Grzegorz Krychowiak po finale Ligi Europy: Mam nadzieję, że to dopiero początek moich sukcesów [WYWIAD]

Konrad Kryczka
- Po raz pierwszy udało mi się zdobyć bramkę na Stadionie Narodowym i stało się to w barwach Sevilli. To wyjątkowy moment, który na pewno zostanie w mojej pamięci. To był gol, który pozwolił nam wrócić do gry. Bramka smakowała świetnie, ale najważniejsze jest zwycięstwo, bo gdybym strzelił, ale przegralibyśmy mecz, to nie mielibyśmy się teraz z czego cieszyć - mówił po finale Ligi Europy pomocnik Sevilli i reprezentacji Polski, Grzegorz Krychowiak.

Można powiedzieć, że marzenia się spełniają.
Dokładnie, wygrywając to spotkanie, sprawiliśmy, że ten wieczór stał się wyjątkowy dla nas oraz naszych kibiców.

Jakie to uczucie strzelić bramkę w tak ważnym meczu?

Niesamowita radość. Po raz pierwszy udało mi się zdobyć bramkę na Stadionie Narodowym i stało się to w barwach Sevilli. To wyjątkowy moment, który na pewno zostanie w mojej pamięci. To był gol, który pozwolił nam wrócić do gry. Bramka smakowała świetnie, ale najważniejsze jest zwycięstwo, bo gdybym strzelił, ale przegralibyśmy mecz, to nie mielibyśmy się teraz z czego cieszyć.

Bramkę zdobyłeś po dosyć nietypowo rozegranym rzucie rożnym.

Pod bramką Dnipra było zamieszanie, piłkę zagrał do mnie, o ile dobrze pamiętam, Carlos Bacca, a ja przyjąłem lewą nogą i uderzyłem intuicyjnie.
To był dla ciebie pierwszy gol na tym obiekcie, teraz strzelisz na Stadionie Narodowym w barwach reprezentacji?

Będę się starał, ale nie przesadzajmy. Taka sytuacja nie będzie się zdarzała często, chociaż to, oczywiście, bardzo przyjemny moment. To chwile, których nigdy nie zapomnę i do których będę wracał z radością.

Kto pierwszy pogratulował ci tego triumfu?

Po meczu wybuchła euforia. Wszyscy byliśmy zadowoleni i wiedzieliśmy, że wykonaliśmy świetną robotę. Każdy gratulował każdemu i trudno mi powiedzieć, kto pierwszy podszedł do mnie z gratulacjami.

Kibice chyba również spisali się na medal?
Wsparcie polskich i hiszpańskich kibiców było wyjątkowe. Czuliśmy się, jakbyśmy grali u siebie, a puchar wygraliśmy również dla naszych fanów.

Słyszałeś, co śpiewali kibice? Robili to do melodii hymnu narodowego Francji.
Tak? Naprawdę ciężko mi powiedzieć. Trudno jest usłyszeć, o czym dokładnie śpiewają kibice w trakcie meczu, kiedy jest się w 100% skoncentrowanym na tym, co dzieje się na boisku.

Wszyscy widzieli w was faworyta. Zaskoczyło was, że Dnipro od początku ruszyło do ataku?

Nie, nie zaskoczyło. To wy stawialiście nas w roli faworyta. Od początku mieliśmy szacunek do rywali. Wiedzieliśmy, na co ich stać i ze stanowią silny zespół. Zdawaliśmy sobie sprawę, że to będzie trudny mecz, który trzeba będzie wybiegać i w którym trzeba będzie cały czas walczyć. Mieliśmy rację, bo tak właśnie było. Chciałem pogratulować Dnipro, bo to, co pokazywali w tej edycji Ligi Europy, to coś niesamowitego. Przeciwko nam także zagrali świetnie. Czapki z głów.

Jaki mieliście plan po stracie pierwszego gola?
Po stracie bramki najważniejszy był spokój, zachowanie dotychczasowej koncepcji gry. Dążyliśmy do zdobycia wyrównującego gola, ale robiliśmy to z chłodną głową, bo mieliśmy przed sobą groźnego rywala. Najważniejsze było wtedy to, żeby nie stracić drugiej bramki.

Opłaciło się, bo po jakimś czasie zdobyłeś wyrównującą bramką. To twój czwarty gol w tym sezonie.

Właściwie, to piąty. Co prawda dla Sevilli trafiłem czterokrotnie: dwa razy w lidze oraz z Feyenoordem i Dniprem w Lidze Europy, ale bramkę strzeliłem przecież również dla reprezentacji. Tak rzadko trafiam, że doskonale pamiętam te gole.

To najważniejsze zwycięstwo w twojej karierze?

