Mateusz Możdżeń - kolejny warszawiak w Poznaniu

Wojciech Maćczak
Mateusz Możdżeń był w zeszłym sezonie drugim snajperem Kolejorza
Mateusz Możdżeń był w zeszłym sezonie drugim snajperem Kolejorza Marek Zakrzewski
Piłkarz z Warszawy w barwach Lecha? Czemu nie! Nie tak dawno grał w Poznaniu zawodnik urodzony i wychowany w stolicy, z którego kilka lat temu zrezygnowała tamtejsza Legia. A on teraz strzela gole w Bundeslidze i Lidze Mistrzów. Mateusz Możdżeń to kolejny po Robercie Lewandowskim gracz rodem z Warszawy, który rozwija swoją karierę w Wielkopolsce. Do klasy „Lewego” sporo mu jeszcze brakuje, ale z pewnością jest jednym z najlepiej rokujących graczy „Kolejorza”.

Mateusz urodził się 14. marca 1991 roku w Warszawie. Jest wychowankiem stołecznego Ursusa, pod okiem trenera Adama Osęki grał w jednej drużynie m. in. z Rafałem Zembrowskim oraz Patrykiem Kamińskim. Obaj trafili później do zespołów Młodej Ekstraklasy warszawskich klubów – Rafał do Legii, z kolei Patryk do Polonii. W Ekstraklasie zadebiutować nie zdołali, a obecnie są zawodnikami drugoligowej Wisły Płock.

Jak widać, gracze Ursusa mieli szansę trafić do najlepszych stołecznych klubów. Dlaczego tak się nie stało w wypadku Możdżenia? - Legia zaprosiła mnie na sparing z Olimpią na hali na Bemowie. Byłem w trzeciej klasie gimnazjum. Wygraliśmy 8:3, strzeliłem trzy gole. Powiedzieli, że wypadłem dobrze, obiecali, że się odezwą. Nie odezwali się – mówił Mateusz w rozmowie z Przeglądem Sportowym. No cóż, widać w Legii nie zawsze potrafili poznać się na umiejętnościach młodego zawodnika. Przecież Lewandowski był zawodnikiem rezerw tego klubu, ale zrezygnowano z niego, w związku z czym trafił do Znicza Pruszków. A dwa lata później zespół z Łazienkowskiej ustawił się w kolejce po obecnego gracza Borussii Dortmund, a wtedy króla strzelców zaplecza Ekstraklasy.

Trochę podobnie było w przypadku Mateusza. Różnica jest taka, że on nigdy zawodnikiem Legii nie był, a jedynie przebywał na testach w klubie. Jako że nie zyskał uznania w oczach trenerów, zdecydował się na przejście do Amiki Wronki. To było latem 2007, rok po fuzji wroneckiego klubu z Lechem Poznań, a także po wycofaniu zespołu seniorów Amiki z rozgrywek trzecioligowych. Wtedy w tym wielkopolskim miasteczku istniały już tylko zespoły młodzieżowe, Możdżeń przechodząc tam, liczył zapewne, że uda mu się trafić do „Kolejorza”.

Stało się to już pół roku później – wiosnę sezonu 2007/08 spędził w poznańskim zespole Młodej Ekstraklasy. Co prawda za dużo się nie nagrał – trzy występy, wszystkie z ławki rezerwowych – ale zdobywał potrzebne doświadczenie, pracując jednocześnie na treningach na swoją szansę. Na początku kolejnych rozgrywek zadebiutował w pierwszym zespole „Kolejorza” – wszedł w 72. minucie przegranego 1:3 meczu Pucharu Ligi z GKS-em Bełchatów. Rozgrywki te przez wiele drużyn traktowane były „po macoszemu”, również Franciszek Smuda nie podchodził do nich zbyt poważnie. I dlatego trener, który przecież zbyt chętny do wprowadzania juniorów do zespołu nie był, dał szansę wielu młodym zawodnikom. We wspomnianym spotkaniu oprócz Możdżenia zagrali m. in. Mateusz Machaj, Jacek Kadziński, Michał Wawszczak, Maciej Kononowicz czy Piotr Wrzeszcz. Bełchatów natomiast wystawił skład na miarę Ekstraklasy i trudno się dziwić, że odniósł znaczące zwycięstwo.

