Antyjedenastka 25. kolejki Ekstraklasa.net!

Konrad Kryczka
Wczoraj zaprezentowaliśmy najlepszych, a dziś pora na najgorszych naszym zdaniem w tej serii spotkań. Sprawdź antyjedenastkę 25. kolejki Ekstraklasa.net!

Rakels (Cracovia)

Guerrier (Wisła), Cetnarski (Widzew), Jeż (Górnik), Curto (Zagłębie), Murayama (Pogoń)

Brożek (Wisła), Arboleda (Lech), Łukasiewicz (Górnik), Grodzicki (Śląsk)

Kasprzik (Górnik)

Grzegorz Kasprzik (Górnik Zabrze) – mieliśmy spory problem z wyborem golkipera, bo w sumie żaden się nie zbłaźnił w bramce, ale skoro musieliśmy na kogoś postawić, to zdecydowaliśmy się na Kasprzika. Górnik stracił najwięcej bramek w tej kolejce – trzy i możemy się zastanawiać, czy gdyby jego bramkarz zareagował przy obu strzałach Dudka lepiej, to zabrzanie nie cieszyliby się z punkty. Choć oczywiście bardziej niż zganić Kasprzika, należy za te gole pochwalić piłkarza Zawiszy.

Rafał Grodzicki (Śląsk Wrocław) – Śląsk stracił tylko jedną bramkę, ale do jego obrońców można mieć spore pretensje, bo Legia nie zdobyła większej ilości goli tylko dzięki wyśmienitej grze Kelemena (ewentualnie przez zmarnowane setki Dudy). Sam Grodzicki parę razy zgubił graczy rywali, którzy dzięki takiej ucieczce spod krycia mogli zdobyć bramki dla „Wojskowych”. Można się również przyczepić do stopera Śląska o bramkę wyrównującą dla Legii – to w końcu on walczył z Jodłowcem o piłkę w powietrzu, a pojedynek ten ostatecznie wygrał legionista, a później futbolówka trafiła do Radovicia i wiemy, co było dalej (u nas wystawiony wyjątkowo na prawej stronie obrony).

Antoni Łukasiewicz (Górnik Zabrze)
– Górnik stracił trzy gole, a jego defensorzy po raz kolejny dali popis nieporadności. My zdecydowaliśmy, że w naszej antyjedenastce znajdzie się Łukasiewicz. Dlaczego? Często zastanawiamy się, czy to jest stoper na Ekstraklasę, bo przecież popełnia sporo prostych błędów, ale to zdarza się też wielu innym ligowcom, więc damy spokój. Przeciwko Zawiszy też zbyt pewny w defensywie nie był, a do tego zawinił przy bramce Geworgiana (strata piłki na rzecz "Vasco").

Manuel Arboleda (Lech Poznań)
– z nieba do piekła. Przez blisko godzinę prezentował się naprawdę dobrze: strzelił gola, skasował trochę akcji przeciwników, właściwie można się przyczepić jedynie o sytuację, w której został przestawiony przez Visnakovsa. Później było już źle. Nawet bardzo źle. Piłka stracona na rzecz „Wiśni”, który miał niezłą okazję do strzelenia gola. Później strata na rzecz Alexa Bruno, który po chwili cieszył się z asysty. I oczywiście pomyłka przy bramce numer dwa dla łodzian, kiedy nie upilnował Visnakovsa.

Piotr Brożek (Wisła Kraków)
– wrócił do Wisly, bo Franciszkowi Smudzie było go żal. Jesień miał raczej kiepską, ale zamierzaliśmy go oceniać głównie za wiosnę i o dziwo ostatnimi czasy zaczął spisywać się bardzo dobrze. Przeciwko Ruchowi zobaczyliśmy jednak bardziej jesienne wydanie „Pietii”. Lewy obrońca starał się angażować w grę ofensywną „Białej Gwiazdy”, tym samym parę razy zostawiając na swojej stronie autostradę, z której mogli korzystać rywale. Do tego podał jeszcze Kuświkowi, który znalazł się w dobrej sytuacji do pokonania Miśkiewicza, a także zarobił żółtą kartkę, która eliminuje go z meczu z Legią.