Na teraz tak, ale mam nadzieję, że to dopiero początek. Tym zwycięstwem zrealizowaliśmy dwa cele: wygraliśmy Ligę Europy oraz zapewniliśmy sobie grę w następnej edycji Lidze Mistrzów. Teraz będziemy się cieszyć z tego, co osiągnęliśmy.


Podobno przed meczem trener miał cię uspokajać, żebyś się nie przemotywował. To podziałało aż tak dobrze?

To tego typu mecz, do którego nie musisz być jakoś szczególnie przygotowany. Przez pełne 90 minut grasz na adrenalinie. Cały czas walczysz i nie odpuszczasz nawet na chwilę. Oczywiście, trzeba mieć odpowiednie doświadczenie i podejście, żeby przypadkiem po pięciu minutach nie złapać czerwonej kartki. A po zakończeniu meczu najważniejsze jest to, żeby niczego nie żałować.

Trener mówił, że musisz zapomnieć o tym, że grasz w Warszawie. Nie chciał, żebyś odczuwał nadmierną presję.
Jak najbardziej rozumiem słowa trenera, w końcu kierował je do zawodnika, który ma na swoim koncie w lidze 12 żółtych i jedną czerwoną kartkę. Sam podszedłem do tego spotkania z myślą, żeby niczego nie żałować i sięgnąć po zwycięstwo. Chciałem się cieszyć tym meczem, bo pracowałem ciężko, żeby grać w tego typu spotkaniach.

Masz za sobą debiutancki sezon w barwach Sevilli. Musisz być z niego zadowolony.

Za mną bardzo udany rok. Jestem zadowolony z tego, co osiągnąłem w minionym sezonie. Przeszedłem do tak wielkiego klubu również po to, żeby mieć możliwość gry w takich meczach, jak dzisiejszy finał.

Znalazłeś się również w 11 sezonu wg Marki.
Sevilla to bardzo dobry klub, a kiedy ma się obok takich zawodników, jak moi koledzy, to o wiele łatwiej jest osiągać sukcesy. Kiedy zespół gra dobrze, to również każdy zawodnik jest od razu dostrzegany. Dla mnie miejsce w tej jedenastce to ogromne wyróżnienie oraz bodziec do jeszcze cięższej pracy.

Przed sezonem niektórzy widzieli cię nawet na trybunach, a teraz jesteś kluczową postacią Sevilli.
Rozumiem, że wokół każdego polskiego zawodnika pojawia się wiele spekulacji. Ale kiedy gaśnie światło i zamykają się drzwi, staram się pracować, aby osiągnąć sukces. To jest dla mnie najważniejsze. Nie skupiam się na tym, że ktoś mówi, że będę siedział na trybunach. Dla mnie to była świetna okazja, żeby pokazać, na co mnie stać. Aby udowodnić każdemu, że taki Krychowiak może grać w Sevilli. Myślę, że to właśnie klucz do tego, że mogłem zagrać w tym finale, a za sobą mam bardzo dobry sezon.

Pierwszą wielką imprezą w twojej karierze były MŚ u-20. Myślał pan wtedy, że to wszystko może się tak potoczyć?
Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Kiedy grasz w piłkę, chcesz zajść jak najdalej. Chcesz grać w Realu albo Barcelonie, wygrać Ligę Mistrzów, czy mistrzostwa świata. To właśnie takie cele, jakie należy sobie stawiać, a które poprzez ciężką pracę można zrealizować.

Co dalej? Jerzy Dudek powiedział, że teraz możesz przebierać w klubach, włączając w to Real oraz Barcelonę.

Traktuję te słowa jako ogromne wyróżnienie. W końcu padają z ust wielkiego piłkarza. Chciałbym mu podziękować za te słowa oraz… autograf. Kiedy byłem jeszcze dzieciakiem, wysyłałem do zawodników listy z prośbami o tego typu rzeczy. Do grającego wtedy w Liverpoolu Dudka również, a on odesłał mi autograf.

Mówi się, że masz propozycję z Atletico.
Wow, nie wiedziałem, muszę zadzwonić do mojego agenta. (śmiech)

Trudno uwierzyć, żeby nie były tobą zainteresowane inne kluby. Naprawdę o tym nie myślisz?
Wkrótce rozpocznie się zgrupowanie reprezentacji i będę się skupiał na meczu z Gruzją. O tym będę myślał. Wiemy, że to niezwykle ważne spotkanie, w którym nie możemy popełnić błędu, jeżeli chcemy myśleć o awansie na Euro 2016.

To twój ostatni mecz w barwach Sevilli?
Mam nadzieję, że nie. (śmiech)

Rozmawiał i notował: Konrad Kryczka / Ekstraklasa.net

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24