Czarna magia Hajty. Przed trenerem i Jagiellonią jeszcze długa droga

Zbyszek Anioł
Jedną z największych zagadek pierwszej wiosennej kolejki było pytanie: co wyczaruje w debiucie na trenerskiej ławce Tomasz Hajto? No i w meczu rozgrywanym w Kielcach, była to czarna magia...

Jeżeli nowy trener miał odmienić nagle Jagiellonię, to po meczu w Kielcach jest jeszcze bardzo daleko do osiągnięcia tego celu. Albowiem "Jaga" zagrała beznadziejnie, a porażkę tylko (0:2) zawdzięcza niedokładności w grze w Korony, która w drugiej połowie i tak oddała Jagiellonii inicjatywę. Tylko co z tego jeżeli białostoczanie nie potrafili i tak z tego skorzystać. Taktyki w postawie gości z Podlasia ciężko się było doszukać, bo bezsensowne kopanie piłki na oślep to nie taktyka. A tak momentami wyglądała Jagiellonia. Ilość start jaką notowali białostoczanie była przerażająca, szczególnie w środku pola. W każdej formacji Korona zdominowała "Jagę" z ogromną łatwością. Brak pomysłu na grę, chaos - to kolejne zarzuty pod adresem klubu z Białegostoku.

- Wydaje mi się, że mamy już 22 żołnierzy, którzy wiedzą co chcemy robić. Tak trzeba jechać na Koronę, z wypiętą klatką piersiową do przodu. Czego mam się bać? Nie gramy z Realem Madryt, tylko z Koroną Kielce. Jeśli mam się bać Korony, to nie wychodźmy w ogóle na żadne mecze - tak mówił Hajto jeszcze przed wznowieniem rozgrywek.

W zespole Jagiellonii w meczu z Koroną żołnierza nie było żadnego, mimo że podopieczni Hajty zobaczyli aż pięć żółtych kartek. Tyle tylko, że wynikały one z bezradności i frustracji po tym jak kielczanie łatwo ich ogrywali. O dziwo Korona skończyła tylko z jednym "żółtkiem" i to przy arbitrze Marcinie Borskim (w dwóch wcześniejszych meczach pokazał graczom Korony dwie czerwone kartki). Gospodarze nie musieli jednak używać swojej "siły" w tym meczu, bo nie mieli nawet ku temu okazji. Real Madryt? Dobrze, że Jagiellonia jednak z Realem nie grała, bo wtedy wynik byłby jak nic dwucyfrowy... Zapewne białostoczanie nie przestraszyli się Korony, ale grali tak, jakby się czegoś lub kogoś bali...

Hajto zrobił krzywdę Tomaszowi Kupiszowi, wystawiając go na prawej obronie. Widać, że nie radził sobie na tej pozycji. Był ogrywany niemiłosiernie przez kielczan, szczególnie w pierwszej połowie. Niezależnie który z graczy Korony był na lewym skrzydle, radził sobie z Kupiszem. Od Pawła Golańskiego przez Jacka Kiełba i Pawła Sobolewskiego, po Macieja Korzyma.

Luka Gusić na środku obrony też zbawieniem nie będzie, dał się "przestawić" z dziecinną łatwością debiutującemu w seniorskiej piłce na poziomie Ekstraklasy Łukaszowi Jamrozowi. Łukasz Tymiński i Marcin Burkhardt w środku pola tylko egzystowali, bo dobrych zagrań z ich strony próżno było szukać. Przy takich walczakach jak Vlastimir Jovanović i Aleksandar Vuković byli bez szans, po prostu nie istnieli. A dwaj zawodnicy z Bałkanów opanowali bezapelacyjnie środek pola.

Nika Dzalamidze kosztował Jagiellonię aż 300 tysięcy euro, ale w Kielcach tej ceny nie potwierdził. Bo kilka dryblingów i dwa niecelne strzały to za mało. "Jaga" miała straszyć dwójką napastników z przodu, ale Koronę przestraszył tylko raz Tomasz Frankowski. Uderzenia Grzegorza Rasiaka krzywdy Zbigniewowi Małkowskiemu nie mogły zrobić.

Krajobraz po meczu w Kielcach dla Jagiellonii jest mało korzystny. W Białymstoku powinni mieć nadzieję, że to pierwsze koty za płoty, czy pierwsze śliwki robaczywki. Bo jak nie to... Jagiellonia szybko zgłosi swoją kandydaturę do spadku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24