Był to jedyny występ Mateusza w pierwszej drużynie „Kolejorza” w tamtym sezonie. Dużo częściej niż w poprzednich rozgrywkach pojawiał się na boisku w zespole ME. Zagrał ogółem w dziewiętnastu spotkaniach, a w ostatnim zdobył swoją pierwszą bramkę w brawach Lecha (na razie młodego). Wszedł na boisko w 71. minucie spotkania z Cracovią i już minutę później pokonał Przemysława Wróbla, zapewniając swojej drużynie zwycięstwo 2:1.

Jak już wspominaliśmy, Smuda nie był trenerem, u którego szansę dostawałaby masa młodych piłkarzy. Wolał stawiać na sprawdzonych zawodników, co przynosi różne rezultaty (na Euro 2012 zabrał w ogromnej większości takich i jak to się skończyło niestety wszyscy pamiętamy). Dlatego zmiana szkoleniowca na Jacka Zielińskiego była dobrą informacją dla piłkarzy z Młodej Ekstraklasy, liczących na debiut na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Na szansę doczekał się między innymi Mateusz, który od razu został rzucony przez nowego trenera na głębokie wody. Pierwszy występ w krajowej piłkarskiej elicie zaliczył w dziesiątej kolejce, wychodząc w podstawowym składzie na mecz z Wisłą Kraków. Lech wygrał 1:0, Możdżeń przebywał na boisku przez 89 minut i na pewno mógł być zadowolony z debiutu. Ogółem mistrzowski dla Lecha sezon 2009/10 zakończył z dwunastoma występami na koncie, z kolei w ME zagrał czternaście spotkań, w których strzelił cztery gole.

Kolejne rozgrywki rozpoczął, wychodząc w podstawowym składzie na mecz o Superpuchar z Jagiellonią, przegrany przez „Kolejorza” 0:1. Później, nie licząc minutowego epizodu w meczu eliminacji LE z Dnipro Dniepropietrowsk, grał jedynie w Młodej Ekstraklasie. Tak się złożyło, że szansę w lidze dostał w jedenastej kolejce w spotkaniu… z krakowską Wisłą. W zasadzie mogłoby wydawać się, że słowo „szansa” jest nadużyciem, bo wszedł na boisko w 90. minucie i można by, podobnie jak w wypadku meczu z Dnipro, użyć określenia „epizod”. Tyle że Mateusz zamienił ten krótki występ w pamiętny dla siebie mecz, bowiem w doliczonym czasie gry zdążył pokonać Mariusza Pawełka i zdobyć swoją pierwszą bramkę w Ekstraklasie.

Wysokie zwycięstwo z Wisłą nie uratowało Zielińskiego, którego na stanowisku trenera zastąpił Jose Mari Bakero. Stało się to 3. listopada 2010, a już dzień później Lech rozgrywał trudny mecz z Manchesterem City. Możdżeń, podobnie jak z krakowianami, wszedł na boisko z ławki, tyle że tym razem dostał 27 minut gry. I tak samo, jak w poprzednim spotkaniu ligowym, w samej końcówce sprawił, że stało się o nim głośno. Pięknym strzałem pokonał bramkarza reprezentacji Irlandii Shaya Givena i ustalił wynik meczu na 3:1 dla „Kolejorza”.

Kilka lat wcześniej na przykładzie Sebastiana Mili przekonaliśmy się, że bramka, strzelona temu klubowi potrafi nadać rozpędu karierze piłkarza. Dzięki niej Możdżeń, wcześniej mało rozpoznawalny młody zawodnik jakich w lidze wielu, dobitnie zaznaczył swoją obecność w składzie „Kolejorza”. Nie przełożyło się to jednak szczególnie na częstsze ligowe występy – w całych rozgrywkach zaliczył tylko jeden mecz więcej niż w poprzednim sezonie, a bramka z Wisłą była całym strzeleckim dorobkiem w lidze. Niemniej jednak jeszcze przed swoimi dwudziestymi urodzinami pokazał się jako bardzo dobrze rokujący zawodnik, z którego Lech z pewnością będzie miał pożytek.

