem Euro w Doniecku pojawiła się informacja o porwaniu trzech aktywistek Femenu jadących na akcję. - Byłam jedną z nich - mówi Sasza. - To był normalny kidnaping, wepchnięto mnie do auta, zamknięto, zrobiono badania w szpitalu. Spisano, pomęczono. Po prostu jak zwykle. Ale jesteśmy na takie sytuacje przygotowane: fizycznie i psychicznie.

Sasza w Warszawie też była. - Policja była bardzo brutalna, wykręcono nam ręce, mam siniaki od uścisku ich palców - opowiada blondynka. - Krzyczeli, że tu jest Europa, Unia itp. A przy okazji dowiedziałyśmy się, że wasz rząd i policja współpracują z ukraińską. Wymieniają się naszymi danymi, zdjęciami itp. Tak walczycie o prawa człowieka...

Akcja za każdym razem wygląda podobnie. Dziewczyny zrzucają bluzki i prezentują ciała z hasłami akcji. - Wiemy, że wiele osób skupia się tylko na naszych piersiach, ale to środek, który prowadzi do celu - tłumaczy Irina. - Pokazujemy je, żeby pokazać, o co walczymy. Ten seksualny aspekt widać tylko w naszych krajach, pełnych fałszywej moralności. Bo na Zachodzie na widok piersi nikt nie krzyczy: pokazały cycki, tylko mówi: OK, macie takie prawo.

Ich piersi widać na Euro. Ostatnią akcję miały tuż po naszej rozmowie, przed meczem Anglia - Włochy. - Euro? F...k Euro. Tu nie chodzi o żaden sport, tylko o napchanie kieszeni UEFA - kontynuuje Irina. - To święto pieniędzy, alkoholu i seksturystyki. Facet idzie na mecz, pije piwo i szuka płatnej miłości. To obrzydliwy seksualny fast food. Ciągle otwierano jakieś burdele przed Euro, zobaczcie, co się dzieje w knajpkach i na ulicach po zmroku. Seks za pieniądze jest wszechobecny.

W biurze Femenu pracują cztery dziewczyny. Ale armia aktywistek wciąż rośnie. - Przychodzą do nas z całego świata. Pytają, rozmawiają, pomagają - opowiada Oksana. Czy w Femenie jest miejsce dla mężczyzn? - Jest kilku, którzy z nami współpracują, między innymi dziennikarze - mówią krótko dziewczyny z Femenu.

Na rozgłosie im zależy. Ze śmiechem pokazują zdjęcie, na którym widać półnagą Saszę uciekającą przed ciężkozbrojną milicją. - Czasem bywa niebezpiecznie, szczególnie w krajach, gdzie rządzi dyktatura - kontynuują działaczki Femenu. - Normą jest dręczenie, spisywanie, zatrzymywanie i obrażanie. Ale my nie mamy zamiaru się poddać. Widzimy też, że świadomość Ukrainek jest coraz wyższa, chociaż wiele z nich nie ma perspektyw, a wychowuje się je w taki sposób, że celem samym w sobie staje się znalezienie męża.

Pytamy o to, co Femen szykuje z okazji niedzielnego finału Euro. - Mamy plany, ale oczywiście wam ich nie ujawnimy - szybko replikuje Irina. - Naszą siłą jest działanie z zaskoczenia i to przynosi najlepsze efekty, pomimo że jesteśmy cały czas pod obserwacją bezpieki. W przedsionku do biura Femenu znalazło się miejsce na siłownię. - Wolimy argumenty innego rodzaju, ale trochę siły też nam nie zaszkodzi - śmieją się.

Kończymy rozmowę, bo za chwilę mają się zjawić koledzy z niemieckiej telewizji. Wcześniej też było kilka stacji, m.in. Al-Dżazira. Jedna z dziewczyn filmuje nasze pożegnanie.
- Może się jeszcze spotkamy? - pytamy.
- Może, bo nigdy nie wiadomo, gdzie się pojawimy - mówią na do widzenia ukraińskie feministki z Femenu.

Z Kijowa Rafał Musioł/Dziennik Zachodni

Zobacz koniecznie na dziennikzachodni.pl: 11 najprzystojniejszych piłkarzy Euro 2012 (RANKING)

Dziennik Zachodni

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24