Rzekomo utalentowany hiszpański maestro - Jose Maria Bakero - przybył do Polski, gdzie ściągnął go lokalny mecenas sztuki - Józef Wojciechowski. Nikt za wiele o Latynosie nie wiedział, jednakże hojny "opiekun" na rundę wiosenną sezonu 09/10 kupił adeptowi piękne pianino, na które z zazdrością patrzyła większość pozostałych artystów Ekstrakalsy. Okazało się, że rzeczywiście grać potrafi - może nie wybitnie - ale potrafi. Został więc w domu hojnego Józefa, zaślepionego radością, że jego podopieczny utrzymał miejsce w muzycznej elicie kraju... Na tym nie koniec! Nadeszło upalne lato. W młodym Jose przebudziła się przepełniona gorącym temperamentem hiszpańska dusza i zapragnął on wracać do ojczyzny. Wojciechowski szybko wybił mu to z głowy i na pocieszenie całkiem nieźle funkcjonujące nadal pianino wymienił na piękny fortepian! Zatrudnił także niejakiego Pawła Janasa - nauczyciela, który miał koordynować pracę Bakero. Nieżyczliwi powiadają, że to Janas pisał nuty dla Bakero. Ile w tym prawdy? Prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy, bo sam Paweł milczy jak grób. W każdym bądź razie Jose nie sprostał zadaniu gry na fortepianie i musiał pospiesznie wracać do kraju, gdyż cierpliwość Józefa Wojciechowskiego dobiegła końca. Jaki płynie z tego morał? Ano taki, że Hiszpan zamiast od razu dosiadać się do pianina (nie mówiąc już o fortepianie), powinien wpierw nauczyć się grać chociażby na cymbałkach...
Teraz fortepian odziedziczył Janas. Czy ma pojęcie o muzyce? O tym przekonamy się już w najbliższy weekend...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?