W ubiegłym sezonie Możdżeń stał się już ligowcem pełną gębą. Rozegrał 26 spotkań (w tym 21 razy wychodząc na boisko w podstawowym składzie), strzelił cztery gole i został drugim po Artjomie Rudniewie snajperem zespołu. Z młodego i perspektywicznego zawodnika zamienił się w piłkarza, od którego zależą wyniki, osiągane przez drużynę. Dał sobie radę z większą odpowiedzialnością na boisku i bardzo płynnie przeszedł z roli juniora wchodzącego z ławki do podstawowego zawodnika swojej drużyny.

Obecnie rozpoczyna już swój czwarty sezon w Ekstraklasie. I podobnie jak przed rokiem, jest podstawowym zawodnikiem swojego zespołu, na ławce siada jedynie wówczas, gdy trener Rumak decyduje się na ustawienie 4-3-3. Na początku rozgrywek szkoleniowiec Lecha próbował zrobić z niego prawego obrońcę, ale szybko zaniechał tego pomysłu. Nie dlatego, że Mateusz nie radził sobie na nowej pozycji, ale brakowało go po prostu z przodu, był zbyt ważnym ogniwem ofensywy, by rezygnować z niego i wysyłać do obrony.

Niedawno w serwisie pojawił się tekst o Marcinie Kamińskim, a w jego tytule zawarliśmy stwierdzenie, że jest to największy talent „Kolejorza”. W komentarzach na facebookowym profilu Lech Poznań Ekstraklasa.net zwróciliście nam jednak uwagę, że są jeszcze inni podobnie utalentowani gracze, wskazując właśnie na Mateusza. Bez wątpienia Możdżeń, wraz z „Kamolem” i do tego Aleksandarem Tonewem tworzy tercet najlepiej rokujących młodych zawodników Lecha. Mateuszowi do pozostałej dwójki brakuje tylko jednego – występu w reprezentacji. Grał w kadrach U-19, U-20 i U-21, ale wciąż czeka na powołanie do pierwszego zespołu. Być może wkrótce Waldemar Fornalik zwróci uwagę na młodego lechitę i da mu szansę gry w biało-czerwonych barwach. To szybki i dynamiczny skrzydłowy, w zasadzie jedyny obok Tonewa zawodnik Lecha, który nie boi się strzałów z dystansu. Chętniej od Bułgara wchodzi w pole karne rywala, dzięki czemu strzela sporo bramek.

Obecny sezon jest dla Mateusza już czwartym w Ekstraklasie.
Obecny sezon jest dla Mateusza już czwartym w Ekstraklasie. Bartłomiej Wutke

Bez wątpienia jest piłkarzem bardzo ważnym dla Lecha, który wciąż się rozwija i podnosi swoje umiejętności. Jeden ze sztandarowych przykładów tego, że w Wielkopolsce potrafią szkolić młodzież, natomiast trenerzy juniorów Legii powinni na drugi raz zastanowić się pięć razy, zanim zrezygnują z jakiegoś zawodnika. Bo jak delikwent trafi do Poznania to wiadomo już, że będzie z niego niezły piłkarz.

Mateusz Możdżeń
Urodzony: 14 marca 1991 r. w Warszawie
Kariera piłkarska: Ursus Warszawa, Amica Wronki (juniorzy), Lech Poznań (ME, następnie pierwszy zespół).
Debiut w Ekstraklasie:18.09.2009 Lech Poznań - Wisła Kraków 1:0 (grał 1 minutę)
Mecze/gole w Ekstraklasie: 51/5
W Lechu od: wiosna 2008, w I zespole od jesieni 2009

Powyższy artykuł jest częścią cyklu, w którym prezentujemy zawodników Lecha Poznań. Zobacz również:

Lech Poznań

LECH POZNAŃ - serwis specjalny Ekstraklasa.net

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24