"Doppelpack" Muellera zagwarantował Niemcom wygraną ze Szkotami

Jakub Podsiadło
Sensacji nie było, choć zabrakło niewiele - w swoim pierwszym eliminacyjnym meczu reprezentacja Niemiec skromnie pokonała Szkocję 2:1 (1:0). Mistrzów świata do wygranej poprowadził strzelec dwóch bramek Thomas Mueller. Kończącym spotkanie w dziesiątkę Szkotom na osłodę zostaje jedyne trafienie Ikechiego Anyi.

Zadanie rehabilitacji za niedawną towarzyską porażkę z Argentyną należy uznać za wykonane tylko w połowie - Joachim Loew i jego wybrańcy zdołali dowieźć jednobramkowe prowadzenie i ostatecznie wygrać ze Szkotami w przyzwoitym stylu. Skuteczność zaprezentowana w premierowym meczu eliminacji jest jednak daleka od ideału, nawet biorąc pod uwagę fakt, że od pierwszych minut mistrzowie świata zdominowali Szkotów i nie dopuszczali ich do głosu nawet na ich własnej połowie. Thomas Mueller poprzedził pierwszego gola nieznaczną pomyłką po strzale głową na samym początku meczu - w 18. minucie jego główka po przytomnej wrzutce Sebastiana Rudego trafiła już tam, gdzie powinna. Szkoci zripostowali zwycięzców mundiala uderzeniem Barry'ego Bannana w ostatniej chwili zablokowanej przez ofiarny wślizg Benedikta Hoewedesa - gdyby nie interwencja stopera gospodarzy, uderzenie niechybnie pokonałoby Manuela Neuera.

Bramkarz reprezentacji Niemiec miał furę szczęścia także przed gwizdkiem na przerwę - Ikechi Anya złapał go na tyle daleko od własnej bramki, że golkiper Bayernu tylko niemrawemu strzałowi Szkota zawdzięcza to, że nie musiał wyciągać piłki z siatki. Intensywniej eksploatowany był doskonale spisujący się między słupkami David Marshall. 29-latek błyskawicznie zareagował na niefortunne zagranie Granta Hanleya po wrzutce Andre Schuerrle i końcem palców wybił piłkę na rzut rożny. Czerwona lampka powinna zapalić się Niemcom tuż po starcie drugiej połowy - nieobliczalny Steven Naismith wywiódł w pole bezradnych Durma i Boatenga, po czym podciął futbolówkę obok Neuera. Piłka otarła się o słupek i ku rozpaczy szkockiej ławki rezerwowych nie wpadła do bramki.

Tempo meczu spadło razem z efektywnością Niemców - wspaniała akcja Mario Goetzego z Marco Reusem w 61. minucie w dziewięciu przypadkach na dziesięć zakończyłaby się bramką. Tym razem na drodze uderzenia gwiazdora Borussii Dortmund po raz kolejny stanął Marshall. Löw i spółka prędko pożałowali roztrzepania pod bramką rywali, gdy dokładna piłka zmiennika Stevena Fletchera z głębi boiska uruchomiła szybkiego skrzydłowego Anyę. Ten wykorzystując zaskoczenie spóźnionej obrony popędził z futbolówką pół boiska i łatwo pokonał Neuera, wprawiając liczną publiczność w Dortmundzie w szok. Bramkę Szkotów zaledwie cztery minuty później roztrwoniło karygodne gapiostwo defensywy przy pozornie niegroźnym kornerze gospodarzy - nieporadne próby wybicia piłki z pola karnego skończyły się celnym strzałem Mullera z najbliższej odległości.

Sytuacja Niemców po drugim golu była daleka od spokojnej - Szkoci gościli w polu karnym gospodarzy częściej od ich rywali, czego w ogóle nie umiał wykorzystać zawodzący Naismith. W efekcie Marshall znowu musiał ratować kolegów przed stratą gola, po raz kolejny powstrzymując Mario Goetzego od trzeciej bramki dla zwycięzców mundialu. Znacznie cichsi od fanatycznych sympatyków ze Szkocji kibice w Dortmundzie ożywili się dopiero, gdy na placu gry pojawił się Lukas Podolski i w samej końcówce meczu cudem nie dobił miękkiego loba Goetzego wzdłuż bramki. Niemcy nie wypuścili z rąk bardzo skromnej przewagi, okupując pierwsze zwycięstwo stratą Marco Reusa- po faulu Charliego Mulgrewa 25-latek zszedł z boiska z urazem kostki. Sam Mulgrew udowodnił, że granica między walecznością a lekkomyślnością jest bardzo cienka, na minuty przed ostatnim gwizdkiem sędziego wylatując z boiska za odkopnięcie piłki.

W eliminacyjnej grupie D Niemcy będą walczyć o awans z pierwszego miejsca - póki co, w spotkaniu ze Szkocją zabrakło im argumentów, żeby nawiązać do formy sprzed ledwie dwóch miesięcy i mundialowego finału w Brazylii. Mistrzów świata usprawiedliwia tylko fakt, iż Joachim Loew miał drastycznie mało czasu na zgranie ze sobą niedoświadczonej i przetrzebionej kontuzjami linii obrony. Można więc śmiało uznać, że "Die Mannschaft" swoje frycowe już zapłacił i może spokojnie przygotowywać się do kolejnego spotkania - tego z Polską, 11 października a Warszawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24