Robert Jeż (Górnik Zabrze)
– jak wygląda historia tego gościa w polskiej lidze? Pomyślmy. Najpierw w Górnik, gdzie oczarował wszystkich swoją grą. Prezentował się na tyle dobrze, że trafił do Polonii Warszawa. Tam niesamowity zjazd, ale to nie przeszkodziło Zagłębiu w jego zatrudnieniu. A że w Lubinie grał Piech, a niektórym bardzo się to nie podobało, to wrócił do Zabrza, aby się odbudować. Jeżeli mamy być szczerzy, to na razie nie widzimy nawet początku tej odbudowy, natomiast obserwujemy Jeża, który ani bardzo nie biega, ani bardzo nie walczy, ani co ważniejsze nie zagrywa tak groźnych dla rywali piłek, jak kiedyś.

Mateusz Cetnarski (Widzew)
– jest taka rzecz, której naprawdę nie lubimy. Jeżdżenie na nazwisku. Nie żeby Cetnarski był u nas kiedykolwiek gościem, który przewyższał tę ligę, ale był jednak czas, gdy był uważany za bardzo utalentowanego i mającego spore umiejętności. Na chwilę obecną jest to jednak ligowy średniak, który ma niby ciągnąć grę Widzewa. I to jeszcze jako kapitan. Nie wyjdzie mu to jednak, jeżeli będzie grał tak, jak z Lechem. Albo raczej nie grał, bo trudno było go dostrzec na boisku.

Wilde-Donald Guerrier (Wisła Kraków) – z każdym następnym meczem, coraz bardziej utwierdzamy się w przekonaniu, że zatracił wszelkie atuty z jesieni. Obecnie wydaje nam się, że jest jakby mniej przebojowy, nie tak dynamiczny, ma problemy z dryblingiem. Z pewnością kłopotem dla niego jest zdobywanie bramek czy zaliczanie asyst, bo chęci odmówić mu nie można. W sobotnim meczu przecież biegał sporo, tylko raczej bez pożytku dla drużyny. Może ktoś powinien mu powiedzieć, że czasem „lepiej mądrze stać, niż głupio biegać”?

Manuel Curto (Zagłębie Lubin) – Portugalczyk już parę razy udowodnił, że ma naprawdę nieźle ułożoną stopę. Kiedy wrzuca z rzutów wolnych, Zagłębie ma z niego pociechę. Gorzej, jeżeli chodzi o inne aspekty gry. Można niby powiedzieć, że meczu z Jagiellonią trochę piłek odebrał, coś tam pobiegał, ale zwróćmy też uwagę na przydatność tego zawodnika w grze ofensywnej „Miedziowych”. No właśnie, w ataku Portugalczyk dawał mało, rzadko decydował się na odważniejsze zagrania do przodu (raczej podania do najbliższego), a i zaliczył trochę strat, po których Jaga mogła stworzyć zagrożenie pod bramką Rodicia.

Takuya Murayama (Pogoń)
– słabo zagrał z Podbeskidziem, jeszcze gorzej z Cracovią, a to przecież zawodnik, który posiada nie najgorsze umiejętności. Zastanawiamy się tylko, czy wypada go bardziej krytykować za sytuacje, kiedy był bez piłki i zupełnie nie pokazywał się do gry, czy za akcje, w których futbolówkę miał przy nodze, ale zupełnie nie wiedział, co z nią zrobić. I tak źle, i tak niedobrze, nie powinno więc dziwić, że w przerwie został zmieniony.

Deniss Rakels (Cracovia)
– Cracovia wreszcie zdobyła pierwsze punkty wiosną. Co prawda, „Pasy” nie zdobyły bramki, ale bezbramkowy remis wystarczył. Zresztą, tak się zastanawiamy, czy mając w ataku Rakelsa, w Krakowie będą się cieszyć z wielu goli. Wiadomo, że Nowaka, jeżeli chodzi o poziom, nie da na razie rady zastąpić, ale tak właściwie, gwarantem ilu bramek dla krakowskiej drużyny jest Łotysz? Gdyby patrzeć tylko na spotkanie z Pogonią, to gość, którego kojarzymy raczej z tatuaży, a nie bramek, wielu trafień wiosną nie powinien zaliczyć.

Rezerwowi: Gostomski (Lech), Wełnicki (Górnik), Bunoza (Wisła), Urdinov (Widzew), Małecki (Pogoń), Raphael Augusto (Legia), Boljević (Cracovia), Przybecki (Zagłębie), Makuszewski (Lechia), Dwaliszwili (Legia), Chrapek (Podbeskidzie)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24