Szewczyk miał pełne prawo być zadowolonym ze swojego pierwszego meczu w ekstraklasie. - Myślę, że nie pokazałem się ze złej strony - mówi. - Mimo to, nie mogę być do końca zadowolony, bo przegraliśmy. Ja wniosłem do gry asystę. Mam nadzieję, że w następnych meczach dam drużynie jeszcze więcej.
Piłkarza chwalili kibice. Na wiślackich forach internetowych był jednym z niewielu zawodników "Białej Gwiazdy", o którym można było przeczytać ciepłe słowa. Szewczyk śledził te wpisy i teraz mówi: - Coś tam czytałem na swój temat, ale nie ma sensu się tym ekscytować. Z drugiej strony cieszę się oczywiście, że moja gra została oceniona pozytywnie. Tym bardziej chciałbym pokazać w następnych meczach, na co mnie stać.
O tym, że wyjdzie w podstawowym składzie, dowiedział się na przedmeczowej odprawie. Dla młodego piłkarza było to spore przeżycie. - Nie będę ukrywał, że na początku stres był - zdradza. - Jak dowiedziałem się na odprawie, że zagram od początku, to nogi się trochę trzęsły. Kiedy już jednak wyszedłem na boisko, to wszystko minęło. Nie było już nerwów, a ja starałem się po prostu grać jak najlepiej. Ekstraklasa mnie nie zaskoczyła swoim poziomem. Grałem już w sparingach w pierwszej drużynie i wiedziałem, jak to wygląda.
Michał Szewczyk nie jest pierwszym przedstawicielem swojej rodziny, który zagrał w ekstraklasie. Jest przecież synem Mieczysława, byłego piłkarza m.in. Ruchu Chorzów. Pomocnik Wisły nie kryje, że ojciec jest dla niego wzorem. - Rozmawiałem z tatą po debiucie - mówi Michał. - Był dumny z tego, że zagrałem w ekstraklasie, ale jak to tata, miał swoje uwagi i powiedział mi, że mogłem wypaść lepiej. Tata zawiesił mi bardzo wysoko poprzeczkę. Moim marzeniem jest, żeby pobić jego osiągnięcie - 256 meczów, bo tyle rozegrał dla Ruchu.
Żeby tak się stało, Michał Szewczyk musi na razie ugruntować swoją pozycję w Wiśle. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, a zawodnik nie kryje, że skoro zagrał raz, to chciałby, żeby teraz meczów szybko przybywało.
- Pewnie, że chciałbym, żeby ten licznik ruszył na dobre. Na razie mogę podziękować trenerowi, że dał mi szansę debiutu. Mam nadzieję, że go nie zawiodłem i że będą kolejne występy - mówi. Jednocześnie Szewczyk wierzy, że po pierwszym meczu w ekstraklasie szybko przyjdzie również pierwszy gol. Może w tym pomóc doświadczenie wyniesione z gry w ataku, gdzie do niedawna występował. - Kiedy strzelę pierwszego gola? Oby już w meczu z Pogonią - zapowiada odważnie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?