- Do przerwy Lechia prowadziła 2:0, a przy stanie 2:1 miała rzut karny w 88 min.
- Bartosz Konieczny, napastnik Lechii: Co się z nami stało w drugiej połowie? Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia.
- Andrzej Sawicki, trener Lechii: Powiedzmy sobie uczciwie - straciliśmy dwa punkty.
Przed sobotnim meczem w Zielonej Górze Lechia miała na koncie 27 punktów i zajmowała szóste miejsce w tabeli III ligi. Z kolei ROW plasował się na pozycji 15. z dorobkiem 18 "oczek". Na początku spotkania tę różnicę było widać także na boisku.
Kobusiński głową, Kobusiński z rzutu wolnego i do przerwy 2:0
Goście od razu spróbowali przycisnąć gospodarzy pod ich bramką i zostali za to natychmiast ukarani. Piłkarze Lechii umiejętnie wyszli spod pressingu, błyskawicznie uruchomili na lewym skrzydle Sebastiana Górskiego, ten podciągnął w okolice pola karnego, dokładnie dograł do Szymona Kobusińskiego, który precyzyjnym strzałem głową pokonał Kewina Paszka. W 2 min było 1:0.
ROW próbował odrobić straty, wykorzystując umiejętności zwłaszcza Marcela Vasila, który ładnie pokazywał się to z lewej, to z prawej strony boiska. Po akcjach 19-letniego Słowaka parę razy zrobiło się groźnie pod bramką Wojciecha Fabisiaka.
Miejscowi radzili sobie jednak z atakami przyjezdnych, dłużej utrzymywali się przy piłce i starali się podwyższyć prowadzenie. Udało się to w 26 min. Po kontrze Lechii i taktycznym faulu sędzia podyktował rzut wolny z około 20 metrów. Kobusiński przymierzył idealnie - piłka odbiła się od prawego słupka bramki i wpadła do siatki.
Do przerwy wynik już się nie zmienił, mimo kilku dogodnych okazji z obu stron. Niepokojące było jednak to, że gospodarze zaczęli oddawać inicjatywę rywalom...
Bramka kontaktowa, niewykorzystany rzut karny i gol na 2:2
Druga połowa rozpoczęła się od sytuacji sam na sam dla Lechii, której nie wykorzystał Bartosz Konieczny. Później z każdą minutą coraz śmielej poczynał sobie ROW, który nie miał nic do stracenia. Był taki fragment gry, kiedy miejscowi wyłącznie wybijali piłkę z okolic własnego pola karnego. O zawiązaniu jakiejkolwiek akcji nawet nie myśleli...
W 64 min goście strzelili gola kontaktowego. Do przerzuconej na lewą stronę boiska piłki niepotrzebnie ruszył Fabisiak. Vasil z łatwością minął bramkarza i trafił na 2:1. W tym momencie ROW złapał wiatr w żagle. Z jednej strony oznaczało to, że za wszelką cenę będzie chciał wyrównać. A z drugiej - że Lechia może czyhać na zabójcze kontry.
Zobacz, jak Szymon Kobusiński przestrzelił rzut karny
Jedna z takich kontr zakończyła się rzutem karnym w 88 min, po faulu na Kobusińskim. Do "jedenastki" podszedł sam poszkodowany. Strzelił i mocno, i niecelnie. Przeniósł piłkę nad poprzeczką... W odpowiedzi mieliśmy akcję "na aferę" pod bramką Lechii. Piłka trafiła do Łukasza Krakowczyka, który uderzeniem w długi róg wyrównał na 2:2 w 89 min.
Trener Sawicki: Nasze błędy przy pierwszej bramce to "kryminał"
- Duże rozczarowanie. Mamy mecz pod kontrolą, prowadzimy 2:0, dostajemy niepotrzebnie pierwszą bramkę, jeszcze mamy rzut karny, nie udaje się go strzelić, zaraz dostajemy na 2:2 i - niestety - kończy się remisem... - przyznał Bartosz Konieczny. Na pytanie, co się stało z piłkarzami Lechii w drugiej połowie, odpowiedział: - Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia.
- Mieliśmy ten mecz po prostu "zabić", skończyć. Sytuacje, które mieliśmy, których nie wykorzystujemy... To się zemściło. Dostaliśmy klasyczną piłkarską karę - skomentował Andrzej Sawicki, trener Lechii. - Po świetnym początku trochę się prosiliśmy o to, bo daliśmy się napędzić zespołowi z Rybnika. To nie było to, o co nam chodzi - nawet w przerwie to powiedziałem. Czuć, że nie kontrolowaliśmy gry, chcieliśmy bardzo szybko. Przeciwnik podszedł wyżej, agresywniej, miał dużo stałych fragmentów gry... Nie o to nam chodzi.
Posłuchaj, co mówił po meczu trener Andrzej Sawicki
- Mamy sytuacje na 3:0 do przerwy, bo mieliśmy ze dwie takie doskonałe okazje. Po przerwie na dzień dobry, w 46 minucie, nie zdążyłem dojść do ławki, mieliśmy znowu sam na sam... - wyliczał trener Sawicki. - Nie wyciągnęliśmy wniosków z drugiej części pierwszej połowy i graliśmy bardzo podobnie - mało było zmian stron, nie utrzymywaliśmy się długo przy piłce, dużo strat w środku pola... To napędzało rywali.
- Nasza gra była szarpana, plus nieskuteczność i mecz skończył się, jak się skończył. Dwa punkty stracone. Ale też trzeba sobie powiedzieć uczciwie: błędy, jakie popełniliśmy przy pierwszej bramce, to "kryminał". Rzucasz tlen przeciwnikowi przy 2:0 i tak to jest - dodał trener Sawicki.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?