Pierwszy punkt Stomilu u siebie. GKS Bogdanka wywalczyła remis w Olsztynie

Daniel Rzeczkowski
Jak w kalejdoskopie zmieniała się sytuacja w spotkaniu Stomilu Olsztyn z GKS Bogdanką. Ostatecznie zespoły podzieliły się punktami, remisując 2:2, a gospodarze kończyli mecz w "10" i z trenerem odesłanym na trybuny.

Podopieczni byłych zawodników Ajaccio, w drugim meczu pomiędzy sobą w ciągu miesiąca dali okazję dla kibiców obejrzenia spotkania w którym było sporo bramek i dramaturgii.

Obaj trenerzy nie skorzystali od początku z swoich najszybszych bocznych pomocników, przed meczem kontuzja wyeliminowała w zespole Stomilu Łukasza Suchockiego, natomiast w drużynie gości mecz na ławce zaczął Sebastian Szałachowski.

Do bloku defensywnego gospodarzy po kontuzji powrócił Arkadiusz Koprucki, jednak ani on ani jego koledzy z linii obrony nie ustrzegli się błędu faulując w 9. minucie Ropiejko przed polem karnym. Chwilę później bramkę bezpośrednio z rzutu wolnego strzelił Veljko Nikitović strzelając precyzyjnie przy prawym słupku bramki.

Gospodarze odpowiedzieli w 16. minucie fajną akcją dwójki Strzelec – Świderski. Ten pierwszy dośrodkował mocną piłkę po ziemi w pole karne, gdzie Świderski uprzedził bramkarza, lecz piłka trafiła tylko w boczną siatkę. Co się nie udało w 16. minucie, przyniosło efekt w 31. Kolejne dobre dośrodkowanie Strzelca, tym razem na głowę Każmierowskiego, obronił jeszcze Prusak, jednak po dobitce Świderskiego Stomil doprowadził do wyrównania. Cztery minuty później stadion w Olsztynie ponownie cieszył się z bramki dla podopiecznych Zbigniewa Kaczmarka. Świetne zagranie z głębi pola kapitana Janusza Bucholca wykorzystał wychodzący na czystą pozycję Kalonas. Litewski pomocnik minął bramkarza i podał piłkę do Strzelca, który wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Do przerwy Stomil prowadził 2:1 przede wszystkim dzięki dobrej grze bocznych pomocników.

W drugiej połowie, kibice Stomilu przecierali oczy ze zdumienia, widząc grę swojego zespołu i sędziowanie jakie zaprezentował w tym dniu Tomasz Radkiewicz. W 56. minucie sędzia spotkania podyktował lekko mówiąc problematyczny karny po faulu na Macieju Ropiejce, a żółtą kartką został ukarany Baranowski, co miało konsekwencje w niedalekiej przyszłości. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Tomasz Pesir, były zawodnik między innymi szkockiej drużyny Livingston, ale ku uciesze wszystkich kibiców Stomilu uderzył w słupek.

W kolejnych minutach gospodarze cofnęli się i czekali na kontry, jednak jak już przechwytywali piłkę, przejście z obrony do ataku sprawiało im wiele problemów. Goście swoich szans na bramkę szukali po stałych fragmentach gry, w 75. minucie dopięli swego, po rzucie rożnym do wybitej piłki na 16 metrze dopadł Sebastian Szałachowski i uderzając pięknie z woleja pod poprzeczkę, pokonał Ptaka. Chwilę później z boiska, po drugiej żółtej kartce, wyleciał obrońca Stomilu Baranowski, jednak przewagę jednego zawodnika nie potrafili wykorzystać goście, którzy mieli okazję wywieść z Olsztyna komplet punktów.

Po ciekawym spotkaniu w Olsztynie podział punktów to sprawiedliwy wynik, co po meczu zgodnie przyznali trenerzy obu zespołów.
Kibice z Olsztyna muszą poczekać co najmniej dwa tygodnie na pierwszą wygraną swojej drużyny na własnym boisku w rozgrywkach I ligi, nie będzie to jednak łatwe zadanie, bo do Olsztyna 16 września przyjedzie Zawisza Bydgoszcz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24