Zambia po raz pierwszy wygrała PNA. Niesamowita seria rzutów karnych (zdjęcia)

Daniel Kawczyński
Sensacja w finale Pucharu Narodów Afryki! Nieopierzona, oparta przede wszystkim na młodych zawodnikach, bez wielkiego doświadczenia w Europie, Zambia pokonała w rzutach karnych naszpikowane gwiazdami Wybrzeże Kości Słoniowej i tym samym sięgnęła po pierwszy w swojej historii Puchar Narodów Afryki.

Zambia - Wybrzeże Kości Słoniowej 8:7 w rzutach karnych (0:0 po dogrywce)

Gdy Zambia zakwalifikowała się na Puchar Narodów Afryki nikt nie stawiał jej w gronie faworytów. Dotąd ani razu nie cieszyła się z tryumfu, jedynie dwa razy grywała w finale. W ostatnich edycjach regularnie brała udział, kończąc grę przeważnie na fazie grupowej. Jednak nieprzerwanie od kilku lat, dbała o wyhodowanie jak najlepszych piłkarzy pod okiem fachowców zza granicy. I trud się opłacił. W fazie grupowej Zambijczycy wygrali mecz o pierwsze miejsce z Tunezją, w półfinale wyeliminowali finalistę ubiegłej edycji Ghanę. Teraz odprawili na tarczy Wybrzeże Kości Słoniowej. To oni są teraz królami Afryki i czternastym zwycięzcą mistrzostw Czarnego Lądu.

Na Stadionie Przyjaźni w Libreville, graczy obu ekip przywitały wysoka temperatura powietrza i mocno padający deszcz, czyli warunki do których wszyscy na PNA zdążyli się już przywyknąć.

W pierwszej połowienie byliśmy świadkami ostrej wymiany ciosów, ale mecz naprawdę mógł się podobać, głównie za sprawą utrzymującego się, szybkiego tempa. Lepiej rozpoczęła Zambia, która szukała zagrożenia przez innowacyjne i zaskakujące sposoby rozgrywania akcji - najpierw po sprytnym rozegraniu kornera, groźnie uderzył Nathan Sinkala, ale Barry Boubacar zachował maksymalną czujność. Za moment, po dośrodkowaniu sprzed linii końcowej Chisamby Lungu, Emmanuel Mayuka główkował kilka centymetrów nad poprzeczką. Nie wszystko jednak układało się po myśl Zambijczyków. W 11. minucie przy próbie powstrzymania Gervinho, boisko ze łzami w oczach opuszczał kontuzjowany Joseph Musonda.

WKS sprawiało wrażenie trochę bezradnego. Nie miało zbyt wielu pomysłów na sforsowanie konsekwentnie poprawnych w odbiorze defensorów rywali. Jedynych szans wyszukiwało po stałych fragmentach - po niektórych futbolówka przelatywała minimalnie obok bramki. Na kwadrans przed końcem, podopieczni Francois Zahou'iego mogli objąć prowadzenie. Po kombinacyjnej akcji, Didier Drogba zmylił obrońców i zamiast uderzać, wycofał do Yaya Toure, a ten niewiele się pomylił.

Tuż po zmianie stron kibicom WKS zadrżały serca, gdy Drogba upadł na murawę po zderzeniu z Nyambe Mulengą. Na szczęście snajperowi Chelsea, nie stało się nic poważnego. W dalszych fragmentach jedni i drudzy wyprowadzali akcje za akcję, lecz za każdym razem brakowało precyzji.

Zambijczycy kilka razy wywołali kocioł w polu karnym, momentami wydawali się być bliżej strzelenia gola. Na złość w 69. minucie mogli go stracić. Moment nieuwagi defensywy wykorzystał dynamiczny Gervinho - natychmiast rozpoczął swój charakterystyczny "wypad" w pole karne i padł popychany przez Isaaca Chanzę. Sędzia Badara Diatt nie miał wątpliwości i bezdyskusyjnie wskazał na "wapno". Większość była chyba pewna, że ktoś tak doświadczony jak Didier Drogba bez problemów otworzy wynik. Tymczasem... huknął fatalnie nad poprzeczką.

Do końca meczu tempo gry nie spadało. W 88. minucie WKS mogło rozstrzygnąć spotkanie na swoją korzyść. Z indywidualną szarżą wyszedł Max Gradel, minął obrońcę i minimalnie chybił obok słupka. W odpowiedzi, sam na sam z Barrym mógł znaleźć się Mayuka, w ostatniej chwili zablokowany przez Kolo Toure.

Pięć minut po wznowieniu gry w dogrywce, Zambia groźnie zaatakowała. Do sukcesu zabrakło... szczęścia. Prawym skrzydłem fantastycznie pomknął Felix Katongo, po drodze założył siatkę dwójce obrońców i odegrał do brata, Christophera Katongo, który po ziemi posłał piłkę w kierunku bramki, lecz Barry zdołał ją dotknąć nogą i sparować na słupek, a potem za linię końcową.

Po przewadze "Miedzianych Pocisków", w drugiej częśc to Iworyjczycy częściej atakowali, usiłując nie dopuścić do rzutów karnych. Między słupkami bramkarski kunszt pokazywał Kennedy Mweene, czym mocno frustrował ambitnych przeciwników. Jednak na 120 sekund przed końcem wypluł piłkę w groźnej sytuacji, lecz na jego szczęście Drogba nie trafił zbyt czysto, choć miał przed sobą pustą bramkę.

Wymiana ciosów w rzutach karnych trwała bardzo długo i wydawała się nie mieć końca. Zarówno Zambia jak i WKS z olimpijskim spokojem pewnie egzekwowały jedenastki. Nie obyło się bez kontrowersji. Przy stanie 2:2 Mweene wyczuł intencje Bamby, ale arbiter niesłusznie dopatrzył się zbyt szybkiego ruchu zambijskiego golkipera i nakazał powtórkę, przy której Iworyjczyk sprostał już oczekiwaniom.

Pierwsze załamanie nastąpiło przy stanie 7:7, kiedy Mweene obronił strzał Toure. Zambijczycy tylko czekali na celne wykonanie Rainford Kalaby, lecz ten także nie potrafił ulokować piłki między słupkami! Jednak na rozstrzygnięcie nie trzeba było długo czekać. Za moment do futbolówki podszedł utalentowany Gervinho i podobnie jak Drogba przestrzelił! W odpowiedzi, Hichane Himonde nie spudłował i zapewnił Zambii zwycięstwo.

Zapisz się na piłkarski NEWSLETTER! - codziennie najważniejsze wydarzenia w Twojej skrzynce

KONKURS dla zakochanych kibiców - "Święty Walenty, kibic zawzięty"! Wygrywaj w serwisie CalaPolskaKibicuje.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24