Piast Gliwice - Śląsk Wrocław 2:2
Śląsk Wrocław pojechał w Wielką Sobotę na Górny Śląsk z jednym zadaniem: zainkasować pierwszy w 2024 roku komplet punktów na obcym stadionie. Musiał sobie jednak radzić bez kontuzjowanych Patryka Janasika i Buraka Ince. Zmusiło to trenera Jacka Magierę do lekkich przetasowań. W obronie znów zobaczyliśmy duet bułgarskich stoperów Aleks Petkov - Simeon Petrov, na prawej stronie zagrał Łukasz Bejger, a na lewej Jehor Macenko.
WKS zgodnie z przewidywaniami powrócił do gry jednym napastnikiem, którym był Erik Expósito. Na ławce zasiadł więc Patryk Klimala, a także - tu niespodzianka - Petr Schwarz. Zamiast Czecha drugą szansę występu od pierwszych minut dostał Bośniak Alen Mustafić.
Piast Gliwice musiał sobie w gorące sobotnie popołudnie poradzić bez pauzującego za kartki Arkadiusza Pyrki. Zamiast niego na prawej obronie pojawił się Tomáš Huk. Kontuzje wykluczyły Michaela Ameyawa oraz dobrze znanego we Wrocławiu Michała Chrapka. Za to w ataku znalazło się miejsce dla innego starego znajomego - Fabiana Piaseckiego.
Choć gospodarzem meczu byli gliwiczanie, to Śląsk mógł liczyć na głośne wsparcie grubo ponad tysiąca swoich kibiców. Od początku można było odnieść wrażenie, że zespół Jacka Magiery gra u siebie.
Początek meczu to okres przewagi Piasta, który atakował głównie swoją prawą stroną. Łukasz Bejger miewał problemy z zablokowaniem dośrodkowań w pole karne, lecz rośli Petkov z Petrovem nie dopuszczali do większego zagrożenia pod bramką Leszczyńskiego.
Śląsk skupił się na grze z kontry, ale do przerwy żadna ze stron nie stworzyła sobie ani jednej dogodnej okazji. Sędzia Szymon Marciniak równo po upływie 45 minut zaprosił oba zespoły na przerwę.
Niedługo po zmianie stron wynik otworzył Piast. Po rzucie rożnym strzał oddawał Huk, wybijający piłkę Petkov trafił go w głowę, przez co ta poleciała w stronę Jorge Félixa, a Hiszpan z dużym spokojem umieścił ją w samym okienku. Początkowo Marciniak odgwizdał zagranie ręką Huka, ale po trwającej kilka min analizie na wozie VAR zmienił decyzję. W 54 min gol został uznany.
To mogło zmusić gości z Wrocławia do zmiany stylu grania, ale bardzo szybko udało im się wyrównać. Przy stałym fragmencie gry Miguel Muñoz potraktował łokciem Jehora Macenkę. Ukrainiec padł na murawę i trzymał się za twarz. Sędzia Marciniak został wezwany do monitora i choć miał dość skwaszoną minę, jakby nie będąc przekonanym czy kontakt był wystarczający, to wskazał na "wapno". W 62 min do piłki podszedł Expósito i doprowadził do wyrównania.
Trener Magiera chciał iść po pełną pulę, dlatego zdecydował się na zmianę ustawienia i posłał do boju Petra Schwarza, Patryka Klimalę oraz Tommaso Guercio. Dla tego ostatniego był to debiut w pierwszej drużynie Śląska. Efekt był piorunujący: w 62 min napędzony golem Expósito zagrał w pole karne, Patryk Klimala "przestawił" Muñoza, piłka dotarła do Schwarza, a ten wyprowadził wrocławian na prowadzenie! Piłkarze i ławka gospodarzy wywierała ogromny nacisk na arbitrach, domagając się odgwizdania faulu na Muñozie. Tym razem sędzia Marciniak decyzji nie zmienił.
"Wojskowi" w ustawieniu z trójką stoperów bronili się skuteczniej, ale w 86 min "Piastunkom" dopisało szczęście. Po kolejnym rzucie rożnym do piłki dopadł Patryk Dziczek i po rykoszecie od jednego z obrońców doprowadził do wyrównania. Śląsk tracący bramkę po stałym fragmencie? Skąd my to znamy...
Ostatnie słowo mogło należeć do Expósito, ale František Plach poradził sobie z kąśliwym uderzeniem Hiszpana zza pola karnego. Mecz zakończył się remisem, który de facto nie jest krzywdzący dla żadnej ze stron.
Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?