Gubienie punktów z teoretycznie słabszymi rywalami jest jedną z najpoważniejszych bolączek polskich zespołów. Wiadomo… porażka faworyta to często coś wspaniałego w futbolu, ale i w sporcie ogólnie. Niestety, jeżeli tych sensacyjnych rezultatów zaczyna pojawiać się coraz więcej, to pierwsza myśl jaka przychodzi do głowy, to to czy mamy przyjemność oglądać w akcji profesjonalistów, czy amatorów, którzy kopną piłkę tam gdzie popadnie i albo będzie bramka, albo… jakoś to będzie. Faktem jest to, że dzisiaj zamiast polskich klubów w fazie grupowej LE, nie mówiąc o LM, oglądamy klub z Azerbejdżanu, Węgier, czy Słowenii.
Opowiadanie bajek o tym, że gdyby w naszej lidze zaistniała sytuacja taka jaka ma miejsce dzisiaj w Szkocji, gdzie Celtic wygrywa z kim chce i jak chce, byłaby dla nas tragicznym rozwiązaniem, jest zupełnie nie na miejscu. Dlaczego? Dzisiaj Celtic wygrywa w Lidze Mistrzów z Barceloną, a Legia Warszawa przegrywa u siebie z Jagiellonią… Musimy sobie to w końcu uświadomić. Super, że wybudowaliśmy piękne obiekty, wspaniale, że mamy coraz lepszą infrastrukturę, ale co poza tym? To, że Chińczycy wybudują nowy, wspaniały sklep z zabawkami dla dzieci, wcale nie oznacza, że sprzedawane dla nich zabawki będą równie wspaniałe. Stadiony mamy, teraz potrzebujemy inwestorów.
Bardzo dobrze, że pojawiają się nowe talenty w polskiej piłce, takie jak chociażby Wszołek, czy Teodorczyk. Tyle tylko, że lepiej dla nich, dla ich rozwoju, ale także dla poprawienia stanu polskiej było by, gdyby u ich boku grał „emeryt z nazwiskiem” z ligi włoskiej, hiszpańskiej czy niemieckiej, niż Todorovski czy Cotra (z całym szacunkiem dla tych piłkarzy).
Eksperyment z Ljuboją sprawdził się w 100%. To przecież przy Serbie „wyrośli” tacy piłkarze jak Wolski, Żyro, czy Furman. Dla nich to bez wątpienia wielkie przeżycie, ćwicząc u boku takiego piłkarza, a i nauczyli się na pewno niemało…
Po stadionach czas poszukać inwestorów. Musimy znaleźć ludzi, którzy mają bzika na punkcie piłki i przekonać ich do inwestycji w futbol w naszym kraju. Ludzi, którzy wyłożą kilka milionów na zawodników z "nazwiskami", którzy sprowadziliby do polskiej ligi kolejnych sponsorów, fanów na stadiony i przy których rozwijaliby się młodzi polscy piłkarze. I naprawdę nieważne czy będą to inwestorzy z Arabii Saudyjskiej, Rosji, Chin, czy nawet Stanów Zjednoczonych. W tym momencie ważne jest to, abyśmy w końcu wyszli z „czarnej dziury” europejskiego futbolu. Bo kogo dziś w Europie obchodzi, że Lech wygrywa z Widzewem, a Legia przegrywa z Jagiellonią? W Europie żyją wielką piłką… Nawet tą z Baku…
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?