Koniec Europy?

Użyte przed chwilą słowo "dotarliśmy" jest chyba jednak nie do końca adekwatne, bo ani nas polaków w ćwierćfinale (ani na mistrzostwach) nie ma, ani nas europejczyków w tej fazie rozgrywek za wielu nie ma. Trzeba z całą stanowczością powiedzieć, że to najgorszy występ europejskich reprezentacji w historii MS. Trzy drużyny to najskromniejsza reprezentacja europy w czołowej "8" światowej piłki.

Gorliwi powiedzą, że w roku 1930 było gorzej. Było, ale tamten turniej trudna stawiać na równie z kolejnymi edycjami MS. W roku 1930 na 16 zespołów tylko 4 były z Europy, w turnieju grały drużyny zaproszone (nie odbyły się żadne eliminacje), drużyny które reprezentowały Europę nie były uważane za najlepsze zespoły naszego kontynentu. Dodatkowo na 4 tygodnie przed rozgrywkami, nikt z Europy nie miał w planach wyjazdu i dopiero w ostatniej chwili zdecydowano się wziąć udział w premierowym turnieju.

Warto poszukać przyczyny takiej sytuacji, a poszukiwania te prowadzą do niepokojących wniosków. Drużyny z ameryki południowej nie prezentują się lepiej, bo wychowują wielu piłkarzy pokroju Messiego czy Ronaldinho. W tym turnieju wygrywają one dzięki żelaznej dyscyplinie taktycznej. Wyjątkiem są Brazylia i Argentyna, które dotychczas wygrywają dzięki indywidualnościom, ale Chile, Urugwaj i Paragwaj to drużyny ustępujące w kwestii indywidualnych umiejętności większości europejskich zespołów, a mimo to osiągają lepsze wyniki.

Taktyka i dyscyplina były zawsze domeną europejczyków, tak sam jak spokój i odpowiednie przygotowanie do gry w turniejach. Teraz tego wszystkiego brakuje. Pozostaje pytanie jaka jest tego przyczyna. Męczący sezon, zbytnia pewność siebie i wiara w indywidualności, a może szkolenie młodzieży i brak motywacji do ciężkiej pracy u najmłodszych? Ciężko oceniać, ale jeśli Europa ma nadal dominować w piłce to czekają nas zmiany. Im szybciej, tym lepiej.