"Z jedenastu metrów" - Mistrz Jesieni? Nie opłaca się…

Łukasz Piekarski
Polonia Warszawa (2008), Wisła Kraków (2009), Jagiellonia Białystok (2010), Śląsk Wrocław (2011) – to ostatni czterej mistrzowie jesieni w polskiej ekstraklasie. Trzej pierwsi na finiszu rozgrywek zawsze ulegali. Wrocławianie natomiast, tytułu jeszcze nie przegrali, ale są na dobrej drodze by to zrobić.

Wsiądźmy do piłkarskiego wehikułu czasu i przenieśmy się do jesieni 2008 roku. To pierwszy sezon nowej Polonii Warszawa, która przed startem rozgrywek połączyła swe siły z Dyskobolią Groclin Grodzisk Wlk. Od początkowych kolejek „Czarne koszule” prezentowały się nadzwyczaj dobrze. W rewelacyjnej formie strzeleckiej był Macedończyk Filip Ivanovski (12 bramek). Dokładając do tego – szeroką i równą kadrę ówczesnego szkoleniowca Polonii Jacka Zielińskiego osiągamy ogromny, jak się wtedy wydawało wyczyn w postaci mistrza jesieni. Spokojnie przepracowany okres przygotowawczy był tylko kolejnym impulsem, dającym do myślenia o możliwym sukcesie polonistów w końcowym rozrachunku. Wiosna jednak, okazała się mieć zgoła inny plan dla zawodników oraz samego trenera. Pierwsze trzy spotkania przyniosły stołecznej drużynie zaledwie jeden punkt, a po kompromitującej porażce przed własną publicznością z ŁKS-em Łódź 1:3, ławkę trenerską opuścił Jacek Zieliński. Schedę głównego szkoleniowca przejął już następnego dnia Bogusław „Bodzio” Kaczmarek. Jak się okazało… na krótko. Po miesiącu słabej gry i znacznemu oddaleniu się od fotelu lidera stanowisko trenera przejął Jacek Grembocki. Ostatecznie na finiszy rozgrywek „Czarne koszule” wylądowały tuż za podium i w konsekwencji nie zagrały w europejskich pucharach. Mistrzem kraju została Wisła Kraków.

Po raz kolejny wsiadamy do naszego piłkarskiego wehikułu czasu i przemieszczamy się do jesiennych rozgrywek sezonu 2009/2010. Tutaj prym od początku wiodła „Biała Gwiazda”, która z podniesionym czołem dążyła do obrony tytułu mistrzowskiego. Podopieczni Macieja Skorży dzięki skutecznej grze i wielkiemu zaangażowaniu wygrali jesienne rozgrywki i z jeszcze większymi nadziejami przystępowali do rundy wiosennej. Inauguracja drugiej części sezonu przebiegła jednak bardzo burzliwie. Najpierw na własnym obiekcie krakowianie nie sprostali Arce Gdynia, a następnie po bezbramkowym remisie w Białymstoku z klubem pożegnał się Maciej Skorża. Kilka dni później przy Reymonta pojawił się doskonale znany miejscowym kibicom Henryk Kasperczak. Dzięki ogromnemu doświadczeniu byłego selekcjonera m.in. reprezentacji Senegalu Wisła potrafiła do ostatniej kolejki prowadzić wyrównaną batalię o końcowy sukces z rozpędzonym Lechem Poznań. Ostatecznie jednak uległa i oddała tytuł poznańskiemu „Kolejorzowi”.

Na naszym piłkarskim „datowniku czasu” ustawiamy kolejny kurs, w który mamy zamiar się przenieść – jesień 2010. Michał Probierz, niegdyś solidny piłkarz z dużym bagażem doświadczeń na polskich boiskach od 2008 roku szukał szczęścia na ławce trenerskiej Jagielloni Białystok. Po niezłych występach i zdobyciu Pucharu Polski w sezonie 2009/2010 nadszedł czas na „ligowe podboje”. Runda jesienna pokazała, że nie były to założenia rzucane od tak sobie, na poprawę humoru. „Jaga” od początku cechowała się wysoką formą strzelecką i zgraną linią defensywy. W szczególności imponował Tomasz Frankowski i Kamil Grosicki. Efekt – mistrzostwo jesieni. Zimą z klubu odeszła gwiazda białostockiej ekipy, wspomniany wcześniej Grosicki. O wiosennej inauguracji można by pisać to samo, co w powyższych przypadkach. Remisy i porażki na własnych obiektach i utrata pozycji lidera. Jedyną różnicą, oddzielająca w pewien sposób „Jagę” od reszty jest brak zmian personalnych w sztabie szkoleniowym. Jagiellonia z Probierzem na ławce zajęła ostatecznie czwarte miejsce, przegrywając podium o zaledwie jeden punkt z Legią Warszawa i Śląskiem Wrocław. Tytuł mistrzowski powędrował ostatecznie do świetnie dysponowanej wiosną – Wisły Kraków.

Naszym wehikułem czasu wracamy do punktu wyjścia, czyli sezonu 2011/2012. Tutaj głównym bohaterem jest drużyna Śląska Wrocław, dowodzona przez kapitana Sebastiana Milę oraz doświadczonego szkoleniowca Oresta Lenczyka. Już zdobyte rok wcześniej wicemistrzostwo Polski znamionowało wysoką formę, którą wrocławianie imponowali w rundzie jesiennej. Przewaga nad resztą ligowej stawki rosła, a „Wojskowi” grali swoje, zdobywając tym samym tytuł najlepszego zespołu pierwszej części rozgrywek. Spokojna zima i spora liczba rozegranych sparingów, jak obserwujemy obecnie, „złotej” wiosny podopiecznym Lenczyka póki co, nie przynosi i kto wie, czy w ogóle przyniesie. W rozegranych jak dotąd, wszystkich wiosennych pojedynkach Śląsk zwyciężył tylko raz, z ostatnią w tabeli Cracovią. Natomiast przegrywał z potencjalnymi rywalami do mistrzostwa – Legią (0:4), Lechem (0:2) oraz Polonią (0:3).

Cztery ostatnie sezony ukazały pewnego rodzaju „kompleks” mistrza jesieni. Polonia, Wisła, Jagiellonia i najprawdopodobniej Śląsk do zimowych przygotowań podchodziły w jesiennych koronach. Po sezonie z opuszczoną głową schodziły z podium, bądź jak w przypadku „Białej Gwiazdy” spadły o tę jedną, decydującą o końcowym efekcie pozycję.

Taki stan rzeczy może nieść za sobą kilka czynników. Z pewnością jednym z nich jest zimowa przerwa w rozgrywkach. Ligę kończymy na początku grudnia, a zaczynamy najczęściej w marcu lub pod koniec lutego. A gdyby tak tę różnicę zniwelować do kilku tygodni? Warto pamiętać, że na takim systemie gier traci także Polska w rankingu UEFA. Nasze kluby, jeśli już przedrą się do wiosennych pojedynków na europejskich arenach, najczęściej są cieniami samych siebie z jesiennego rytmu meczowego, którego w pierwszych spotkaniach po przerwie tak bardzo brakuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24